Marcin Burkhardt: Chcę zostać w Legii
30.09.2005 10:24
- W każdym meczu jesteśmy faworytem, może tylko jak gramy z Wisłą Kraków, to więcej szans daje się mistrzom Polski. W Poznaniu chcemy więc wygrać. My, piłkarze, zamierzamy udowodnić, że jesteśmy lepsi na boisku, a kibice niech pokażą wyższość na trybunach - powiedział 22-letni rozgrywający Legii <b>Marcin Burkhardt</b>
- Czuje się Pan poznaniakiem?
- Urodziłem się w Elblągu, ale jako niespełna dwuletnie dziecko przeniosłem się do Poznania. Za ojcem piłkarzem. Tata przeszedł ze Stali Stocznia Szczecin do Olimpii Poznań. I w Poznaniu mieszkałem ponad 20 lat, od dwóch miesięcy jestem w Warszawie. A do Wronek dojeżdżałem. Na pewno serce zabije mocniej. Atmosfera na stadionie będzie gorąca, ma być komplet kibiców. Doping będzie znakomity. Ale mnie z Lechem nie wiąże żaden sentyment.
- Dlaczego?
- Ojciec grał w Olimpii, tam mnie zapisał na treningi, więc Lech był na drugim miejscu. Owszem, interesowałem się wynikami, ale nie byłem żadnym fanatykiem. Pewnie, gdyby ojciec grał w Lechu, moje losy potoczyłyby się inaczej. Większość kumpli kibicowała Lechowi, a ja - nie do końca.
- Nie miał Pan z tego powodu problemów?
- Ja raczej w ogóle nie jestem kłopotliwy. A rozmowy w sprawie przejścia do Lecha były. Tyle że skończyły się na poziomie, "czy bym chciał". To była raczej wymiana uprzejmości.
- Rodzina przyjdzie na mecz?
- Na pewno mama. Nie wiem, czy ojciec dojedzie, jest za granicą. Amica, w której gra młodszy brat Filip, ma w sobotę mecz, więc on raczej na Bułgarskiej się nie pojawi. Może przyjadą znajomi i rodzina z Elbląga.
- Wie Pan, jak ważny jest to mecz dla kibiców z Poznania i Warszawy?
- Oczywiście. To dla nich najważniejsze wydarzenie. A i my chcemy coś udowodnić. Gramy z zespołem z czołówki tabeli, musimy sprostać wymaganiom kibiców. My, piłkarze, zamierzamy udowodnić, że jesteśmy lepsi na boisku, a kibice niech pokażą wyższość na trybunach. Zresztą fanów Legii cenię wyżej od tych z Poznania. Nasi dopingują do 90. min, a ci z Poznania - jeśli Lech przegrywa - wychodzą ze stadionu 15-20 min przed końcem. Są fantastyczni, ale tylko wtedy, gdy Lechowi się wiedzie.
- Lubi Pan grać przy Bułgarskiej?
- Zawsze byłem wyróżniającym się zawodnikiem w meczach z Lechem, więc i teraz mam nadzieję, że będzie podobnie. Czas wreszcie rozegrać w Legii jakiś wspaniały mecz.
- W niedzielę miał Pan urodziny. Wie Pan, że urodził się tego samego dnia, co trener Dariusz Wdowczyk?
- Dowiedziałem się dwa dni wcześniej. Śmieszna sytuacja. Po derbach z Polonią były ciastka i napoje. Na piwo w trakcie sezonu nie ma czasu. Żałowałem, że Sebastian Szałachowski nie wykorzystał dwóch moich podań, po których był sam na sam z Kieszkiem. Miałbym prezent i wyższe noty w gazetach. A tak... Zaczekam z tym może do tego piątku.
- Oczekiwania związane z Pana grą były większe. Brakuje asysty czy gola...
