Marcel Zylla - droga z Niemiec do Polski?
20.05.2019 17:52
Marcel Zylla urodził się w rodzinie polskich emigrantów w Niemczech. Piłkarz przyszedł na świat w Monachium w styczniu 2000 roku. Przygodę z piłką rozpoczynał w TSV Ludwigsfeld, klubie z okolic stolicy Bawarii, lecz szybko gracza przechwycił lokalny potentat, Bayern. Zylla miał wtedy dziesięć lat i śmiało można go nazwać produktem akademii klubu z Monachium. Już w wieku 13-14 lat było wiadodmo, że ofensywny pomocnik, mogący również występować na obu skrzydłach, ma polskie korzenie. Wtedy kontakt z nim i rodziną utrzymywał Tomasz Rybicki z działu skautingu zagranicznego Polskiego Związku Piłki Nożnej, który dowodzi projektem "Gramy dla Polski". Najpierw Zylla zagrał jednak w kadrze Niemiec do lat 17, był też wyróżniającą się postacią w roczniku swojej klubowej drużyny.
- To jeden z najlepszych zawodników, który pojawił się w projekcie „Gramy dla Polski”. Odkąd miał 13-14 lat, utrzymywaliśmy duży kontakt. Nie ma dla niego większej różnicy czy zagrywa piłkę prawą albo lewą nogą. Zawsze szuka lepiej ustawionych kolegów, linii podania. Zylla chce grać w piłkę i to bardzo, ale potrzebuje do tego kolegów, którzy również to potrafią - uważa Rybicki. Zylla od dłuższego czasu uważany był w Monachium za perspektywicznego zawodnika. To on był piłkarzem, który w finale juniorskich rozgrywek U-17 zdobył jedną z bramek w rywalizacji z Werderem Brema. W sierpniu 2017 roku, Carlo Ancelotti, ówczesny trener Bayernu, udzielił wywiadu dotyczącego młodzieży w Bayernie. Włoch wyróżnił trzech zawodników z drużyny do lat 19. W tej grupie znaleźli się Franck Evina, Lars Mai, a także Zylla. Ancelotti zaznaczył jednak, że "w takim wieku, nigdy nie ma się pewności odnośnie tego, jak dani zawodnicy się rozwiną".
W 2017 roku Zylla zdecydował się na zmianę reprezentacji i przyjął powołanie od Dariusza Dźwigały do kadry do lat 19. - To nietuzinkowy piłkarz. Miał zadebiutować w reprezentacji U-19 w nieszczęsnym meczu z Anglią (1:7), ale doznał urazu. Ostatecznie wybiegł na boisko w spotkaniu z Kazachstanem (1:0). Ma duże umiejętności indywidualne i nie brakuje mu kreatywności. Brakuje takich piłkarzy w Ekstraklasie. Wróżę mu dużą karierę i nie dziwie się, ze dostał powołanie do reprezentacji prowadzonej przez Jacka Magierę - uważa Dźwigała w rozmowie z Legia.Net. Zylla przebywał wtedy na jednym zgrupowaniu z obecnym zawodnikiem Legii, wypożyczonym wiosną do Bytovii Bytów, Mikołajem Kwietniewskim. Gracz Bayernu szybko trafił do drużyny prowadzonej przez Jacka Magierę. Pomocnik znalazł się w planach byłego szkoleniowca Legii, który przygotowuje zespół U-20 do mistrzostw świata odbywających się na polskich boiskach na przełomie maja i czerwca 2019 roku.
W ostatnim sezonie Zylla regularnie grał w drużynie Bayernu do lat 19. Juniorski reprezentant Polski zdobył m.in. bramki w spotkaniach UEFA Youth League z Benfiką i AEK-iem Ateny. 19-latek rozegrał w krajowej lidze młodzieżowej siedemnaście meczów, w których strzelił pięć goli i miał asystę. Na murawie spędził łącznie 1164 minuty i był raz napomniany żółtą kartką. Jeszcze wcześniej zawodnik został doceniony przez sztab szkoleniowy pierwszej drużyny z Monachium i poleciał razem z ekipą Niko Kovaca do USA na obóz przygotowawczy. Tam zagrał m.in. w meczu kontrolnym z Paris Saint-Germain, kiedy zastąpił na boisku Renato Sanchesa. Przez ostatni rok młody piłkarz zagrał również przez 11 minut w rezerwach Bayernu, które występują na czwartym poziomie rozgrywkowym.
Przez cały sezon 18/19, Zylla przystępował przede wszystkim jako ofensywny pomocnik. W tym czasie wykonał 97 dryblingów, których skuteczność wyniosła 71,1%. Łącznie piłkarz wygrał 45,8% pojedynków w defensywie. Łącznie, na 1455 zachowania juniorskiego kadrowicza, 53,2% było skuteczne. Do tego Zylla, według platformy WyScout, dołożył m.in. 44 przechwyty, 27 dośrodkowań (18,5% celności) czy 36% wygranych pojedynków w powietrzy (36%). Na 112 prób rywalizacji w defensywie, 14,3% z nich były skuteczne.
