Łazienkowska 3 - twierdza nie do zdobycia dla Cracovii
11.04.2009 08:35
Gdy Cracovia ostatni raz wygrała przy Łazienkowskiej (w 1951 r.), oba zespoły nosiły nieco inne nazwy. Legia była CWKS-em, a Cracovia-Ogniwem MPK. Starsi piłkarze "Pasów" są już przyzwyczajeni do podobnych wyliczeń. - Cracovii tak długo nie było w ekstraklasie, że te liczby urosły do niebotycznych rozmiarów. Ja za realne uważam statystyki z ostatnich czterech sezonów, od kiedy "Pasy" wróciły do elity. Były cztery porażki na Łazienkowskiej i czas już z tym skończyć - przekonuje <b>Tomasz Moskała</b>.
Paweł Nowak dodaje. - Wszystko jest fajne dla kibiców i dziennikarzy. Nas te statystyki tak nie interesują. Jedną czarną serię, w Zabrzu, już w tym sezonie zakończyliśmy.
Łukasz Mierzejewski, który krótko gra w Cracovii, był jednak zaskoczony. - Jestem zdziwiony, że to tak długo trwa. Cóż, passe są od tego, by je przełamywać - odparł. Trener Artur Płatek jak zwykle podszedł do problemu z optymizmem. - To dla nas dodatkowy element motywacyjny. Korci, by przejść do historii - przyznał.
Bilans "Pasów" przy Łazienkowskiej jest tak niekorzystny, że tylko trzech ich obecnych zawodników kiedykolwiek strzeliło tam gola. Są to Moskała (2001 dla GKS Katowice), Mierzejewski (2001 dla... Legii) i Ślusarski (2005 dla Groclinu).
- Ostatnio rozmawiałem z Maćkiem Murawskim. Mówił, że to on nie pokrył Moussy Yahayi, który dał mi prostopadłą piłkę za linię obrony. Dla mnie tamten gol był wyjątkowy, bo dopiero zaczynałem karierę, a Legia to marka znana w całej Europie - wspomina Moskała.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.