Legia - Zoria 3:2 (1:1) - Trzeci awans z rzędu do Ligi Europy
27.08.2015 21:10
Relacja na żywo (kliknij tutaj)
Mecz Legii Warszawa z Zorią Ługańsk wielu kibiców uznawało za starcie rundy jesiennej. W lepszej pozycji startowej do ostatniego odcinka bitwy o Europę byli „Wojskowi”, którzy tydzień temu na Ukrainie wygrali 1:0 po golu Michała Kucharczyka. W czwartek Henning Berg postawił na ten sam skład, który wystąpił w Kijowie. Niespodzianek zabrakło i też trudno było się ich spodziewać.
Pechowo spotkanie rozpoczął Michał Pazdan. Obrońca będący ostatnio w wysokiej dyspozycji przed polem karnym sfaulował szybszego Iwana Petriaka. Do piłki podszedł Żeljko Ljubenović, a towarzyszyły mu przeraźliwe gwizdy kibiców. Zawodnik Zorii uderzył ponad poprzeczką, a pierwsza tego wieczoru radość stołecznych fanów stała się faktem. Nie minęło wiele czasu, a „Pazdek” musiał zejść z murawy przez kontuzję. Piłkarz trzymał się w okolicach lewego barku, ale trudno w tej chwili stawiać diagnozę na tej podstawie. Jeszcze w tym tygodniu reprezentant Polski przejdzie badania.
Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, choć od czasu do czasu Ukraińcy starali się przerzucać piłkę do Oleksandra Karawajewa na prawe skrzydło. Mniej pracy niż w poprzednim tygodniu miał dynamiczny Iwan Petriak, którego koledzy rzadziej dostrzegali. Przeciwnicy swoich szans szukali po stałych fragmentach gry. Widać było, że Zoria ma wypracowane schematy. W 17. minucie to jednak Legia cieszyła się z gola po rzucie wolnym. Faulowany na prawej flance był Guilherme. W pole karne dośrodkował Tomasz Brzyski i… zdobył bramkę! Nikt nie przeciął podania „Brzytwy” - ani rywal, ani legionista - a piłka wpadła do siatki obok bezradnego Mikity Szewczenki.
Rewanż ze strony Zorii nadszedł szybko. Rywale błyskawiczinie rozegrali rzut wolny, piłka trafiła do Dmytro Komczenowskiego, a piłkarz, który lada moment może trafić do Jagiellonii Białystok posłał futbolówkę nad poprzeczką. Legioniści skupiali się na defensywie podobnie, jak w Kijowie. Żelazna obrona i mała ilość błędów przynosiła skutek. W 39. minucie, zdaniem arbitra, faulowany przed polem karnym był jednak Karawajew, Przewinienia dopuścił się wprowadzony za Pazdana Igor Lewczuk. Jak się okazało, katem - wykonawcą rzutu wolnego był Chomczenowskyj, który pokonał Kuciaka i wyrównał.
Z odpowiedzią pośpieszył Aleksandar Prijović, ale strzał Szwajcara z tak nieprzygotowanej pozycji nie mógł zagrozić Szewczence. Rywale grali ostro, a wspomniany legionista oraz Nemanja Nikolić nie mieli łatwego życia w ofensywie. Mecz walki - ten nieco wyświechtany slogan idealnie pasował do obrazu tego, co działo się na boisku. W końcówce pierwszej połowy na zryw stać było jeszcze Michała Kucharczyka, ale wybiegający do podania „Niko” był na spalonym. Na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 1:1.
Sytuację na początku drugiej połowy kontrolowali przyjezdni, którzy częściej gościli pod polem karnym Legii. Warszawiaków stać było na strzał Guilherme, który uderzył zza pola karnego i niewiele się pomylił. Obu zespołom brakowało klarownych sytuacji. Miejscowi zawodnicy starali się grać uważnie w obronie i przyznać trzeba, że rywalom trudno było wpaść w pole karne „Wojskowych”.
Legioniści grali spokojnie i dosyć pewnie, choć momentami brakowało celności. Paradoksalnie coś na jej pograniczu pomogło warszawiakom w 62. minucie, kiedy zbyt mocne podanie dostał Prijović w polu karnym. Szwajcar wycofał futbolówkę do Kucharczyka, który zdecydował się na strzał. Piłka poszybowała po ziemi pomiędzy obrońcami, a ostatni dotknął ją Guilherme, który zmylił bramkarza. Szewczenko nie miał szans zmierzyć się z futbolówką po tym jak Gui zmienił jej tor lotu. Było 2:1 dla Legii. Nie na długo.
