Legia Warszawa - Korona Kielce 3:1 (1:1)
06.05.2011 22:10
Już przed meczem na stadionie przy Łazienkowskiej panowała grobowa cisza. Z megafonów zabrzmiał "Sen o Warszawie", a także "Mistrzem Polski jest Legia", ale zabrakło kibiców, którzy mogliby oba hymny odśpiewać. Tymczasem przed stadionem zgromadziło się około 3 tysięcy fanów stołecznej drużyny, którzy spoza obiektu dopingowali drużynę.
Legioniści rozpoczęli spotkanie z Tomaszem Kiełbowiczem i Michałem Kucharczykiem na lewej stronie, Michałem Żyro w ataku, a także Ivicą Vrdoljakiem w roli stopera. W ekipie Korony natomiast znalazło się miejsce dla pięciu byłych legionistów: Pawła Golańskiego, Aleksandara Vukovicia i Macieja Korzyma w pierwszym składzie, a także Grzegorza Szamotulskiego i Dawida Janczyka na ławce rezerwowych.
Brak dobrej atmosfery na trybunach nie sprzyjał udanym zagraniom na murawie. Na początku zaatakowali goście, którzy za sprawą Tomasza Lisowskiego i wspomnianego Golańskiego oddali dwa groźne strzały. W dwudziestej minucie piłka zatrzepotała za to w siatce "Złocisto-Krwistych". Janusz Gol strzelił swojego pierwszego gola dla legionistów, ale… sędzia odgwizdał faul.
Na niespełna kwadrans przed końcem szybką kontrę wyprowadzili goście. Lisowski podał do Grzegorza Lecha, a pomocnik kielczan nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Tymczasem zgromadzonych na trybunie prasowej dziennikarzy o fakcie głośno powiadomił jeden z radiowych komentatorów. Na tyle głośno, że wszyscy zaczęli się oglądać na wspomnianego dziennikarza.
Na boisku natomiast do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Coraz śmielej poczynał sobie zwłaszcza młody Michał Żyro, który przez Macieja Skorżę zwykle próbowany był na lewej obronie. Tymczasem grając w ataku pokazywał szkoleniowcowi "Wojskowych", że pozycja snajpera jest dla niego idealna. Gdy wydawało się, że wynik meczu nie zmieni się, padła wyrównująca bramka. Dosyć niespodziewana, bo zdobył ją strzałem głową Cabral, po podaniu zawodzącego zwykle Portugalczyka Manu.
Przed rozpoczęciem drugiej połowy okazało się, że pod stadion przy Łazienkowskiej przybyli kibice Korony. Przez chwilę słychać było ich doping, jednak potem głośno śpiewać zaczęli stołeczni fani. Na boisku natomiast niewielką przewagę mieli legioniści. Długo rozgrywali piłkę w środku, jednak bez efektu. Złocisto-krwiści nastawili się tylko na wyprowadzanie szybkich kontr. Wkrótce przed doskonałą okazją stanął Gol, którzy otrzymał świetne prostopadłe podanie od przyszłego reprezentanta Argentyny – Cabrala, ale zbyt długo zastanawiał się nad oddaniem strzału i szansa na strzelenie pierwszej bramki dla Legii przeszła mu koło nosa. Dopiero na dziesięć minut przed końcem spotkania na prowadzenie gospodarzy wprowadził Miroslav Radović, który pojawił się na placu gry kilka minut po przerwie. Informacja szybko dotarła do stojących przed stadionem kibiców, bo po chwili zaczęli skandować imię i nazwisko Serba. W ostatnich sekundach spotkania Radović wykorzystał wyjście z bramki Zbigniewa Małkowskiego i po podaniu Manu strzelił do pustej bramki, ustalając wynik meczu na 3:1.
Legia Warszawa - Korona Kielce 3:1 (1:1)
Cabral (45+1. min.), Radović (79. i 90+5. min.) - Lech (33. min.)
Żółta kartka: Cabral (Legia) oraz Hernani (Korona)
Legia: Skaba - Rzeźniczak, Vrdoljak, Komorowski, Kiełbowicz - Manu, Gol, Borysiuk (74' Rybus), Cabral (90+1' Wawrzyniak), Kucharczyk - Żyro (64' Radović)
Korona: Małkowski - Golański, Markiewicz, Hernani, Dirceu - Korzym, Lech (79' Jovanović), Vuković, Edi (64' Janczyk), Lisowski (90' Bąk) - Niedzielan
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.