Legia i Lech przyciągają tłumy
27.12.2010 08:43
Polska Ekstraklasa, jeśli chodzi o frekwencję, ma szansę przed EURO 2012 przegonić ligę ukraińską, portugalską, szwajcarską i belgijską. Kolejne trybuny otwiera przecież Wisła Kraków i Legia Warszawa, a na ukończenie budowy stadionów czeka już kilka kolejnych drużyn Ekstraklasy. Jesienią do setki najpopularniejszych klubów kontynentu zapukały Legia i Lech Poznań, a wkrótce zrobią to kolejne. Tak do życia budzi się uśpiony tygrys Europy! Liczba 20 tysięcy widzów na każdym meczu to granica, która dzieli stabilne firmy, wzbudzające w swych miastach prawdziwe zainteresowanie, od sezonowych meteorytów. Dziś w tym gronie nie mieszczą się rozpoznawalne w Europie - FC Kopenhaga (16 tysięcy) czy Rosenborg Trondheim (17 tysięcy). Do elity 102 klubów znacznie bliżej polskim zespołom. Kluby z Warszawy i Poznania mogą przekroczyć magiczną liczbę 20 tysięcy już w trakcie rundy wiosennej.
Kolejorz znalazłby się w tym gronie już jesienią, gdyby w lipcu oddano do użytku cały stadion. Dwa pierwsze mecze sezonu rozegrano jednak przy mniejszej widowni, co zaniżyło średnią za rundę jesienną. Gdyby liczyć tylko następne spotkania, które pokazały, ilu kibiców realnie jest w stanie przyciągnąć poznańska drużyna, to Lech miał by średnią 20,9 tysięcy widzów i zająłby 94. miejsce na kontynencie. A tak jest 113. (średnia 18 850). Legia ze średnią 19 256 zajmuje 105 lokatę. Taka frekwencja może nie spęta nóg graczom z Bundesligi, ale odczują ją zawodnicy z innych krajów. Chociażby z Serbii, Chorwacji czy Bułgarii, w których piłkarze są przyzwyczajeni do widoku pustych krzesełek (średnia 2 tys. widzów).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.