Marcin Herra: Finanse klubu są nieustannym wyzwaniem!

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

19.12.2022 10:00

(akt. 24.12.2022 11:53)

- Finanse klubu są nieustannym wyzwaniem! I tak jak powiedzieliśmy, to jest proces, który będzie trwał dłużej niż jeden sezon, znacznie dłużej - mówi wiceprezes zarządzający klubem, Marcin Herra. Zapraszamy do lektury drugiej części rozmowy dotyczącej kwestii finansowych i sportowych.

-Pierwsza część rozmowy z Marcinem Herrą dostępna jest w tym miejscu

W klubie jest wiele zmian personalnych – są nowe twarze, ale przede wszystkim jest coraz mniej osób, które przy Łazienkowskiej długo pracowały. Częściowo jest to pewnie spowodowane jakąś przebudową, a częściowo oszczędnościami. Jaki jest cel tej reorganizacji?

- W naszym legijnym zespole na pewno wiele się zmieniło. Od dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego, przez dyrektora akademii Marka Sledzia, po trenera pierwszego zespołu Kostę Runjaicia i jego sztab ludzi. Również na troszkę mniej eksponowanych stanowiskach doszło do zmian. Myślę, że nie ma w klubie rewolucji, jest taka naturalna ewolucja. Trzeba wziąć pod uwagę, że jako klub jesteśmy w bardzo trudnym, transformacyjnym okresie. Robimy przeglądy związane z budżetami i kosztami. Wydajemy tam, gdzie wydawać trzeba, nie szczędzimy na stadion, na sprzątanie, na jakość serwisu dla kibiców. Ale też szukamy każdej złotówki. Podam przykład. Powiedzieliśmy, że parking będzie działał dla wszystkich i działa. Inny przykład to rosnąca ilość konferencji, targów czy wydarzeń organizowanych w strefach premium. Jako zespół staramy się być efektywni i pokazywać, że mniej znaczy więcej.

Obiektywnie patrząc – do tematów, którymi się dziś zajmujemy, jest nas za mało. Gdybyśmy mieli komfortową sytuację, to trzeba by było ze 20-30 osób zatrudnić i wszyscy byliby od razu mega zajęci, każdy miałby sporo pracy i na pewno by się nie nudził. Ale nie możemy sobie na to pozwolić, szukamy więc efektywności. Ludzie świetnie pracują, czasem o wiele dłużej niż powinni. Za przykład niech posłuży mecz reprezentacji Polski z Chile. Mieliśmy mało czasu na organizację tego spotkania, zaledwie kilka dni, bo decyzja zapadła niemal w ostatniej chwili – zaraz po tym jak wykryto usterkę na Stadionie Narodowym. Pomimo przedłużonego weekendu rozpoczęliśmy operację „mecz”. Zakończyliśmy negocjacje z PZPN i zaczęliśmy wszystko przygotowywać tak, by trzy dni później odbyło się wydarzenie. To prawdopodobnie jeden z najszybciej zorganizowanych meczów w historii tego obiektu.

Wspomniał prezes o tym parkingu podziemnym dla każdego. To fajne rozwiązanie. Spina się finansowo?

- Chcemy, by każdy metr stadionu był dobrze wykorzystany. Parking, gdzie tych metrów jest trochę więcej, jest tego dobrym potwierdzeniem. Parking obsługuje naszych gości, ale także tych, którzy przyjeżdżają na Łazienkowską przy okazji imprez organizowanych na Torwarze. Czy to się spina finansowo? Nie dokładamy do tego i zaczynamy spłacać inwestycję w system parkingowy. Myślę, że w maksimum półtora roku ją spłacimy i potem projekt będzie już głównie generował zyski.

Na poprzednim spotkaniu nie rozmawialiśmy o tym, bo wszystko wydarzyło się nieco później, ale warto wspomnieć o pomocy dla Szachtara. Mecze w Lidze Mistrzów były strzałem w dziesiątkę, tak wizerunkowym jak i finansowym. Frekwencja na spotkaniach w Champions League była imponująca.

