Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:0): Deja vu Mezengi
31.10.2010 17:15
- Zapis relacji na żywo
- Konferencja pomeczowa
- Asystent Tomasz Kiełbowicz
- Bramki i skrót z meczu
- Fotoreportaż
- Kulisy spotkania
Legia Warszawa - Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
Radović (88. min.), Mezenga (90. min.) - Sikorski (53. min.)
Żółta kartka: Borysiuk (Legia) oraz Banaś, Bemben i Kwiek (Górnik)
Legia: Machnowskyj - Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz - Manu, Vrdoljak (62' Szałachowski), Iwański (81' Mezenga), Borysiuk, Radović - Kucharczyk (90+3' Jędrzejczyk)
Górnik: Stachowiak - Bemben, Banaś, Danch, Magiera - Zahorski, Pazdan (46' Jop), Kwiek, Marciniak, Wodecki (90' Jonczyk) - Sikorski (80' Balat)
Relacja z meczu
Początek spotkania to zdecydowana przewaga Legii. Piłkarze trenera Skorży długo utrzymywali się przy piłce nie pozwalając zabrzanom dojść do piłki. W pierwszych minutach szczególnie widoczny był Miroslav Radović oraz Maciej Iwański, którzy raz po raz byli zatrzymywani w sposób nieprawidłowy przez graczy Górnika. Podopieczni trenera Nawałki skupiali się głównie na kontratakach polegających na szybkim wybiciu piłki do napastników. Pierwszą groźną sytuację legioniści stworzyli w 12. minucie spotkania kiedy to świetnym, prostopadłym podaniem popisał się Maciej Iwański adresując piłkę do wychodzącego Radovicia. Ten będąc w polu karnym odegrał z powrotem do „Ajwena”, lecz piłka ostatecznie trafiła do Borysiuka, który nie zdołał czysto uderzyć w piłkę. Kilka chwil później powinno być już 1:0 dla Legii. Radović będąc w polu karnym zabrzan, zdołał dośrodkować do wchodzącego Ivicy Vrdoljaka, ale Chorwat uderzył ponad bramkę. Kolejne minuty to nadal duża przewaga Legii. Piłkarze Górnika ratowali się często dość brutalnymi przewinieniami, które nie zawsze były odgwizdywane przez sędziego Siejewicza. Na ataki gości nie było co liczyć. Pierwszy celny strzał na bramkę Machnowskiego zabrzanie oddali dopiero w 24. minucie. To jedna z nielicznych akcji piłkarzy ze Śląska. Legionistom z kolei brakowało wykończenia pod polem karnym przeciwnika. Często prostopadłe podania były przecinane przez obrońców Górnika. Z biegiem czasu obraz gry na boisku się nie zmieniał. Legia w pełni kontrolowała przebieg spotkania. Podopieczni trenera Skorży oddawali strzały z dalszej odległości, jednak ani jeden nie sprawił problemu bramkarzowi Górnika.
Druga część spotkania źle zaczęła dla legionistów. Piłkarze Górnika bojowo wyszli po przerwie i po niespełna sześciu minutach zdołali strzelić bramkę. Nikt nie przeciął piłki zagrywanej z lewej strony boiska i z najbliższej odległości futbolówkę do bramki Machnowskiego wbił Daniel Sikorski. Gol ten podziałał mobilizująco na zabrzan, którzy coraz częściej stwarzali groźne sytuacje pod bramkę Legii. W 60. minucie z dobrą akcją wyszedł Iwański, Radović i Manu, który po raz kolejny dzisiejszego wieczoru będąc w polu karnym Górnika zamiast podawać wstrzymał się i jego zagranie zostało zablokowane. Chwilę później mocno z dystansu uderzał Borysiuk, jednak i tym razem jego strzał mocno poszybował nad bramką Stachowiaka. Z kolejnymi minutami pod bramką gości robił się duży tłok. Raz po raz atakował Radović, Borysiuk i Manu. Najbliżej strzelenia bramki dwukrotnie był Serb. O ile podopieczny trenera Skorży znowu osiągali optyczną przewagę na boisku, o tyle nie mieli pomysłu jak wykończyć akcję. Szybko to spotkało się z reakcją szkoleniowca, który na plac gry wprowadził Sebastiana Szałachowskiego w miejsce Ivicy Vrdoljaka oraz Bruno Mezengę, który zmienił Macieja Iwańskiego. W 83. minucie spotkania, najaktywniejszy tego dnia Radović po raz kolejny świetnie dośrodkował w pole karne, gdzie najwyżej wyskoczył Kucharczyk, ale po jego strzale piłka minimalnie przeszła obok Stachowiaka. Chwilę później niemal kopia akcji z tym, że futbolówkę zagrywał Manu. Do piłki doszedł Szałachowski, który mając obrońcę na plecach uderzył ponad bramkę. To co się nie udawało przez niemal całe spotkanie, udawało się w 87. minucie. Po kolejnym zdecydowanym i ostrym faulu na zawodniku Legii, sędzia Siejewicz przyznał rzut wolny. Piłkę w pole karne zagrywał Tomasz Kiełbowicz, a futbolówkę do bramki wbił Miroslav Radović. Dwie minuty później stadion eksplodował z radości. Na chwilę przed końcowym gwizdkiem skutecznym strzałem popisał się Bruno Mezenga i Legia wyszła na prowadzenie. Podopieczni trenera Skorży po raz kolejny rzutem na taśmę wygrali przegrane spotkanie. Bohaterem meczu ostatecznie został Brazylijczyk, odbierając przy tym gratulacje całej drużyny. Na koniec mogliśmy znów zobaczyć świętujących piłkarzy oraz kibiców.
Autor: Jakub Grzeszkowski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.