Maciej Wandzel: Byłem gotowy sprzedać firmę, aby zostać w Legii
05.06.2019 16:38
- Bycie w Legii okazało się narkotyczne. W pewien sposób brakuje mi teraz takiej adrenaliny. Z drugiej strony, mogłem pozwolić sobie na odpoczynek. Patrzę na wszystko z innej perspektywy, zwłaszcza na kwestie zdrowotne. Bardzo spełniałem się jako biznesmen, straciłem obecnie nieco czucia w palcach w tej dziedzinie. Osoby z mojego środowiska wiedzą, że byłem nawet gotowy sprzedać swoją firmę, którą współtworzyłem, aby zostać w Legii i wykupić naszego wspólnika - stwierdził na antenie "NewOnce Radio".
- Mam sporo satysfakcji i chęć powrotu do sportu. Chciałbym wejść w ten rynek ponownie za jakiś czas na bardzo poważnie, za większe pieniądze, aby w całości móc się temu poświęcić. Jestem fanem piłki nożnej, więc pragnąłbym pozostać przy niej.
- Moje uczucia kibicowskie? Nigdy nie miałem takiego miejsca czy klubu, w którym się wychowałem. Chodziłem z rodzicami oglądać żużel na stadionie Polonii Bydgoszcz oraz mecze Zawiszy. Pamiętam z boiska m.in. Zbigniewa Bońka czy Stefana Majewskiego. Jeżeli mowa o jakichś „mini korzeniach”, właśnie je wymieniłem. Potem byłem wkręcony w reprezentację Polski w piłce nożnej. Nie dotyczy mnie zatem mit „od kołyski aż po grób”. W Poznaniu uczęszczałem na studia. Mój związek z Lechem polegał na tym, że tworzyłem firmę, która wprowadzała spółki na giełdę, przez co zakolegowałem się z Jackiem Rutkowskim, który proponował mi zostanie udziałowcem „Kolejorza”. Nigdy nie stanęło to na agendzie. Powiedziałem mu: wiesz co, trochę znam się na tym biznesie. Mogę wejść do Rady Nadzorczej, pomogę ci w kilku sprawach, które są istotne. Przez półtoraroczną pracę we wspomnianej Radzie zrobiłem trochę dobrego dla Lecha. Sporo zainwestowałem, dużo osób fajnie mnie wspomina. Przy okazji przeżyłem parę fajnych momentów. Był to czas, w którym poznaniacy grali z Juventusem czy Manchesterem City. Można powiedzieć, że przynoszę szczęście (śmiech).
- Gdy Bogusław Leśnodorski został prezesem Legii Warszawa, nie znał się na piłce. Sporo wiedzy czerpał z moich opinii. Zacząłem mieć związek emocjonalny z tym, co robi. Starałem się mu pomagać. Przyszedł taki moment, w którym jednak należało zakończyć współpracę. Z drugiej strony, od wielu lat mieszkałem w Warszawie, centrum biznesu.
- Przyszedł czas Euro 2012. Starałem się wówczas organizować pobyt i bilety dla moich znajomych. Współtworzyłem Soho Factory, przez co miałem do rozdania wiele wejściówek. Oglądałem mecze z Bogusławem Leśnodorskim. Miałem kilka biletów dla znajomych z Poznania, m.in. dla Piotra Rutkowskiego. Pojechaliśmy dosyć niszowym, luksusowym samochodem Bogusława. Chłopaki rozmawiali o piłce w trakcie zjeżdżania na obrzeża szczecińskie, korków na drodze nie brakowało . Bogusław być dosyć złośliwy, co zostało mu do dzisiaj, lecz zadawał różne pytania świadczące o tym, że dopiero się uczy. Dyskusja okazała się interesująca. Minęło parę lat i Leśnodorski został prezesem Legii. Byłem kiedyś na kawie z Rutkowskim, który powiedział do mnie: Chłopie, jak to jest możliwe, żeby człowiek niemający żadnego pojęcia o futbolu mógł zostać prezesem takiego klubu? Czy oni zwariowali? Wiemy gdzie i w jakich latach zawitały różne trofea.
Całego podcastu można posłuchać tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.