Leszek Miklas o transferach
13.12.2010 08:45
Ile pieniędzy ma Legia na zimowe transfery?
- Nie mamy zaplanowanego budżetu na inwestycje w zawodników. W pierwszej kolejności będziemy się starać o doświadczonych piłkarzy, którym kończą się kontrakty. Jeśli trafi się okazja do inwestycji w perspektywicznych zawodników, pieniądze się znajdą.
Jeśli się nie trafi, to zimą Legia nikogo nie kupi?
- Niezależnie od funduszy na transfery dojdzie dwóch-trzech zawodników. Kupno to nie jest jedyna droga. Coraz powszechniejsze jest podpisywanie umów z zawodnikami wolnymi od zobowiązań kontraktowych. Jesteśmy blisko sfinalizowania transferów piłkarzy, którzy wzmocnią zespół. Jednak cały czas szukamy lepszych od nich Potrzebujemy środkowego obrońcy i skutecznego napastnika. Dobrze, jakby skład uzupełnił także skrzydłowy.
Czy nowi zawodnicy stawią się na pierwszym treningu, 11 stycznia?
- Latem byliśmy wręcz ortodoksyjni, aby wszystkie transfery przeprowadzić przed początkiem przygotowań. Teraz nie mogę tego obiecać.
W czerwcu umowa kończy się innemu graczowi Lecha, Tomaszowi Badrowskiemu - defensywnemu pomocnikowi kadry.
- Jeśli nie podpisze kontraktu, po Nowym Roku jesteśmy gotowi do rozmów.
Sławomira Peszkę można kupić za prawie 700 tys. euro. Legia jest zainteresowana?
- Może. Nic więcej nie powiem.
Środkowemu obrońcy Korony Hernaniemu też w czerwcu kończy się umowa.
- Jeśli nie znajdziemy do końca roku piłkarza o wyższych umiejętnościach, porozmawiamy z Hernanim. Znamy jego silne i słabe strony, wiemy, jak się zachowuje w konkretnych sytuacjach, jak reaguje na stres itd.
Kto go oceniał?
- Dyrektor sportowy, trenerzy, również z Akademii Młodych Wilków. Część z nich bardzo dobrze potrafi dokonać oceny piłkarza.
Latem dzwonił pan do byłego kapitana kadry Michała Żewłakowa, który był bez kontraktu.
- Powiedział mi: "Biorę Legię pod uwagę, ale uprzedzam, że chcę grać za granicą. Mam trzy oferty, jeśli żadna nie wypali, przyjadę do Warszawy".
Nam powiedział, że zaczął pan rozmowę z nim od stwierdzenia: "Chcielibyśmy pana, ale nie wiemy, czy nas stać", Zdziwił się, że ktoś do niego dzwoni, nie wiedząc, co może zaproponować.
- Chyba nie ma w tym nic niezwykłego? Wyraziłem nasze zainteresowanie, pytając jednocześnie o jego oczekiwania. Miałem powiedzieć: "Jesteśmy zainteresowani panem i dajemy tyle, ile pan chce?". Michał dał jasno do zrozumienia, że w pierwszej kolejności chce grać za granicą. Umówiliśmy się, że jeśli oferty z zagranicy go nie usatysfakcjonują, to zadzwoni. Trafił do Turcji.
Kilku piłkarzom Legii też kończą się kontrakty za pół roku.
- Propozycję przedłużenia dostali lub dostaną Wojtek Skaba, Maciek Iwański i Kuba Rzeźniczak. Tomek Kiełbowicz zostanie u nas niezależnie od dyspozycji. Jeśli będzie w stanie grać w przyszłym sezonie, to w roli zawodnika, jeśli nie - wówczas zostanie w sztabie szkoleniowym. To wspaniała osobowość. Kubie Wawrzyniakowi i Sebastianowi Szałachowskiemu powiedzieliśmy, że jeśli nie uda im się zimą zmienić klubu i chcieliby zostać w Legii, wiosną muszą pokazać, że potrafią grać na poziomie, jaki nas zadowala.
Iwański zostaje?! Zesłany do Młodej Legii za słabą formę i psucie atmosfery w szatni po powrocie do pierwszej drużyny niczym się nie wyróżnił.
- Maciek wiele zrozumiał po odesłaniu do ME. Zachowuje się inaczej. Ponadto pokazał, że potrafi utrzymać wysoki poziom zaangażowania niezależnie od funkcji, jaką pełni w drużynie. Uznaliśmy, że to wciąż bardzo wartościowy zawodnik dla Legii i jeżeli tylko zechce, powinien kontynuować w niej karierę.
Legii wystarczy jeden środkowy napastnik, jego zmiennik i dwóch uniwersalnych skrzydłowych?
- Legii wystarczy czterech napastników. Jesienią mieliśmy tylu, chociaż do samego zamknięcia okna transferowego, a nawet po jego zamknięciu poszukiwaliśmy piątego. Szkoda, że nie wyzdrowiał Chinyama.
Czyja to wina, że Chinyama nie gra drugi rok?
- Jego kolano było operowane raz w Polsce i dwa razy w Austrii. Miał najlepszą opiekę z możliwych. Nie wolno mi mówić o sprawach medycznych, bo to tajemnica lekarska, ale w pewnych warunkach jego kolano szwankuje. W ostatnim zabiegu usunięto przeszkodę, która powodowała ból. 11 stycznia Takesure ma rozpocząć przygotowania z drużyną. Kontuzjowany napastnik cały czas jest piłkarzem Legii, któremu płacimy pensję. Nie możemy sprowadzić innego. Jeśli z czterech napastników Legii dwóch ma kontuzję, będzie grało dwóch zdrowych. Zimą chcemy sprowadzić napastnika. Sebastian Szałachowski, któremu w czerwcu kończy się umowa, może szukać klubu i musimy się liczyć, że odejdzie.