Zylla ma 178 centymetrów wzrostu i waży 71 kilogramów. Jest wyższy i cięższy m.in. od rok starszego Sebastiana Szymańskiego, który w wypadku pozostania przy Łazienkowskiej, może rywalizować o pozycję z zawodnikiem urodzonym w Monachium. - Nie można ich z całą pewnością porównywać. Obaj rozwijali się w innych środowiskach - uważa Rybicki i dodaje. - Odradziłbym Marcelowi grę w Legii. Wciąż musi się uczyć, rozwijać i grać w piłkę. Pewnie byłoby mu łatwiej, gdyby grał w jednym składzie z Szymańskim i na przykład Davidem Kopaczem - twierdzi. Czy Zylla może odnaleźć się w polskiej lidze, gdzie siła odgrywa duże znacznie? - Naszym największym problemem są dywagacje czy taki zawodnik poradzi sobie pod względem siłowym w Ekstraklasie. Ostatnio byłem w Hiszpanii na turnieju U-18 i tam zwraca się uwagę przede wszystkim na kreatywność i umiejętności ściśle związane z piłką. Nie brakuje tam „zdechlaków”, graczy, którzy są słabsi pod względem fizycznym, ale mają wysokie umiejętności techniczne. U nas jest na odwrót i dlatego nie ma nas w europejskiej piłce. Musimy to zmienić i tyczy się to również czołowych klubów. Nie można stawiać tylko na motorykę, choć to również istotny element, ale przede wszystkim potrzebujemy zawodników, którzy mają wysokie umiejętności indywidualne - uważa Dźwigała.
Zylla nie ma większych problemów z kontuzjami. W połowie lutego pomocnik zmagał się z urazem kolana, który wykluczył go z gry na ponad dwa miesiace. Przed końcem rozgrywek, 19-latek pojawił się jednak na murawie przez 185 minut występując w meczach z Karlsruher (0:1, wszedł z ławki) oraz będąc w podstawowym składzie z Eintrachtem (3:1) oraz Mainz (0:0). Ostatnie ze spotkań rozegrano 11 maja. Jak wygląda kwestia charakteru zawodnika? - Marcel nie mówi biegle po polsku, ale wszystko rozumie. To spokojny chłopak, a nie rozrabiaka. Nie jest typem liderem, ale skromnym i cichym człowiekiem, który jednak wierzy we własne umiejętności - twierdzi Dźwigała. - Zna polski język, choć nie jest na super poziomie. Będzie potrzebował chwili, by poznać otoczenie tym bardziej, że Bayern to Bayern, stawia się tam na piłkę grupową, a poziom wyszkolenia jest wysoki. Jestem ciekaw jak będzie wyglądał w kwestii siłowej, co może być pewną trudnością patrząc na to, jak wygląda polska liga - dodaje Rybicki.
Zylla był już w Warszawie, a przed rozpoczęciem zgrupowania kadry do lat 20 i mistrzostw świata, odwiedził stadion przy Łazienkowskiej przed podjęciem ostatecznej decyzji. - Są różnice między piłką w Polsce a Niemczech. Do Ekstraklasy trafiali już juniorscy reprezentanci. Florian Schikowski zaginął po transferze do Lechii, Riccardo Grym póki co również nie gra - zwraca uwagę Rybicki. Szukając innych przykładów, Oskar Zawada po zmianie klubu z Karsruher na Wisłę Płock, rozegrał w poprzednim sezonie 26 meczów i strzelił siedem goli, choć mowa już o graczu mającym za sobą doświadczenie seniorskie. Oktawian Skrzecz trafiał zaś z Schalke do Śląska, który wypożyczył go już do GKS-u Katowice i Korony Kielce. W aktualnych rozgrywkach przebywał na boisku przez 224 minuty w pięciu spotkaniach Ekstraklasy. Bramki nie zdobył.
Póki podpisów nie ma, transferu również nie ma. Pozyskanie juniorskiego reprezentanta Polski przez Legię nie miałoby póki co wielu słabych punktów. Stołeczny klub może ściągnąć zawodnika, którego wartość może podskoczyć już po zbliżających się mistrzostwach świata. Dodatkowo mowa o czołowym zawodniku w swoim roczniku, który regularnie grał w juniorach topowego klubu. Zylla może dawać pole manewru w kontekście przepisu o młodzieżowcu, bo takim może być każdy gracz z polskim obywatelstwem urodzony w roku 1998 lub później. Ewentualne dołączenie zawodnika do Legii miałoby zapewne miejsce na zgrupowaniu w Austrii, gdyż można się spodziewać, że po grze w kadrze Magiery otrzyma również kilka dni wolnego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.