Legia może doprowadzić do upadku Ekstraklasy
02.02.2008 09:50
Piłkarskiej Ekstraklasie grozi rozłam. Spółka może przestać istnieć, a organizowanie rozgrywek ligowych i prawa do ich pokazywania mogą wrócić do PZPN. Doprowadzić do tego może Legia, która nie wyklucza wyłamania się z umowy klubów z Canal+, dotyczącej transmisji meczów ligowych przez najbliższe trzy sezony. Jeśli TVN, który należy do tego samego koncernu ITI co Legia, nie dostanie praw do prezentowania ligi, najbardziej medialny klub w Polsce może opuścić spółkę. W efekcie tego mecze Legii na swoim stadionie pokazywać będzie TVN, a nie Canal+.
- Rozłam to ostateczność - powiedział nam prezes ITI i współwłaściciel Legii Mariusz Walter, wyrażając jednocześnie nadzieję, że Canal+ i TVP udostępnią pakiet medialny innym telewizjom. - Mam pisemną gwarancję, że Canal+ użyczy sygnału innym nadawcom, a więc także TVN i Polsatowi, by mogli na swych antenach rozpowszechniać ligową piłkę. Zrozumiałe jednak, że będzie to usługa odpłatna - potwierdził dziennikowi "Polska" prezes Ekstraklasy Andrzej Rusko.
Wiadomo, że Canal+ lekką ręką nie odda konkurencji czegoś, na co w skali trzech lat wyłożył aż 360 min zł. Przeciwnie, szef redakcji sportowej Canal+ Jacek Okieńczyc oznajmił, że bezpłatnie prawami nie zamierza się dzielić z nikim. - Prawa nabyliśmy na zasadzie ekskluzywności, a to jednak coś zupełnie innego niż ogólnodostępność. Owszem, ligę będzie też można oglądać na innych niż Cyfra+ platformach, ale tylko po wykupieniu tzw. multipakietu Canal+, który dzisiaj kosztuje 39 zł- zaznaczył dyrektor Okieńczyc. Trudno się dziwić takiej postawie zwycięzcy przetargu, bo przecież Canal+ chce odzyskać zainwestowane w pozyskanie praw pieniądze. Canal+ nie spełni więc oczekiwań prezesa Waltera i przy nieugiętej postawie obu stron rozłam w Ekstraklasie wydaje się być nieunikniony.
Ideą założenia spółki Esktraklasa była centralizacja praw telewizyjnych i ich w miarę sprawiedliwy, oparty na kompromisie podział między akcjonariuszami. 50 proc. kwoty uzyskanej ze sprzedaży praw trafia po równo do wszystkich klubów ligi, 25 proc. dzielone jest według medialności drużyn, a pozostałe 25 - według zajętego miejsca w tabeli. Prezesowi Walterowi taki wariant podziału pieniędzy może nie odpowiadać. Twierdzi bowiem, że połowa rynku, jeśli chodzi o oglądalność ligi, przypada na Legię. Dlatego też wolałby pokazywać mecze swojej drużyny w swojej stacji i generować większość wpływów z reklam.
- Jeżeli klub chce wyłamać się z Ekstraklasy, to jego suwerenna decyzja i ma do tego prawo - uważa wiceprzewodniczący rady nadzorczej Ekstraklasy Jacek Masiota. Jest tylko jedno "ale". Klub sam nie może sprzedać praw telewizyjnych. Bo paragraf 14 statutu PZPN mówi, że wspówłaścicielami tych praw są PZPN i kluby współtworzące Ekstraklasę łącznie. Aby więc odbyła się transmisja meczu, muszą się na to zgodzić wszystkie strony: PZPN, klub gospodarz i drużyna gości. Legia więc, żeby pokazywać swoje mecze w TVN, musiałaby dostać zgodę przeciwnika. Najprostszy sposób na jej uzyskanie to przeciągnięcie na swoją stronę paru innych klubów (np. Lecha Poznań, Wisły Kraków), których mecze między sobą transmitować będzie stacja Waltera.
- Wszystko jest możliwe, także taki czarny scenariusz. Straciłaby na tym spółka i cała ligowa piłka - uważa przedstawiciel PZPN w Ekstraklasie SA Zbigniew Koźmiński.
Legia i Wisła to nie Real czy Barcelona
- Tylko w Hiszpanii obowiązuje decentralizacja praw telewizyjnych - mówi odpowiadający za sprawy prawne w Ekstraklasie SA przedstawiciel Lecha Poznań Jacek Maciota. - Prawa do Realu Madryt i Barcelony mają inne stacje, ale tylko dlatego, że kluby te chętnie oglądane są nie tylko w Hiszpanii, lecz na całym świecie. Naszym zespołom, z całym szacunkiem dla Legii, Wisły czy Lecha, to na razie nie grozi. Zatem i indywidualna sprzedaż tych praw przez nasze kluby też nie jest opłacalna. Lech teraz nie jest zainteresowany decentralizacją praw. Hipotetycznie zakładając, to np. cztery kluby z ligi mogłyby pokazywać mecze rozgrywane między sobą w innej niż Canal+ stacji. Wierzę, że do tego nie dojdzie i zwycięży zdrowy rozsądek. Poza tym między klubami Ekstraklasy obowiązuje pacta sunt servanda, czyli zasada mówiąca, iż umów należy dotrzymywać. Legia także powinna respektować tę zasadę.
Autorzy: Paweł Zarzeczny, Jacek Kmiecik
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.