- Część osób komentowała, że Liga Mistrzów na Legii bez Legii… Wszyscy chcemy, by te rozgrywki powróciły na Łazienkowską z Legią w roli głównej. Na to potrzeba jednak czasu. Projekt z Szachtarem od początku wpisywał się w naszą działalność. Od pierwszego dnia wybuchu wojny w pomoc zaangażowała się przecież Fundacja Legii. Zorganizowaliśmy "Mecz o Pokój" z Dynamem Kijów, potem wysłane były przez Lwów do Doniecka różne dary, aż na koniec okazało się, że Szachtar zwrócił się z pytaniem do nas, czy mógłby rozgrywać u nas swoje mecze w Lidze Mistrzów. Nie byliśmy jedynym klubem, ale ostatecznie wybrano nas. Wizerunkowo było to korzystne, wpisywało się w pomoc Ukrainie i było też pozytywne finansowo. Wiosną czeka nas kolejny mecz Szachatara – tym razem już w Lidze Europy. Oby ta przygoda trwała jak najdłużej. Piłkarze Szachtara są również gośćmi w naszym centrum treningowym, mają tam swoje miejsce, mogą trenować i przygotowywać się do kolejnych wyzwań. To buduje nam bardzo dobrą pozycję na rynku europejskim, to doskonały przykład współpracy dużych klubów, które w trudnych momentach są partnerami.

Jesienią ponownie uruchomiliście muzeum, które po nowym roku będzie nosiło imię Wiktora Bołby. Czy planujecie również digitalizację muzeum?

- Powołaliśmy Radę Historii i Pamięci Legii Warszawa. Po fazie ukonstytuowania przechodzimy w fazę realizacji. Rozpoczęliśmy od małych, symbolicznych rzeczy, jak zadbanie o nagrobki tych, którzy Legii się przysłużyli, ale nie ma ich już wśród nas. Będziemy przygotowywali aspekt edukacyjny razem z Markiem Śledziem. Chłopcy z akademii powinni być świadomi, w jakim klubie grają, mieć wiedzę o jego historii i zrozumienie znaczenia Legii dla Warszawy. Integrujemy też muzeum z wycieczkami, rozwijamy ten temat dla szkół. W tej chwili w tygodniu tych wycieczek jest pięć, chciałbym dużo więcej. Będziemy do tego zmierzali.

W styczniu będziemy obchodzić uroczystości związane z pierwszą rocznicą śmierci Wiktora Bołby. Digitalizacja jest ważnym tematem na przyszłość, ale by zacząć o niej myśleć, musimy uporządkować wszelkie kwestie bieżące i nadrobić nieco zaległości. Jak będziemy mieli trochę możliwości finansowych, to będziemy szukać partnera do tego tematu. Nie spodziewam się by temat zaczął być realizowany w 2023 roku, raczej w 2024 roku.

Kolejne wydarzenie jesienią to pierwszy od dawna mecz pożegnalny – zrobiliście to dla Artura Boruca. Pytanie jak patrzycie na to z perspektywy czasu i czy zrobienie Artura ambasadorem klubu było dobrym pomysłem? Ambasador mówiący w Canal+ o tym, że nie żałuje, że nie pomógł kolegom przy akcji w autokarze jest dość kontrowersyjny.

- Patrząc na wszystko już bez emocji, na pewno nie żałuję decyzji, by zorganizować mecz pożegnalny Arturowi Borucowi, nie żałuję, żebył to mecz z Celtikiem. To wydarzenie po latach będzie wspominane. Każdy kto był na stadionie, zapamiętał ten moment, gdy Artur wziął mikrofon i podziękował wszystkim za przybycie, że czuje, że ma dużą rodzinę. Dla tych kilku sekund było warto zrobić całe to wydarzenie. Uhonorowaliśmy w ten sposób burzliwą, spektakularną, ze wzlotami i upadkami, wspaniałą karierę Artura, ale i wszystkich, którzy Boruca cenili, szanowali i kochali. Przygotowanie tego meczu kosztowało nas dużo zdrowia i energii.

Artur jako ambasador zaznał w Legii spektakularnej rundy medialnej, jakiej nie miał przez całą karierę, wykonał zadania na jakie się umówiliśmy – był z kibicami na kolejnych meczach, spotykał się dzieciakami, podpisywał plakaty, angażował się w komunikację w mediach społecznościowych. Umówiliśmy się na działalność ambasadora do końca tego roku i po tym czasie będziemy pewnie rozmawiać o przyszłości.

W przyszłości będziecie chcieli iść za ciosem i zorganizować kolejne takie mecze – p.. gdy Artur Jędrzejczyk będzie kończył karierę?

