Domyślne zdjęcie Legia.Net

Leszek Miklas: Nie zamierzamy ustąpić

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

03.11.2007 01:23

(akt. 21.12.2018 21:13)

- Ludzi na "Żylecie" nie interesuje drużyna i jej wyniki. Jeśli wciąż będą przeszkadzać piłkarzom, to całkiem prawdopodobne, że już wiosną zburzymy tę trybunę. O pół roku przyspieszy to powstanie nowego stadionu - mówi prezes Legii <b>Leszek Miklas</b>. Piłkarze i trener Legii wreszcie otwarcie powiedzieli kibolom: Dość! Ich zachowanie kapitan <b>Aleksandar Vuković</b> nazwał żenującym.
"Żyleta" to umowna nazwa całej trybuny otwartej, na której gromadzą się najgłośniejsi ludzie w szalikach Legii. To znaczy byli najgłośniejsi, bo od początku tego sezonu nie ma przy Łazienkowskiej dopingu. Czasem ktoś coś krzyknął, czasem chóralnie obrażono właścicieli klubu. - Być na stadionie i siedzieć w ciszy, mają prawo - mówi Miklas. Ale podczas meczu z Odrą "Żyleta" przekroczyła granice. Urządzili festyn w najgorszym tego słowa znaczeniu. Przebiegali z jednego sektora na drugi, śpiewali "Stary Walter mocno śpi...". Całość dopełniło skandaliczne zachowanie radnego PO Lecha Jaworskiego, który w ostatnim dniu ciszy wyborczej zafundował pod stadionem scenę, porządne nagłośnienie i muzykę (w stylu "Daj mi tę noc") słyszalną na stadionie. To z tej sceny przed końcem spotkania i po nim przemawiał do kiboli niejaki "Staruch" - dyrygujący wcześniej dopingiem na "Żylecie", który został ukarany zakazem stadionowym. - Prawo jest jednoznaczne: zabrania nie tylko odpalania, ale nawet wnoszenia rac na stadion! Każdy, kto coś takiego zrobi, automatycznie dostaje zakaz i ma sprawę w sądzie grodzkim. Kilku osobom, które odpaliły race, cofnęliśmy zakazy. Zostali skazani na 30 dni prac społecznych, ale odpracowali je i wrócili na stadion - tłumaczy Miklas. To w imię solidarności ze Staruchem "Żyleta" milczy. Legia z Odrą przegrała w fatalnym stylu. Tydzień później uległa w Krakowie Wiśle i ma już osiem punktów straty. W środę kibole znów ganiali po trybunach i poszli o krok dalej - buczeli na piłkarzy, którzy męczyli się w Pucharze Polski z jednym z najsłabszych zespołów ligi z ŁKS (1:0). - Jeśli wciąż będą przeszkadzać, nie wiem, czy wiosną nie ułatwimy procesu przebudowy stadionu - mówi prezes Legii. - Wcześniej planowaliśmy, że łuki i trybuna otwarta będą wyburzane stopniowo. Na koszt miasta miały powstać konstrukcje tymczasowe. Ale przychodzących na stadion nie interesuje ani drużyna, ani jej wyniki, więc całkiem prawdopodobne, że zamkniemy wszystkie trzy trybuny naraz. Oszczędzi to miastu kosztów i mniej więcej o pół roku przyspieszy powstanie nowego stadionu. Skończyła się nasza cierpliwość. To, co dzieje się na naszym stadionie, to żenada i skandal - grzmiał po meczu z ŁKS kapitan Aleksandar Vuković. - To żadna przyjemność grać przy takiej publiczności. Jak dobrze ktoś zagrał, to siedzieli cicho. A jak tylko któryś z nas źle strzeli czy poda, to od razu słychać: "Ooooo". Niech nie udają, że są zakochani w Legii. Oni załatwiają jakieś swoje interesy. - Czuliśmy się, jakbyśmy grali sparing na bocznym boisku, a nie mecz Pucharu Polski. Niech już skończy się ta runda, bo grać w takich warunkach nie ma sensu - stwierdził zły jak nigdy trener Jan Urban. - Jak mają tak się zachowywać, niech lepiej zostaną w domach - dodał Marcin Burkhardt. - Cieszę się, że zawodnicy wreszcie powiedzieli to, co myśleli od samego początku - mówi Miklas. Do końca rundy jesiennej Legia nie podejmie żadnych decyzji. - Jeśli "Żyleta" jest wypełniona, wpływy pokrywają koszty organizacji meczu i ochrony. Ale jeśli dalej będą przeszkadzać, od razu zamkniemy trybunę otwartą. Nie zamierzamy ustąpić - kończy Miklas.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.