Domyślne zdjęcie Legia.Net

Legia przed meczem z Odrą Wodzisław

Mariusz Ostrowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

25.04.2002 20:04

(akt. 16.01.2019 22:36)

Teraz wszystko wygląda łatwo, każdy chce w Legii grać, chce dla niej pracować. A przecież pamiętam także trudne momenty. Tych było mnóstwo, w tym klubie codziennie jest bardzo gorąco. Ale mistrzostwo jest na wyciągnięcie ręki. Nie można tego zmarnować - mówi trener Dragomir Okuka przed ostatnim ligowym meczem w Warszawie w tym sezonie, który jego drużyna zagra w niedzielę z Odrą Wodzisław.
W Legii już myślą jak uczcić podniosłą chwilę, jaką będzie odzyskanie mistrzostwa po siedmiu latach niepowodzeń, bo z tym klubem w Polsce jest jak z Brazylią przy okazji mistrzostw świata. Jej kibice każdą lokatę poza pierwszą traktują z niezadowoleniem. Teraz wszystko wygląda na to, że legionistom nic już nie przeszkodzi, ponieważ do celu brakuje im punktu w dwóch meczach. Gdyby mieli go nie zdobyć oznaczałoby to porażki w dwóch ostatnich występach. Mało to prawdopodobne. Tym bardziej, że Legia nie przegrała od 18. ligowych kolejek. Remisy wywiozła i z Wronek, gdzie przez ponad pół meczu walczyła w dziesiątkę i nawet z Krakowa, gdzie w środę rozegrano najważniejsze spotkanie sezonu. Feler jest tylko taki, że wodzisławianie mogą czuć się dotknięci wypowiedzią kapitana legionistów Cezarego Kucharskiego, który otwarcie przyznał, że jego drużyna miała propozycję od Odry "puszczenia" meczu w Pucharze Ligi w zamian za swobodną wygraną w niedzielę. Legia nie tylko ćwierćfinał PL rozegrała superpoważnie, ale pod koniec meczu doszło do przepychanek, które omal nie skończyły się bijatyką. O tym wszystkim na pewno pamiętają wodzisławianie. Zakładając jednak, że wszystko potoczy się zgodnie ze scenariuszem ustalonym przez klub z Łazienkowskiej, to w niedzielny wieczór na stadionie ma być bardzo głośno i kolorowo. Po zakończeniu meczu kibice, którzy zapewne wypełnią obiekt zostaną wpuszczeni na płytę. Gdy już przetoczy się pierwsza fala euforii ma odbyć się koncert ku czci zwycięzców. Negocjowany jest występ zespołu "De Mono". Sympatycy Legii z pewnością nie ograniczą świętowania do stadionu i do późna będą bawić się w różnych miejscach stolicy. Ci, którzy w środę nie pojechali do Krakowa próbę generalną już sobie zrobili. Mecz z Wisłą oglądali w klubach i pubach. Najwięcej zebrało się w Spin Clubie przy Alejach Jerozolimskich, a po końcowym gwizdku grupa ok. 600 osób przemaszerowała ulicami Warszawy. Blisko setka czekała przy wjeździe na stadion na powrót piłkarzy. Doczekała się ok. 2 w nocy. "Bohaterom" zgotowano gorącą owację. - Atmosfera na stadionie Wisły była niezła, ale krakowskim daleko do warszawskich kibiców. Zasłużyli na święto. Także dla nich zdobędziemy mistrzostwo - mówi trener Okuka na dwa dni przed spotkaniem z Odrą. W jego zespole nie ma nikogo, kto musiałby pauzować za kartki. Nikt też nie narzeka na kontuzje. Lekkie bóle w nodze odczuwa tylko Tomasz Kiełbowicz, ale to raczej nie powód, by miało go zabraknąć w meczu wieńczącym wysiłek całego sezonu. Trener Okuka, jak i kilku zawodników jeszcze nie podpisał nowego kontraktu, ale wszystko wskazuje, że co najmniej na następny sezon zostanie w Warszawie. Gdy zaczynał tu pracę nie wróżono mu wielkich sukcesów, a po pierwszych niepowodzeniach z trybun padały niewybredne okrzyki. Teraz większość uważa, że byłoby wielkim nietaktem, gdyby w ewentualnych eliminacjach Ligi Mistrzów kto inny miał prowadzić drużynę. - Czy kibice na ulicach mnie rozpoznają? - zastanawia się chwilę Okuka. - Raczej nie, bo niewiele chodzę. Do większości miejsc jeżdżę samochodem. Może bardziej by mnie rozpoznawano, gdybym np. więcej czasu spędzał w lokalach i trochę popijał. Ale ja nie popijam, bo w zasadzie nie lubię alkoholu. Chociaż w niedzielę pewnie trochę się napiję.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.