Domyślne zdjęcie Legia.Net

Liga pozostanie w Canal+?!

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

27.11.2004 11:02

(akt. 30.12.2018 12:51)

Prawo ostatniej oferty zagwarantował PZPN Canal+ w przetargu na prawa telewizyjne do ekstraklasy. Jeśli np. Polsat, TVN, lub TVP zaoferują 40 mln zł za sezon, to Canal+ i tak wygra, o ile w ciągu dziesięciu dni wyłoży na stół tyle samo.
W połowie listopada PZPN rozesłał zaproszenia do składania ofert. Do sprzedania jest siedem pakietów praw, w tym ten najważniejszy - na relacje na żywo od sezonu 2005/06. Oferty trzeba złożyć do 20 grudnia. "Gazeta" dotarła do regulaminu przetargu. W punkcie dotyczącym meczów na żywo jest mowa o uprawnieniach dla Canal+, który ligę relacjonuje teraz. Wynika z nich, że stacja ma prawo do złożenia ostatniej oferty "na takich samych warunkach jak najkorzystniejsza ze złożonych przez innych oferentów". I ma na to dziesięć dni. Co to oznacza w praktyce? Jeśli np. Polsat, TVN, lub TVP zaoferują 40 mln zł za sezon, to Canal+ i tak wygra przetarg, o ile w ciągu dziesięciu dni wyłoży na stół tyle samo. Dlaczego Canal+ ma takie uprawnienia? - Gwarantowała to umowa, jaką zawarliśmy z Canal+, gdy kupował prawa do ligi pięć lat temu - tłumaczy Eugeniusz Kolator, wiceprezes PZPN. - To nie jest dyskryminacja innych. To prawo handlowe, jakie Canal+ nabył w przeszłości. W piątek chęć udziału w przetargu zgłosił Polsat, ale stacji nie podoba się faworyzowanie Canal+. - Chcemy ligę na żywo, a także inne pakiety. Ale nie rozumiemy, dlaczego Canal+ ma prawo ostatniej oferty. Ten przepis jest bardzo niejasny. Nie wiadomo, dlaczego Canal+ ma to prawo, nie wiadomo, jak ono działa i jakie uprawnienia w rywalizowaniu z Canal+ mają konkurenci - mówi "Gazecie" Marian Kmita, szef sportu w Polsacie. - Dyskryminacja to może za mocne słowo, ale chcemy, by PZPN wyjaśnił dokładnie te zapisy. Na pewno pierwszy pakiet jest teraz wart dużo mniej niż kiedyś. 100 mln dol, które zapłacił Canal+, to kwota absurdalna. My wyceniamy to na jakieś 60 mln zł za trzy lata - mówi Kmita. Czytając regulamin przetargu teraz, wychodzi na to, że Polsat musi od razu "wstrzelić się" z ceną bardzo wysoko. Tak wysoko, by Canal+ nie mógł wyłożyć takiej sumy. Tymczasem dla Canal+ liga to "sprawa życia i śmierci" - ewentualna utrata praw do niej mogłaby oznaczać stratę ok. połowy abonentów. - Prawo ostatniej oferty nie daje nam jeszcze zwycięstwa - uważa Jacek Okieńczyc, szef sportu w Canal+ Polska. - My i nasi właściciele we Francji też mamy swoje budżety, które nie są z gumy. Wyobrażam więc sobie kwotę, której nie będziemy w stanie wyrównać. - Poza tym PZPN wybierze ofertę "najlepszą", co nie oznacza, że najwyższą pod względem ceny. Liczą się także takie rzeczy, jak rozwiązania marketingowe, produkcja itd. - dodaje Okieńczyc. Prawie na pewno zadecyduje jednak cena. PZPN pieniądze uzyskane z przetargu przekaże bowiem do klubów, a tym zależy głównie na zwiększeniu budżetów. Jeśli Polsat lub TVN (który pracuje nad kanałem sportowym) będą walczyć o ligę naprawdę ostro, pojawia się inne niebezpieczeństwo - że tak jak pięć lat temu (gdy Canal+ walczył z Wizją TV) cena dojdzie do nierealnego, kosmicznego poziomu. Wówczas Canal+ kupił pięcioletnie prawa do ligi za 100 mln dol., by po dwóch latach obniżyć raty o 40 proc. Czy PZPN zabezpieczył się przed niebezpieczeństwem takich renegocjacji kontraktów przez zwycięską stacją? - Po pierwsze, tamten kontrakt nie był absurdalny. Zanim daliśmy Canal+ zgodę na jego obniżenie, dokładnie przeanalizowaliśmy sytuację. Faktycznie na rynku telewizyjnym panowała recesja. Teraz też nie dopuścilibyśmy do samowolnego obniżania kontraktów zwycięzcy przetargu - mówi Michał Listkiewicz, prezes PZPN.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.