Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia ma 6 mln złotych na najbliższy sezon

Sieku

Źródło:

08.08.2003 10:29

(akt. 03.01.2019 00:19)

Jaka jest sytuacja finansowa Legii? Bardzo kiepska. Jak podaje Rzeczpospolita nasz ukochany klub ma ok. 3 mln euro długów. Prezes Edward Trylnik twierdzi, że obecnie zmniejszyły się one do niecałych dwóch milionów, a największymi wierzycielami są piłkarze, wobec których klub ma potężne zaległości. Wywołuje to niepokój o przyszłość klubu. Jak pomóc Legii? Dość prosto. Miasto, które jest obecnie właścicielem ponad 8 hektarów terenu przy ul. Łazienkowskiej, może: 1. Samodzielnie wybudować nowy stadion miejski dla 30 - 40 tys. kibiców w miejsce dotychczasowego i zadbać o infrastrukturę (wersja mało prawdopodobna, bo prezydent Kaczyński wprowadził oszczędności); 2. Przekazać teren Legii za przysłowiową złotówkę (też mało prawdopodobne, bo niby dlaczego robić prezenty?); 3. Zawiązać spółkę z Legią, wnosząc aportem teren. Inwestorzy otrzymaliby prawo do zatrzymywania większości zysków przez 20 - 25 lat. To rozwiązanie realne i niewymagające wielkiego zachodu. Stadion, który mógłby być narodowym, buduje się dwa lata, tyle samo hotel z kawiarniami, restauracjami i pasażem handlowym. Część zysków zostałaby w klubie. W najbliższym sezonie Legia powinna dysponować kwotą ok. 6 mln złotych. To dwa i pół raza mniej niż dwa lata temu i o połowę mniej niż w sezonie 2002/2003. - Jestem tu po to, żeby zmniejszać wydatki i żeby długi nie narastały - mówi "Rz" dyrektor ds. sportowych Jerzy Engel. - Z bólem serca muszę renegocjować kontrakty, a nawet je rozwiązywać. Muszą być one minimum o połowę niższe. Odeszli od nas w przerwie letniej do klubów greckich Cezary Kucharski i Adam Majewski. Mieli jedne z najwyższych kontraktów, których nie będziemy musieli już płacić, ale to przecież jedni z lepszych polskich piłkarzy i serce mam rozdarte. Te oszczędności na kontraktach nie uwolnią nas jednak od długów, które i tak trzeba będzie spłacić. Jest jedno wyjście. Może niepopularne społecznie, ale skuteczne. Żeby polskie kluby wyszły na prostą, trzeba, jak w Turcji, darować im długi. Ten krok spowodował tam boom na piłkę nożną i spowodował rozwój infrastruktury piłkarskiej. Gdzie jest dziś Turcja - widzieliśmy na mistrzostwach świata w Korei i Japonii. Nikogo w Polsce nie stać dziś na samodzielną zabawę w futbol. Może poza Amiką, Groclinem i Wisłą Płock, które dostały licencje na grę w pierwszym podejściu. - Musimy szukać mniejszych sponsorów. Niech każdy z nich da kilka, kilkadziesiąt tysięcy euro. Niech ich będzie 15 - 20. Jeśli ten model uda się nam zrealizować, damy sobie radę - dodał Engel.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.