Bramkarza też Legia szuka? Antolović, który miał zastąpić Jana Muchę, jest dziś numerem trzy
- Na pewno nie będzie od razu bronił jak Słowak. Przyszedł do nas z małego klubu, w którym był gwiazdą. Potrzebuje czasu. Cały czas mamy oferty od francuskich klubów, które chciały kupić go latem. Dziś jeszcze bylibyśmy w stanie na nim zarobić. Jednak nie sprzedamy go, bo ma potencjał. Fizycznie jest przygotowany, aby bronił jak Mucha. Musi jednak oduczyć się pewnych nawyków i nabyć innych. To także opinia Krzysztofa Dowhania. Bramkarza Legia nie szuka.
Przed sezonem trener Dowhań ostrzegał Macieja Skorżę, aby na razie nie stawiał na Chorwata, bo nie był wtedy gotowy do gry w lidze.
- Trener Skorża decyduje o składzie. Wystawił tego, który wydawał się lepszy na treningach i w sparingach. Mamy trzech równorzędnych bramkarzy, i to daje nam spokój na wypadek kontuzji.
Jednak trudno powiedzieć, który jest najlepszy. Ostatnio bronił Wojciech Skaba, który sezon zaczynał na trybunach. W czerwcu kończy mu się umowa.
- Chcemy ją przedłużyć.
A Skaba chce? Szansę grania dostał przypadkiem, bo konkurenci okazali się słabsi.
- Chce zostać, a teraz wykorzystuje swoją szansę. Zmiany wynikały, jak wspomniałem, z niewielkiej różnicy umiejętności bramkarzy.
Rozmawiacie ze Skabą, a pan mówi, że przyszłość przed Antoloviciem?
- Przed każdym jest przyszłość. Wszyscy są młodzi. Marijan ma cechy motoryczne i fizyczne, które przy pewnych korektach dają szansę na szybki rozwój jego kariery.
Gdy Skaba to przeczyta, pomyśli: "Po co mam przedłużać kontrakt, skoro i tak najdalej za pół roku będzie bronił Antolović".
- Bronić będzie lepszy. Jeśli Wojtek będzie bronił tak jak w ostatnich dwóch ligowych meczach, to Antolović może czekać na swoją szansę nawet dwa-trzy lata. Jak Janek Mucha. Cierpliwość to jedna z najważniejszych cech bramkarzy.
Ariel Cabral i Bruno Mezenga to pomyłki transferowe?
- Zamiast ich wypożyczać z opcją kupna, mogliśmy wziąć za darmo lub za niewielkie pieniądze piłkarzy starszych, ale bez szans na rozwój. Wybraliśmy inaczej. Mezenga dobrze wywiązuje się z roli jokera, zapewnił Legii sześć punktów, wchodząc z ławki. Nie jest tak widowiskowy jak Kucharczyk, ale znajduje się tam, gdzie spada piłka. Jesienią oddał 27 strzałów, więcej niż którykolwiek inny piłkarz w czasie, w którym był na boisku. Cabral to jeden z najlepiej wyszkolonych technicznie piłkarzy Legii, ale ma problem z przystosowaniem się do polskiej ligi. Tłumaczył, że w lidze argentyńskiej nigdy nie robił wślizgów. Lubi prowadzić piłkę często do ostatniej chwili, bo jest przyzwyczajony, że to partner pierwszy robi ruch i wychodzi na pozycję, wymuszając podanie. W Polsce zawodnik zazwyczaj czeka na ruch podającego. Obaj nie są też przyzwyczajeni do tego, że nim dostaną piłkę, mają rywala na plecach. Niemniej wszystko wskazuje na to, że i Cabral, i Mezenga zostają z nami przynajmniej do czerwca.
Czy zarząd i właściciele Legii ani na chwilę nie stracili zaufania do trenera Skorży? - Nie. Trener przyznał, że zbyt optymistycznie ocenił możliwości niektórych piłkarzy. To inteligentny człowiek i umie wyciągnąć wnioski z błędów, także swoich. W Radoviciu Skorża widział rezerwowego skrzydłowego, a po dwóch miesiącach zobaczył kluczowego środkowego pomocnika. Kucharczyk miał powoli wchodzić do zespołu, gra w pierwszym składzie. Jako stoper musi sobie radzić lewy obrońca Marcin Komorowski. Legia grała każdy mecz inną jedenastką. Pierwszym bramkarzem jest trzeci... Przykładów chaosu, przypadku i szczęścia jest więcej.
- Mylicie, panowie, elastyczność i zdolność dostosowania się trenera z chaosem. Zarząd Legii ceni sobie szczerość Macieja Skorży. Dziewięciu na dziesięciu trenerów mówiłoby, że za niepowodzenia odpowiadają wszyscy, tylko nie oni. Trener Skorża mógł się tłumaczyć, że na początku posypała się cała obrona. Jesienią poznawał zespół, a zespół jego. On mówi to, co myśli, a my mamy pewność, że umie korygować własne postępowanie. Wiosną takiej niestabilności jak na jesieni już nie będzie. Jestem pewien.
Cały wywiad dostępny w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.