Marcin Chmiest: Nie dostałem szansy
23.03.2006 23:17
- Nie dostałem szansy w Warszawie. A jesienią było trudniej. To nie była ta Legia co teraz - mówi <b>Marcin Chmiest</b>, 27-letni napastnik Odry Wodzisław, który przed rozpoczęciem bieżącej rundy rozgrywek Orange Ekstraklasy przeniósł się z Warszawy do Wodzisławia. W zespole z Łazienkowskiej rozegrał 15 meczów i zdobył 1 gola.
Do Legii z drugoligowego wtedy GKS Bełchatów przyszedł przed rozpoczęciem sezonu. Podpisał roczną umowę z opcją przedłużenia na dwa kolejne sezony. Grał jednak mało, w lidze nie strzelił gola. Zimą został wystawiony na listę graczy niechcianych przez trenera Dariusza Wdowczyka. Przez rozpoczęciem rundy wiosennej rozwiązał kontrakt ze stołecznym klubem i na dwa lata związał się z Odrą. Jutro drużyna ze Śląska gra z Legią ligowy mecz w Wodzisławiu.
- W sobotę spotkanie z kategorii takich, na jakie czeka każdy zawodnik.
- Znam swoją wartość i nie muszę nikomu nic udowadniać. Fakt, przyjeżdżają koledzy, z którymi trenowałem przez ostatnie pół roku. Ale to tyle. Chciałem być w Legii dłużej, jednak przyszedł nowy trener. Jak każdy, ma swoją koncepcję. I potrzebował do niej innych osób.
- Trener nie miał jednak okazji do zmiany koncepcji. Przez te pół roku strzelił Pan zaledwie jednego gola, i to w meczu ze słabym zespołem - w Pucharze Polski z Hetmanem Zamość.
- Ale nie dostałem zbyt wielu okazji, by się pokazać. Poza tym wszyscy wiedzieli, że przychodząc do Legii, miałem za sobą poważne kłopoty zdrowotne. Nie byłem odpowiednio przygotowany. Pan Wdowczyk nie ułatwił mi sprawy. Nie widziałem jeszcze klubu, który kupuje zawodnika i nie daje mu nawet okazji przepracować w pełni okresu przygotowawczego. To jednak trener decyduje i trzeba się z tym pogodzić. Nie interesowała mnie gra w trzecioligowych rezerwach. Postanowiłem szukać innego klubu.
Szukał Pan dosyć daleko - w Anglii.
- Szkoda, że się nie udało, chociaż mogę powiedzieć, że pierwsza liga angielska wcale nie imponuje poziomem. Mogą to potwierdzić chłopcy, którzy często jeżdżą na zagraniczne testy. Tam jednak bardzo liczy się dobre CV, gdy ma się w dorobku występy w reprezentacji. Ja tym pochwalić się nie mogłem, miałem za to w kartotece Legię - jedyny polski klub, którego nazwa tam coś może powie. Dlatego po cichu liczyłem, że się uda. Może uda się kiedyś. Przyszłość jest otwarta.
Mówi Pan, że pół roku w Legii to za mało, by wykorzystać szansę. Teraz do Warszawy sprowadzono Michala Gottwalda. I Słowak strzelił gola już w trzecim spotkaniu.
- Nie ma sensu, bym go oceniał. Powiem tylko, że on przyszedł w innym momencie niż ja. Jesienią to nie była ta Legia co teraz. Kilku zawodników przyszło, kilku odeszło. Słabiej wyglądała też gra. Teraz wszystko mają poukładane. Drużyna jest zgrana, udały się transfery. A Dawid Janczyk jest w superformie. Moim zdaniem polska piłka niedługo będzie miała z niego dużo pożytku. Jest bardzo młody, a na boisku radzi sobie bez respektu. To znaczy ma szacunek dla starszych piłkarzy, ale w grze tego nie widać.
W Odrze jest aż siedmiu piłkarzy z przeszłością w Legii. Dla większości to chyba coś jakby zesłanie?
- Czy ja wiem? Darek Dudek ma już swoje lata, reszta to bardzo młodzi chłopcy. Pewnie, że dla każdego fakt, iż nie chciała go Legia, to powód do rozczarowania. Ale nie ma sensu przesadzać. W Odrze jest bardzo fajny klimat, można tu się wypromować. Z drugiej strony mogę zrozumieć rozgoryczenie. Taki Marcin Smoliński w ubiegłym roku był rewelacją i nagle został odsunięty od składu. Tak jest zresztą w Legii i teraz. To dziwne, że w takim klubie nie promuje się młodych polskich piłkarzy. Jest np. Kuba Rzeźniczak. To już w tej chwili bardzo dobry zawodnik. A ściąga się graczy z zagranicy i dla niego brakuje miejsca nawet na ławce rezerwowych. Z drugiej strony nie ma co się dziwić. W Legii liczy się wynik. Trener nie może kalkulować, że coś się uda w przyszłości. Ale ci młodzi powinni być blisko składu. W Legii jest tylu dobrych piłkarzy, że można szybko wiele się nauczyć. Na pewno szybciej niż w Odrze, niestety.
- W przegranym ostatnio przez Odrę tylko 0:1 meczu z Wisłą w Krakowie w pierwszym składzie z byłych legionistów zagrał tylko Pan oraz Ireneusz Kowalski. Korzym wszedł w końcówce, Dudek był na ławce rezerwowych. Co z pozostałymi?
- Smoliński był wpisany do "18" meczowej. Dopadła go gorączka. Zjawiński też miał kłopot ze zdrowiem. Poza tym jak przyszło się z Legii, to wcale nie ma się zagwarantowanego miejsca w składzie. W końcu - jakkolwiek by patrzeć - to też pierwsza liga.
- Pan z meczu z Wisłą był zadowolony.
- Zagraliśmy nieźle. A przecież Odrę z Wisłą nawet trudno porównać. W Wodzisławiu nie gra się dla pieniędzy, tylko by się wypromować. W Krakowie liczą się pieniądze, europejskie puchary.
- Pomiędzy Odrą a Legią jest chyba podobna różnica?
- No pewnie. Tu też różnica jest kolosalna.
- Mimo półrocznego pobytu w Legii w ekstraklasie jeszcze Pan gola nie strzelił. Nie ma lepszej okazji jak w najbliższą sobotę.
- Bardzo bym chciał. Wszystko w naszych rękach i głowach.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.