Lider gra w Warszawie!
20.04.2019 20:30
20. Marko Vesović
44. William Remy
16. Luis Rocha
24. Andre Martins
45. Iuri Medeiros
- 83'
- 73'
27. Carlitos
90'
40. Michal Pesković
2. Cornel Rapa
39. Michał Helik
20. Niko Datković
3. Michal Siplak
4. Sergiu Hanca
90'8. Milan Dimun
5. Janusz Gol
11. Mateusz Wdowiak
71'24. Airam Cabrera
26. Filip Piszczek
46'
Rezerwy
21. Dominik Nagy
73'34. Inaki Astiz
41. Paweł Stolarski
32. Miroslav Radović
99. Sandro Kulenović
83'26. Cafu
90'
13. Krystian Stępniowski
14. Damian Dąbrowski
71'19. Javier Hernandez
46'23. Adrian Danek
29. Bojan Cecarić
34. Oleksii Dytjatjew
90'97. Daniel Pik
- Często trwa walka o to, kto będzie miał więcej do powiedzenia w ciągu 90 minut. Z tego wynika też powiedzenie, że „gra się na tyle, na ile pozwala rywal” - mówił dzień przed meczem z Cracovią Aleksandar Vuković, szkoleniowiec mistrzów Polski. Pierwsza połowa idealnie oddawała słowa Serba, gdyż obie drużyny na boisku walczyły, choć zdecydowanej przewagi nie zdobył nikt. Nieco lepiej radzili sobie gospodarze, którzy mocniej zaznaczali swoją postawę w ofensywie. Udowodniła to m.in. dynamiczna akcja warszawiaków zakończona uderzeniem Andre Martinsa. Doskonale na linii bramkowej zachował się jednak Michal Pesković. Bramkarz Cracovii zdołał sparować uderzenie Portugalczyka na poprzeczkę.
„Wojskowi” potrafili przyśpieszać, zmieniać tempo akcji, choć brakowało skutecznego wykończenia dograń. Zupełnie niewidoczny był Carlitos, który schodził bliżej linii środkowej, ale nie był w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Peskovicia. Niecelne były również próby Kaspera Hamalainena, a przede wszystkim Sebastiana Szymańskiego. Młody pomocnik najpierw przestrzelił z rzutu wolnego w dogodnej sytuacji, a w drugiej połowie po zespołowej akcji i dograniu Marko Vesovicia, trafił z dziesięciu metrów wprost w golkipera przeciwników. Cracovia szukała dośrodkowań, kontrataków, lecz nie była w stanie stworzyć sobie stuprocentowych okazji do zdobycia bramki. Do przerwy było 0:0. W drugiej połowie działo się jednak nieco więcej.
W 60. minucie błysk zapewnił Medeiros. Portugalczyk, który udowodnił już, jak dobrze ułożoną ma lewą stopę, pokonał Peskovicia technicznym strzałem ze skraju pola karnego. Sędzia Frankowski potrzebował jednak konsultacji z asystentami i gola nie uznał, z uwagi na pozycję spaloną. Po obejrzeniu powtórek z systemu VAR, arbiter podtrzymał decyzję i podjął słuszny wybór. Bramka nie mogła zostać uznana przez pozycję Szymańskiego, który absorbował uwagę Peskovicia. Portugalczyk był podrażniony, co najlepiej pokazał ciskając butelkę wody o murawę po ostatecznej decyzji Frankowskiego. Dziewięć minut później, Medeiros ponownie dynamicznie ruszył z piłką, oddał uderzenie z ok. 20 metrów i… sprawił, że poprzeczka bramki Cracovii trzęsła się przez kolejne sekundy. Mistrzowie Polski nie mają szczęścia do konstrukcji bramki, gdyż w tym sezonie obijali ją już szesnaście razy!
Wspomniany Frankowski, mimo że w kontekście nieuznanego gola podjął słuszną decyzję, w drugiej połowie przestał panować nad meczem. Arbiter w jednych sytuacjach odgwizdywał przewinienia, a w innych - bliźniaczo podobnych - nie używał gwizdka. Sędzia z Torunia „wykartkował” również Artura Jędrzejczyka oraz Andre Martinsa. Obaj zawodnicy zostali napomniani po raz ósmy w sezonie i nie będą mogli zagrać w Poznaniu. Legia wciąż starała się stwarzać zagrożenie. Na dziesięć minut przed końcem spotkania, Vuković postawił na duet napastników w postaci Carlitosa i Sandro Kulenovicia, który zastąpił Kaspera Hamalainena. Legia wciąż nie mogła jednak skruszyć krakowskiego muru Michała Probierza, którego zespół dobrze realizował założenia i dyscypliną był w stanie utrzymać zero „z tyłu”. Cel szkoleniowca ekipy z Kałuży został prawie zrealizowany. Prawie, bo w doliczonym czasie gry, po stałym fragmencie gry, William Remy został sfaulowany w polu karnym. Decyzja sędziego? Rzut karny dla Legii!
Do piłki podszedł najlepszy strzelec Legii w tym sezonie, Carlitos. Hiszpana jak trudno było dostrzec wcześniej na boisku, tak zadanie wypełnił, pokonał Peskovicia! Stadion przy Łazienkowskiej wręcz eksplodował, gdyż emocji już wcześniej nie brakowało. Legia dopięła celu i rundę mistrzowską rozpoczęła od wygranej. Było to też pierwsze w tym sezonie zwycięstwo nad Cracovią, gdyż wcześniej padł bezbramkowy remis i rywale wygrali 2:0. Mistrzowie Polski zostali również liderami Ekstraklasy. Stało się to pierwszy raz w tym sezonie. Na taki obrót spraw pozwoliła porażka Lechii z Piastem (0:2). Wcześniej warszawiacy mieli tyle samo punktów, co gdańszczanie, lecz legitymowali się gorszym bilansem bramkowym. W następnej kolejce, Legia zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań.
Autor: Piotr Kamieniecki
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.