Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ligowy średniak z Łazienkowskiej

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

10.03.2008 22:55

(akt. 21.12.2018 00:29)

Po siedmiu zwycięstwach na początku sezonu, piłkarze Legii grają coraz słabiej. Gdyby sezon rozpoczął się od ósmej kolejki, stołeczny klub zajmowałby miejsce w środku tabeli. Do Wisły stołeczni piłkarze traciliby aż 18 punktów. Do zespołu zajmującego drugie miejsce (Groclin), premiowane występami w rozgrywkach o Puchar UEFA, mieliby większą stratę (11 pkt) niż przewagę nad drużyną okupującą 14. lokatę (osiem), która skazuje na grę w barażach o utrzymanie.
Pomyśleć, że kiedy w ósmej kolejce Legia przegrała w Kielcach 0: 1 z Koroną wydawało się, że to tylko chwilowa niedyspozycja. – Jak dokładniej przeanalizujemy te pierwsze siedem zwycięskich spotkań, okaże się, że zespół Jana Urbana miał w nich sporo szczęścia – komentuje Grzegorz Mielcarski, ekspert telewizyjny, były reprezentant Polski. – Pamiętam mecz z Groclinem w Warszawie, wygrany przez Legię 1: 0. To spokojnie mogli wygrać piłkarze z Grodziska. Z kolei ostatnio w Sosnowcu to Zagłębie miało więcej szczęścia od Legii. Na trzy strzały dwa razy trafiło do siatki i pogrążyło Legię – dodaje Mielcarski. W przerwie zimowej stołeczny klub, zamiast się wzmocnić, wyprzedawał jeszcze zawodników. – Latem ubiegłego roku Legia zarobiła na sprzedaży swoich graczy dziewięć mln euro. Gdyby przynajmniej dwa wydała na kupno nowych, byłaby dziś w innej sytuacji. Nie wiem, czy Zagłębie Lubin sprzedałoby Iwańskiego, Łobodzińskiego, Arboledę i Pawłowskiego, ale to byłyby znaczące transfery. Szefowie Legii nie kupili jednak nikogo. To była decyzja klubu, nie tylko dyrektora sportowego czy trenera. Tak zdecydowali właściciele. Skoro tak, najwidoczniej godzą się na miejsce w środku tabeli – mówi Mielcarski. Po meczu w Sosnowcu trener Legii Jan Urban żalił się, że brakuje mu wartościowych rezerwowych. Kadra zawodników z ligowym doświadczeniem kończy się na 13. – 14. nazwisku. Co prawda wszyscy twierdzą, że w zespole jest dobra atmosfera, ale na boisku tego nie widać. Wręcz przeciwnie, zawodnicy nawet podczas meczów ligowych wyzywają się i kłócą miedzy sobą. – W Legii, przy tak skromnej kadrze zanikła rywalizacja wewnętrzna – twierdzi Mielcarski. – To działa destrukcyjnie. Zawodnik wie, że niezależnie od tego, co by zrobił na treningu i tak nikt go nie zastąpi. Brakuje mu bodźca do walki. Legia ma niewielu zawodników z charakterem. Efekt? Jeden drugiego nie motywuje do gry. Może poza Vukoviciem, który pełni rolę kapitana. W tym sezonie Edson, Roger, Kiełbowicz, Szala i Giza są niewidoczni. Chinyama, choć strzela gole, wcale mnie nie zachwyca – dodaje Mielcarski. Szefowie klubu popełnili błąd? A może po prostu od początku budowali zespół środka tabeli?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.