Leszek Miklas: Przed Fabiańskim wielka kariera
28.05.2007 18:42
Odbieram telefon i w słuchawce słyszę: "Dzień dobry, Arsene Wenger. Czy rozmawiam z panem Miklasem..." - prezes Legii opowiada "Gazecie", jak sprzedawał <b>Łukasza Fabiańskiego</b> do Arsenalu. Na pożegnanie sezonu Legia przegrała 1:2 z Zagłębiem Lubin, co dało rywalom mistrzostwo. Po raz ostatni w warszawskim zespole wystąpił Łukasz Fabiański, który odchodzi do Arsenalu.
- W sprawie transferu Łukasza Fabiańskiego do Arsenalu pojawiało się wiele sprzecznych informacji. Jakie były kulisy tego transferu?
- Łukaszem Fabiańskim zainteresowanie wyrażało kilka klubów europejskich. Jednym z nich był Arsenal. Zdawaliśmy sobie sprawę, że wcześniej czy później do tego transferu dojdzie. Zawodnikowi nie mogliśmy hamować rozwoju, a Legia nie mogła stracić szansy zarobienia dobrych pieniędzy. Wiedzieliśmy, na jakie minimalne warunki jesteśmy w stanie przystać.
- Czy Arsenal od razu zaoferował taką kwotę, jakiej sobie życzyliście?
- Nie. Na początku Anglicy jak każdy próbowali uzyskać lepsze warunki. Nawet doszło do tego, że w długi weekend majowy dostałem faks z zaproszeniem na kolację z Arsene Wengerem. Jednak ponieważ "Kanonierzy" nie zagwarantowali minimum, o jakim Legia mówiła pierwotnie, grzecznie podziękowałem za zaproszenie do Londynu.
I co na to Arsenal?
- Następnego dnia odbieram telefon i w słuchawce słyszę: "Dzień dobry, Arsene Wenger. Czy rozmawiam z Panem Miklasem...". Po krótkiej rozmowie osobiście zagwarantował mi wstępne warunki wyjaśniając, że Arsenal nigdy nie potwierdza kwot transferowych pisemnie i ponownie zaprosił mnie i Łukasza do Londynu.
- Czy Łukasz wiedział wcześniej o tym, że poleci do Londynu z Panem?
- Dowiedział się na kilkanaście godzin przed wylotem. Pytania, czy chce nawet nie trzeba było zadawać.
- I co Panowie robiliście w Londynie?
- Przylecieliśmy wczesnym popołudniem. Zaraz po zameldowaniu się w hotelu szef skautingu Arsenalu zawiózł nas do ośrodka treningowego, aby Łukasz zobaczył, w jakich warunkach będzie pracował.
- Czy ośrodek treningowy Arsenalu różni się czymś od tych, które widział Pan w innych klubach?
- Mimo, że w swojej karierze menedżera sportowego widziałem wiele ośrodków treningowych, to baza Arsenalu zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Wymienię tylko dwie rzeczy, których nie widziałem dotychczas nigdzie. Basen w ośrodku treningowym standardowej wielkości 10 m na 15 m, tyle że z ruchomym dnem.
- Wie Pan, do czego jest ono potrzebne?
- Też o to spytałem. Otóż okazuje się, że Arsene Wenger przywiązuje dużą rolę do techniki wykonywanych ćwiczeń i wiele ćwiczeń zawodnicy wykonują w wodzie. Ma to na celu obciążanie pewnych partii mięśniowych bardziej, a drugich mniej. Ruchome dno pozwala na to, aby zawodnicy mogli wykonywać ćwiczenia zarówno stojąc w wodzie po kostki, jak i w wodzie głębokiej na 1.70 m. Żeby móc kontrolować prawidłowość wykonywania ćwiczeń pod wodą basen pod taflą ma okna do obserwacji.
A druga ze wspomnianych rzeczy, która Pana zaskoczyła?
- Druga to dwie rzeczy w jednej: sam fakt, że Arsenal ma dwa ośrodki treningowe oraz sposób "pielęgnacji" trawy. Jeden ośrodek dla młodzieży do 16 lat z ośmioma pełnowymiarowymi boiskami oraz drugi dla pierwszego zespołu, zespołu rezerw i kilku grup powyżej 16. roku życia z 10 płytami. Co mnie jednak najbardziej zaskoczyło to fakt, że trawę na każdym z tych 10 boisk wymienia się co roku!
- A po co w Anglii znanej z ponad 100-letniej tradycji pielęgnacji trawy, z ich warunkami klimatycznymi wymieniać trawę co roku?
- Po pierwsze system korzenny trawy zapycha system drenażu boisk, a w Anglii dość często pada deszcz. A po drugie, używane boiska w trakcie eksploatacji po jakimś czasie przestają być idealnie równe.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.