Liga niespodzianek

Cracovia w piątek pokonała Lecha. O ile wygrana popularnych "pasów" nie jest zaskoczeniem, o tyle rozmiary tego zwycięstwa mogą już dziwić. Krakowianie wygrali lekko, łatwo i przyjemnie 3:0. "Kolejorz", który miał walczyć o przepustkę do gry w europejskich pucharach w lidze spisuje się słabo, a najlepszym wypadku gra w kratkę. Pozycja Franciszka Smudy jest już mocno zagrożona i raczej nie zobaczymy "Franza" przy Bułgarskiej w przyszłym sezonie. Meczem kolejki było spotkanie na szczycie czyli pojedynek Korony Kielce z Wisłą Kraków. Spotkanie było toczone w szybkim tempie, akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie, zabrakło tylko tego co kibice lubią najbardziej czyli goli. Piłkarze obu drużyn swoją niskutecznością mogliby obdzielić kilka meczy. GKS Bełchatów przegrał po raz pierszy w 2007 roku. Sposób na lidera znalazła Odra Wodzisław. Wydaje sie jednak, że to bardziej trener Orest Lenczyk przegrał to spotkanie, niż wodzisławianie wygrali. Doświadczony szkoleniowiec posadził na ławce rezerwowych reprezentanta Polski Łukasza Gargułę oraz rewelacyjnego Tomasza Jarzębowskiego. Trochę zlekceważył rywali i to się zemściło. Gola na wagę trzech punktów zdobył trochę już zapomniany Stanisław Wróbel. Potknięcie BOTu natychmiast wykorzystali podopieczni Czesława Michniewicza. Jego zagłębie nie bez problemów pokonało na własnym obiekcie Groclin 2:1 i założyło koszulkę lidera. Tym razem bez gola najlepszy strzelec Orange Ekstraklasy Michał Chałbiński Ciekawie było w Szczecinie gdzie 15. w tabeli Pogoń Szczecin podejmowała ostatnią czyli 16. Wisłę Płock. Goście nieoczekiwania prowadzili 1:0 po bramce Geworgiana. Kiedy w 90 min stan meczu wyrównał Julcimar wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów. Jednak goście w 93 minucie zdobyli bardzo dyskusyjnego gola. Piłka wyszła za linię końcową boiska, jednak sędzia tego nie zauważył i pozwolił grać dalej. Po chwili padł gol dla płocczan. Nie wytrzymał nerwowo bramkarz "portowców" Radosłąw Majdan, który przebiegł pół boiska w kierunku arbitra liniowego i wykrzyczał co o nim myśli. Jeszcze gorzej zachował się jeden z Brazylijczyków, który pchnął w plecy sędziego, tak że ten się przewrócił. Echa tego spotkania szybko nie umilkną, zapewne posypią się kary. Widzew pokonał w Łodzi Górnika Zabrze 2:1. Warte odnotowania jest to, że w końcu przełamał sie i zdobył bramkę Sasza Bogunovic. W 69. min na murawie zameldował się wypożyczony z Legii Jakub Rzeźniczak i tym razem niczego nie zepsuł. Górnik z którym za kilka dni przydzie sie zmierzyć legionistom nic wielkiego nie pokazał. Prawie pół godziny zagrał w ataku były napastnik Wisły Kraków Marcin Kuźba, ale podbnie jak zespół zaprezentował się słabiutko. Na koniec Legia zagrała przy Łazienkowskiej z ŁKSem Łódź. Na stadionie ponad 13 tys widzów z czego przeszło 1 tys fanów z Łodzi. Od pierwszej do ostatniej minuty głośny i kulturalny doping pomógł Legii w pierwszej tegorocznej wygranej w lidze 2:1. Co ciekawe mistrzowie Polski wygrali w tym roku z ŁKSem już po raz trzeci. (dwie wygrane w pucharze ekstraklasy). Bramki dla Legii zdobyli niechciani jeszcze niedawno w drużynie Piotr Włodarczyk i Marcin Smoliński. Do gola "Władeczka" fajnym komentarzem jest wypowiedź Dariusza Dźwigały. - Piotrek strzelił gola bo źle trafił w piłkę. Kilka minut później uderzył na bramkę dobrze i w efekcie przestrzelił. Cieszyć może postawa "Smoły", który grał ambitnie, pomysłowo i efektywnie. Jego bramka była przepięknej urody a on sam z pewnością był najlepszym graczem tego meczu.