Łukasz Fabiański: Dziękuję kibicom
07.06.2007 09:21
- Lubię stawiać sobie wysokie cele. Nastawiam się na mocną rywalizację i na pewno łatwo się nie poddam. Teraz kończy się pewien etap w moim życiu i zaczyna kolejny. Chciałbym także podziękować kibicom. Podarowali mi koszulkę z herbem Legii, a także wspaniale podziękowali za grę. Ja również im dziękuję. Zawsze mnie wspierali. Życzę im i Legii samych sukcesów. - mówił podczas pożegnania z warszawską Legią Łukasz Fabiański, który 27. maja br. stał się oficjalnie bramkarzem słynnego Arsenalu Londyn.
Przychodząc do Legii w 2004 roku mówiłeś, że właśnie spełniło się twoje marzenie. Co w takim razie czuje Fabiański, będąc zawodnikiem Arsenalu Londyn?
- Na pewno czas spędzony w Warszawie na zawsze utkwi w mojej pamięci. Czuję ogromny sentyment do Legii, do stołecznych kibiców. Zostawiam tu samych przyjaciół i obiecuję odwiedzać Łazienkowską, jak często tylko będę mógł. Teraz kończy się pewien etap w moim życiu i zaczyna kolejny. Arsenal to wielki klub. Trzeba iść do przodu. Będę walczył, tak mnie nastawiono. Muszę dołożyć wszelkich starań, by jak najszybciej się pokazać i powalczyć o miejsce w bramce.
W pierwszym sezonie masz jednak być zmiennikiem Jensa Lehmanna.
- Taką wizję roztoczył przede mną Arsene Wenger. Powiedział, że na początku mam podpatrywać Lehmanna, uczyć się angielskiego stylu gry. I przede wszystkim ciężko trenować i walczyć. Tego ode mnie oczekują. Spodobało mi się to, ponieważ lubię sobie stawiać wysokie cele. Nastawiam się na mocną rywalizację i na pewno łatwo się nie poddam.
Jak Fabiański radzi sobie z językiem angielskim?
- Mam go nieźle opanowanego. Nauczyciele w szkole, ale też w klubach, w których grałem, zawsze podkreślali, że język to podstawa. Mówili, że jeśli chcę osiągnąć sukces, trafić do dobrego zagranicznego klubu, nauka języka jest tak samo ważna, jak każdy element bramkarskiego rzemiosła. Byłem już w Arsenalu trzy razy - teraz mogę to oficjalnie przyznać - radziłem sobie, ale wszystkie niuanse wychwycę, jak przeniosę się tam na stałe. Na pewno będę w dalszym ciągu intensywnie uczył się języka.
Skoro twój transfer jest już oficjalnie ogłoszony, proszę powiedzieć, kiedy wiedziałeś na pewno, że trafisz do Arsenalu?
- Chyba od razu po spotkaniu z Arsene'em Wengerem. Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Myślałem, że lecę do Londynu, by się rozejrzeć, a tymczasem od razu ustalaliśmy właściwie wszystko. Minęły dwa tygodnie i koniec. Byłem już pewien, że od nowego sezonu zostanę Kanonierem.
Ale opinia publiczna dowiedziała się o tym dopiero po miesiącu.
- Poprosiły mnie o to oba kluby. Może to wyglądało trochę nieładnie, bowiem wszyscy znają mnie jako człowieka otwartego, wrażliwego, skłonnego do zwierzeń. Zawsze rozmawiałem w każdych okolicznościach, niezależnie od wyniku meczu. Tym razem było jednak inaczej. Czułem się z tym niedobrze i zdawałem sobie sprawę, że mogło to wyglądać brzydko. Ale była dżentelmeńska umowa i byłbym nie fair jej nie dotrzymując.
KP Legia wydając komunikat o transferze Fabiańskiego do Arsenalu, podała także kwotę. Łukasz, stałeś się najdroższym polskim piłkarzem wartym 4,7 miliona dolarów.
- Cieszę się, że Legia na mnie zarobi. A szczerze mówiąc, kwota jest dla mnie nieistotna. Nie robi na mnie żadnego wrażenia. Nawet nie wiem, czy jestem tyle wart .
A kontrakt indywidualny?
- Z kontraktu indywidualnego jestem oczywiście zadowolony. Jednak ja nie idę do Arsenalu dla pieniędzy, a po to, by podnosić swoje umiejętności. Sukces sportowy, spełnienie marzeń - to jest dla mnie w życiu najcenniejsze.
-W Arsenalu jest już jeden polski bramkarz - Wojciech Szczęsny.
- Z Wojtkiem znam się jeszcze z czasów, gdy trenował z Legią. Było to rok temu, później skończył 17 lat i wyjechał do Londynu. Do tej pory wymieniliśmy się kilkoma SMS-ami, lecz nie mieliśmy jeszcze okazji dłużej porozmawiać. Trochę to śmiesznie wygląda, bo ja byłem jego nauczycielem w Warszawie, a Wojtek będzie moim w Londynie.
Kiedy przeprowadzasz się na stałe do Londynu?
- Myślę, że już po zakończeniu zgrupowania reprezentacji. 3. lipca zaczynamy w Arsenalu okres przygotowawczy. Będę więc miał trochę czasu na odpoczynek, aklimatyzację i załatwienie podstawowych spraw, jak choćby mieszkanie czy samochód.
Jak sam przyznałeś, jesteś wrażliwym i sentymentalnym człowiekiem. Czy Fabiańskiemu nie będzie brakowała Warszawy? Nie będziesz się czuł w Londynie zbyt samotny?
- Początki będą na pewno bardzo pracowite i myślę, że nie będę miał za wiele czasu na myślenie. 17. lipca wyjeżdżamy na zgrupowanie z klubem i tam na pewno będę mocno harował. A po powrocie ma do mnie dołączyć moja Ania, więc nie będę taki samotny. Ale nie ukrywam, że Legia na zawsze pozostanie w moim sercu. Ludzie, których poznałem, kibice. Warszawa to była fantastyczna przygoda.
Wspomniałeś o zgrupowaniu kadry. Na mecze z Azerbejdżanem i Armenią są powołani trzej bramkarze. Fabiański, Boruc i Kowalewski. Które miejsce zajmujesz w reprezentacyjnej hierarchii?
- Nie wiem. Jeżeli chodzi o moją osobę, to wiadomo, że cały czas walczę. Artur Boruc ma za sobą świetny sezon. Zdobył mistrzostwo i puchar Szkocji. Dodatkowo pokazał swe nieprzeciętne umiejętności w Lidze Mistrzów. Do tego dochodzą mecze z orłem na piersi. Zatem na dzień dzisiejszy, jego pozycja między słupkami jest najmocniejsza.
Jak Fabiański oceni swoje pożegnanie z Warszawą?
- Słabo pod względem sportowym, ponieważ przegraliśmy mecz (Legia uległa przy Łazienkowskiej Zagłębiu 1:2). Łatwiej byłoby się na pewno pożegnać zwycięstwem. Trudno, życie trwa dalej. Przed meczem dostałem od prezesa Miklasa obfity bukiet kwiatów oraz życzenia. Chciałbym także podziękować kibicom. Podarowali mi koszulkę z herbem Legii, a także wspaniale podziękowali za grę. Ja również im dziękuję. Zawsze mnie wspierali. Życzę im i Legii samych sukcesów.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.