- Mam pół asysty. W meczu z Odrą straciłem piłkę i zespół z Wodzisławia strzelił gola. To oczywiście żarty moich kolegów. Jestem wkurzony za tamtą sytuację, więcej takiego błędu nie zrobię. Mam do siebie zastrzeżenia, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Nie jest tak, jak być powinno, dlatego i gra jest poniżej możliwości. Jak fizycznie dojdę do siebie, sprzedam to, co mam najlepszego.
- Jakieś urodzinowe postanowienia na kolejny rok?
- Na razie jestem tylko wypożyczony z Amiki. Chcę przekonać wszystkich w Warszawie, że warto mnie wykupić [Legia ma prawo pierwokupu Burkhardta za 30 tys. euro - red.]. Wszystko w moich nogach i głowie. Chcę grać przy Łazienkowskiej dłużej niż jeden sezon. To moje życzenie.
- Podobno jest Pan zawodnikiem, który robi postępy i gra na miarę możliwości tylko wtedy, gdy stoi się nad nim z batem.
- Coś jest w tym powiedzeniu, i trener Wdowczyk zachowuje się dokładnie tak, jakby o tym wiedział. Ale ja, przychodząc do Legii, sam nad sobą powiesiłem taki bat [Burkhardt trafił do Legii z rezerw Amiki, do których został przeniesiony za picie piwa podczas letniego zgrupowania - red.]. Zmuszam się do roboty, wysiłku, chcę znowu grać na poziomie reprezentacji Polski. Legia to moja szansa.
- Czy zadowolony jest Pan z tego, że w Poznaniu, w zespole Lecha zabraknie w środku pola Piotra Świerczewskiego?
- Nie ma w polskiej lidze piłkarza, przeciwko któremu jakoś specjalnie nie lubiłbym grać. Dla mnie brak Świerczewskiego nie ma znaczenia, to chyba większa strata dla Lecha.
- Dziwi się Pan, że klub z Poznania znalazł się tak wysoko w tabeli i jest najskuteczniejszym zespołem ligi?
- Ale też stracił najwięcej goli w lidze. Nie uważam, by Lech grał rewelacyjnie w ofensywie. Strzela gole, ale nie po jakiejś porywającej grze czy wyćwiczonych akcjach. Nie mówię, że to przypadek, ale nie grają super. My też gramy trochę lepiej, musimy tylko poprawić skuteczność.
- Dwa tygodnie temu po wygranej Lecha z Górnikiem Zabrze 3:2 bramkarz gości Piotr Lech powiedział, że "już niedługo poznaniacy wrócą na swoje miejsce w szeregu, tak jak my wracamy".
- A ja chciałbym, żeby Lech był wysoko w tabeli. Takiemu miastu jak Poznań należy się futbol w najlepszym wydaniu. W tej rundzie Lech zaskakuje nie tylko kibiców w całej Polsce, ale i chyba sam siebie...
W Krakowie polegli 1:5.
- Z nami zagrają inaczej. A my musimy wyjść na boisko, gonić z całych sił i walczyć na całego. Tych prawie 30 tys. ludzi się nie wystraszymy. Obojętnie, co i jak głośno będą śpiewać.
Teraz piłkarze i trenerzy Lecha mówią, że to Legia jest faworytem.
- My zawsze jesteśmy faworytami w konfrontacji z zespołami polskiej ligi. Może tylko jak gramy z Wisłą Kraków, to mistrzom Polski daje się więcej szans. Poznaniakom jest wygodnie zrzucić presję na nas. Ale my już do tego się przyzwyczailiśmy...
Legia trenera Wdowczyka gra w stylu Legii trenera Zielińskiego. Tyle że zdobywa punkty.
- Miesiąc to zdecydowanie za mało, by nowy trener mógł cokolwiek zmienić. Na pewno jeszcze nie gramy tak, jak by chciał i jak nam każe. Nie ma takiego zaangażowania, za mało biegamy. Ale zaczniemy. Już niedługo...
Rozmawiał: Robert Błoński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.