Legia Warszawa - Korona Kielce 4:0 (2:0) - Inauguracyjny festiwal goli
19.08.2012 15:51
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
-Pomeczowy komentarz trenera Urbana
- Pomeczowy komentarz trenera Ojrzyńskiego
- Fotoreportaż Jana Szurka
- Fotoreportaż Miłosza Nasierowskiego
Problemy kadrowe sprawiły, że drużyna Jana Urbana wyszła na mecz z inauguracyjnym Koroną dość osłabiona. W pierwszym składzie znalazło się miejsce zarówno dla Daniela Łukasika, jak i Ivicy Vrdoljaka - czyli dwóch defensywnych pomocników. Kontuzjowanego Michała Żewłakowa na środku obrony zastąpił Artur Jędrzejczyk.
Korona rozpoczęła mecz bardzo agresywnie, do czego przyzwyczaiła już wszystkich kibiców. W 10. sekundzie spotkania Paweł Golański pokiereszował filigranowego Jakuba Koseckiego. Choć cała sytuacja wygladała groźnie, na szczęście obyło się bez kontuzji i po kilku minutach "Kosa" wrócił na plac gry.
Legioniści na początku spotkania mieli optyczną przewagę, próbowali przedrzeć się przez zasieki gości dzięki szybkim podaniom na jeden kontakt. Korona nastawiła się na ataki z kontry, które bazowały na dynamice Grzegorza Lecha i Michała Zielińskiego. Ten drugi, w 10. minucie spotkania, naciskany przez Inakiego Astiza, zdołał przebiec kilkanaście metrów i strzelić na bramkę Dusana Kuciaka. Słowak obronił jednak ten strzał. Aż 15. minut czekali kibice przy Łazienkowskiej na pierwszy strzał w wykonaniu swoich ulubieńców. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Łukasika, piłkę głową w kierunku bramki skierował Astiz. Na posterunku był jednak Zbigniew Małkowski. Trzy minuty później było już 1:0 dla Legii. Michał Kucharczyk sprytnie wbiegł przed rozpędzonego Tomasza Lisowskiego, który zahaczył skrzydłowego Legii. Hubert Siejewicz wskazał na "wapno", a strzał z 11. metra pewnie wykorzystał Daniel Ljuboja.
Gracze Korony Kielce rzucili się do odrabiania strat, przesunęli się znacznie wyżej i zaczęli dłużej rozgrywać piłkę. Klarownych sytuacji właściwie nie było, choć dwukrotnie strzelał Golański, później szansę miał jeszcze Michał Janota. Warto zwrócić uwagę na niezłą grę Astiza i Kucharczyka. W 31. minucie z rzutu rożnego w kierunku Pavola Stano dośrodkowywał Golański, Słowak strzelał głową i tylko nieznacznie się pomylił. Kilka minut później w dobrej sytucji był Lech, który dostał płaskie podanie z lewej strony od Lisowskiego. Pomocnik Korony chciał uderzyć z pierwszej piłki, jego strzał był jednak niecelny i słaby. Z kolei Legia zapunktowała ponownie jak rasowy bokser. W 42. minucie po świetnej akcji Jakuba Wawrzyniaka, dośrodkowaniu Koseckiego i zgraniu Marka Saganowskiego do Ljuboi, Serb podwyższył na 2:0 strzałem głową. W doliczonym czasie gry mogło być 3:0 po indywidualnej akcji Wawrzyniaka. Lewy obrońca, gdy wyminął już trzech obrońców, stojąc "oko w oko" z Małkowskim, strzelił jednak obok bramki.
Niesamowicie mocno rozpoczęli drugą połowę legioniści. W 49. minucie hat-tricka skompletował Ljuboja, który po podaniu od Saganowskiego precyzyjnie strzelił z 18 metrów w lewy górny róg bramki. Na uwagę zasługuje świetne zagranie Łukasika na początku tej akcji. W 51. minucie „Sagan” ładnie zwiódł obrońcę i wyszedł "sam na sam" z Małkowskim, ale strzelił prosto w bramkarza z Kielc. Chwilę później napastnik Legii kontynuował swój koncert i tym razem świetnie zagrał do Ljuboi, który bliski był zdobycia kolejnego gola, piłkę odbił Małkowski, dobijać próbował jeszcze Kosecki, bezskutecznie.
Wbrew pozorom piłkarze Korony grali nadal ze sporym zaangażowaniem, w 65. minucie Lisowski był bliski zdobycia kontaktowego gola, jednak jego strzał z 16 metrów z najwyższym trudem obronił Kuciak. W 74. minucie Zieliński świetnie wycofał piłkę do Vlastymira Jovanovicia, który strzelił jednak wysoko nad bramką. Minutę później Foszmańczyk „z fałszu" uderzył na bramkę Kuciaka, ale Słowak po raz kolejny spisał się świetnie. Legia nie kwapiła się ataków, w ich poczynania wkradał się nadmierny luz. Rozstrzygnięty wynik był okazją do gry dla młodych: Dominika Furmana oraz Michała Kopczyńskiego. Dopiero w 79. minucie legioniści mogli strzelić kolejnego gola – Vrdoljak znakomicie zagrał do Kucharczyka, nasi piłkarze wychodzili trzech na jednego, niestety skrzydłowy niedokładnie zagrał do Saganowskiego. Chwilę potem znowu Kucharczyk wychodził "sam na sam" z Małkowskim, tym razem „Kucharz” źle trafił w piłkę i bramkarz nie miał zbyt wielkich problemów z obroną tego strzału. Kilka minut przed końcem meczu swojego pierwszego gola w Ekstraklasie mógł zdobyć Furman, który popisał się płaskim strzałem z 25 metrów. Młody pomocnik tylko minimalnie się pomylił. W 88. minucie Janusz Gol ładnie wypatrzył Vrdoljaka, ten płasko wrzucił piłkę w pole karne, a tę do własnej bramki wpakował naciskany przez „Sagana” Stano. Legia nie grała porywająco, Korona z kolei nie grała aż tak źle, a mimo to, przy odrobinie lepszej skuteczności wynik mógł być dużo wyższy. Trudno jednak wybrzydzać, gdy Legia wygrywa 4:0.
autor: Paweł Korzeniowski
Legia Warszawa - Korona Kielce 4:0 (2:0)
Ljuboja (19. - k., 42. i 50. min.), Stano (87. min. - s.)
Żółte kartki: Łukasik i Jędrzejczyk (Legia) oraz Lech i Stano (Korona)
Legia: Kuciak - Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Astiz, Wawrzyniak - Kucharczyk, Vrdoljak, Ljuboja (77' Gol), Łukasik (62' Furman), Kosecki (84' Kopczyński) - Saganowski
Korona: Małkowski - Golański, Stano, Kijanskas, Lisowski - Janota (46' Papka), Vuković, Lech (62' Sierpina), Jovanović, Foszmańczyk - Zieliński (76' Jamróz)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.