Kiedy na wejście czekał już Ondrej Duda, który zastąpił Nikolicia, arbiter podyktował kolejny rzut wolny dla Zorii. Wcześniej Ukraińcy pokazali, że dobrze czują się wykonując stałe fragmenty gry i nawet dalsza odległość od bramki nie mogła im zrobić różnicy. Za wykonanie wziął się Rusłan Malinowskyj. Pomocnik huknął z dystansu bardzo mocno, ale w środek bramki. Piłka przeleciała obok zaskoczonego Kuciaka, a Ukraińcy w tej akcji ponownie wyrównali. Czy był to błąd słowackiego bramkarza? Wydaje się, że był trochę zasłonięty i sam ten fakt mógł mu utrudnić interwencję. Inna sprawa, że między słupki wbiegli stoperzy, którym takie zadanie przydzielił szkoleniowiec. Tworzyło to niepotrzebne zamieszanie.
Legioniści nadal byli w lepszej sytuacji, cały czas działała zaliczka z Kijowa. Przy Łazienkowskiej nie podobało się to, jak mecz prowadził Niemiec Tobias Weltz. Na dwadzieścia minut przed końcem sędzia odgwizdał w sumie 26 fauli - 14 gospodarzy, 12 gości. Ukraińcy po zdobyciu drugiej bramki zaczęli sobie jeszcze odważniej poczynać. „Wojskowym” trudno było wyjść z akcjami ofensywnymi. Chaos zaczął się również wdzierać w szyki formacji obronnej. Wydawało się, że chwilą oddechu będzie rzut rożny dla Legii w 78. minucie, ale już 60 sekund później Petriak urwał się Bereszyńskiemu i na całe szczęście nie zdążył do piłki zagranej z głębi pola. Końcówka spotkania to już obrona legionistów, którzy musieli także w ten sposób udowodnić, że - jak głosiło hasło czwartkowej oprawy i jak nazywała się kampania marketingowa klubu - są gotowi do walki w Europie.
W ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry, Prijović miał piłkę meczową. Szwajcar dostał futbolówkę w polu karnym, obrócił się i uderzył obok słupka. Potem, sędzia doliczył jeszcze cztery minuty. Legia była 240 sekund od awansu do fazy grupowej. Z pomocy lekarzy musiał wtedy skorzystać Jodłowiec. Na krańcowe fragmenty spotkania na boisko wbiegł Marek Saganowski, który zastąpił Prijovicia. Przy akompaniamencie hymnu narodowego, legioniści w doliczonym czasie gry pomknęli z kontrą w przewadze liczebnej na bramkę Zorii. Warszawiacy wymienili kilka podań, aż futbolówka trafiła do Dudy. Faul Opanasenki, rzut karny i… było już pewne, że nic złego wicemistrzom Polski się nie stanie. Sam poszkodowany zdecydował się wykorzystywać „jedenastkę” i pewnie pokonał Szewczenkę.
Legia awansowała do fazy grupowej Ligi Europy po raz trzeci z rzędu. Już w piątek o godzinie 13:00 warszawiacy poznają trzech rywali w dalszej walce wspomnianych rozgrywek. „Wojskowi” mają szansę trafić na takie ekipy jak chociażby Borussia Dortmund czy AS Monako. Cel został zrealizowany.
Autor: Piotr Kamieniecki
Legia Warszawa - Zoria Ługańsk 3:2 (1:1)
Brzyski (17.min.), Guilherme (61. min.), (90' Duda - k.) - Komczenowskyj (37. min.) Malinowskyj (66. min.)
Żółta kartki: Pazdan, Rzeźniczak (Legia) - Kameniuk, Siwakow, Budkiwskij, Opanasenko (Zoria)
Legia: Kuciak - Bereszyński, Rzeźniczak, Pazdan (7' Lewczuk), Brzyski - Guilherme, Furman, Jodłowiec, Kucharczyk - Prijović (90' Saganowski), Nikolić (67' Duda)
Zoria - Szewczenko - Opanasenko, Siwakow, Pilawski (83' Czeczer), Kamieniuk - Karawajew, Malinowskyj, Ljubenović (87' Lipartia), Gordijenko, Pietrak, Komczenowskij (58' Budkiwskij)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.