Łapiński na raty
25.10.2000 23:59
Wciąż niewiadomo czyim zawodnikiem jest Tomasz Łapiński. Legia nie zamierza zapłacić Widzewowi wszystkich pieniędzy za jego transfer, gdyż gracz znów nabawił się kontuzji - powróci na boisko dopiero w rundzie wiosennej. Interesujące jest to, jaką przyodzieje wówczas koszulkę.
Między Legią i Widzewem toczy się spór o Tomasza Łapińskiego. W ubiegłym tygodniu obie strony spotkały się w Sądzie Polubownym PZPN. Kością niezgody jest oczywiście zerwana przez Legię umowa transferowa dotycząca zmiany barw klubowych Łapińskiego. Legia nie wypłaciła po prostu drugiej raty (pierwsza wynosiła 200 tys. DEM, a druga miała zamykać się kwotą 1 mln DEM) i odesłała kartę zawodnika do Widzewa. Łódzki klub nie chce przyjąć do wiadomości tej decyzji.
- Zdajemy sobie sprawę, że Widzew oczekuje bardziej pieniędzy, niż piłkarza – mówi dyrektor generalny Legii Leszek Miklas. – W umowie była jednak zawarta klauzula, która pozwalała nam na takie właśnie rozwiązanie transferu. Szczerze mówiąc, to właśnie druga strona zaproponowała taki zapis, aby rozwiać nasze wątpliwości przy podpisywaniu kontraktu. Przecież widzieliśmy o kłopotach zdrowotnych piłkarza. Naszym zdaniem Tomasz Łapiński jest teraz zawodnikiem Widzewa. W Sądzie Polubownym, gdzie znaleźliśmy się na zaproszenie PZPN, zaproponowaliśmy jednak Widzewowi zawarcie nowej umowy. Chętnie wykupimy kartę Łapińskiego ponownie, ale za mniej pieniądze (o 30 proc.). Wiemy bowiem, że piłkarz zadomowił się w Warszawie i chce tu pozostać. Trener Franciszek Smuda też widziałby go w zespole. Widzew jednak nie zgodził się na nasze warunki. Domaga się wypłacenia drugiej raty. Tymczasem my uważamy, że umowa – na podstawie, której łódzki klub zamierza dochodzić swoich praw – została już rozwiązana. Prawdopodobnie spotkamy się więc ponownie w Sądzie Polubownym PZPN. Później obu stronom pozostanie zwrócenie się do Komisji Odwoławczej. Jeżeli i tam nie osiągniemy kompromisu, można się już będzie zwrócić tylko do sądu powszechnego. [źródło: ŻW]
Między Legią i Widzewem toczy się spór o Tomasza Łapińskiego. W ubiegłym tygodniu obie strony spotkały się w Sądzie Polubownym PZPN. Kością niezgody jest oczywiście zerwana przez Legię umowa transferowa dotycząca zmiany barw klubowych Łapińskiego. Legia nie wypłaciła po prostu drugiej raty (pierwsza wynosiła 200 tys. DEM, a druga miała zamykać się kwotą 1 mln DEM) i odesłała kartę zawodnika do Widzewa. Łódzki klub nie chce przyjąć do wiadomości tej decyzji.
- Zdajemy sobie sprawę, że Widzew oczekuje bardziej pieniędzy, niż piłkarza – mówi dyrektor generalny Legii Leszek Miklas. – W umowie była jednak zawarta klauzula, która pozwalała nam na takie właśnie rozwiązanie transferu. Szczerze mówiąc, to właśnie druga strona zaproponowała taki zapis, aby rozwiać nasze wątpliwości przy podpisywaniu kontraktu. Przecież widzieliśmy o kłopotach zdrowotnych piłkarza. Naszym zdaniem Tomasz Łapiński jest teraz zawodnikiem Widzewa. W Sądzie Polubownym, gdzie znaleźliśmy się na zaproszenie PZPN, zaproponowaliśmy jednak Widzewowi zawarcie nowej umowy. Chętnie wykupimy kartę Łapińskiego ponownie, ale za mniej pieniądze (o 30 proc.). Wiemy bowiem, że piłkarz zadomowił się w Warszawie i chce tu pozostać. Trener Franciszek Smuda też widziałby go w zespole. Widzew jednak nie zgodził się na nasze warunki. Domaga się wypłacenia drugiej raty. Tymczasem my uważamy, że umowa – na podstawie, której łódzki klub zamierza dochodzić swoich praw – została już rozwiązana. Prawdopodobnie spotkamy się więc ponownie w Sądzie Polubownym PZPN. Później obu stronom pozostanie zwrócenie się do Komisji Odwoławczej. Jeżeli i tam nie osiągniemy kompromisu, można się już będzie zwrócić tylko do sądu powszechnego. [źródło: ŻW]
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.