- W przypadku „Jędzy” mam nadzieję, że jeszcze długo, długo nie, że jeszcze będzie grał i zdobywał z Legią trofea. I jeszcze przez parę lat będzie przedłużał swoje granie (uśmiech). Ale generalnie tak, chciałbym, aby to był jeden z takich rytuałów budujących Legię. By to był taki dobry zwyczaj, że osoby zasłużone dla klubu, które oddały Legii więcej niż sezon czy dwa, które do dziś utożsamiają się z klubem, są uważane przez kibiców za legionistów, mogły się w ten sposób pożegnać z piłką, fanami i spiąć klamrą swoją karierę. Będziemy to robili, chcemy też rozszerzyć strefę Legends, o piłkarzy, trenerów, którzy byli z Legią 5-30 lat temu, nawet jeśli nie mają super zdania o tym co robimy i nas krytykują. Legends Club powinien integrować, pokazywać szacunek do osób, które zasłużyły się dla Legii Warszawa i budowania jej pozycji. Powstał też pomysł organizacji meczu gwiazd - np. lata 90 kontra lata 00. Byliby to piłkarze, którzy w tych latach grali w Legii z sukcesami. Pomysły są, zobaczymy czy wszystko uda się zrealizować i znaleźć odpowiednią datę by zrobić z tego święto. Obiecałem też, że zrobimy specjalne wydarzenie dla kibiców, którzy byli na wszystkich meczach - mam nadzieję, że to będzie liczna grupa.

Przejdźmy do finansów. Jak wygląda sytuacja finansowa klubu? W porównaniu do zeszłego roku, jest lepiej, gorzej, tak samo? To trudny okres dla wszystkich, kryzys goni kryzys.

- Finanse klubu są nieustannym wyzwaniem! I tak jak powiedzieliśmy, to jest proces lub też wyzwanie, które będzie trwało dłużej niż jeden sezon, znacznie dłużej. Musimy sobie z tym radzić działając zespołowo, zachęcając kibiców, by byli jak najczęściej z nami, zwłaszcza w dzień meczowy, by jak najlepiej działały wszystkie obszary przychodowe, byśmy pozyskiwali nowych partnerów i organizowali coraz to nowsze wydarzenia w swoich przestrzeniach. I to się dzieje.

Optymalizujemy koszty, nie wydajemy pieniędzy na głupoty, ale nie redukujemy kosztów o połowę, ponieważ musimy funkcjonować dać sobie szanse na sukces w kolejnych latach. Jesteśmy jednak bardzo uważni, każdy ma swój budżet. Każdy lider co miesiąc musi ten budżet przeanalizować, dbać i pilnować go. Od pionu sportowego, po akademię, przez marketing, sprzedaż i finanse. Motywujemy się wzajemnie, by mieć więcej po stronie przychodów, a mniej po stronie kosztów. To jeszcze potrwa, choć mamy nadzieję, że z każdym kolejnym kwartałem będziemy mieli lepsze wiadomości.

Przed nami ważna runda wiosenna. Wierzę, że damy sobie radę i przejdziemy ten okres transformacji. Ale to jest poważne wyzwanie.

Miejsce w tabeli jest niezłe, wicelider to dobra pozycja startowa. Strata do Rakowa jest spora i można by sobie pomóc jednym czy dwoma transferami. Dyrektor sportowy Jacek Zieliński mówi jednak wprost – póki nikt nie odejdzie nie będziemy mieć środków na to by ktoś przyszedł. Pytanie czy rzeczywiście jest tak źle, że nie stać nas na to by tego jednego środkowego obrońcę czy napastnika ściągnąć?

- Nie sposób się z Jackiem Zielińskim nie zgodzić. I ja i Jacek mamy pełną autonomię w pracy, ale też razem ściśle współpracujemy. I tak robimy, również jeśli chodzi o przygotowanie do rundy wiosennej, wkrótce usiądziemy razem z Kostą Runjaiciem i wszystko omówimy, od przygotowań po wszystkie potrzeby i możliwości.

Drugie miejsce to dobra pozycja przed rundą wiosenną. Pewnie żałujemy wszyscy 2-4 punktów, o tyle mogło być więcej czy to po meczu z Pogonią, Wisłą czy Śląskiem. Były szanse, były okazje i strzały na bramkę. Czasem brakowało szczęścia, a czasem skuteczności. Kosta ze swoim sztabem wykonują bardzo dobrą robotę. Nikt z nas jeszcze nie może mówić o osiągnięciach, ale można już o sposobie pracy. Ten sposób pracy i współpracy bardzo sobie cenię, trener jest niesamowicie dojrzałym człowiekiem w kwestii budowania zespołu i współpracy z nim. Ale nie tylko. Świetnie czuje potrzeby marketingowe i organizacyjne. I jak wiecie doskonale, to nie jest taka oczywista kwestia. Są szkoleniowcy, którzy funkcjonują tylko między swoim pokojem, a boiskiem i szatnią. Jak ktokolwiek o coś prosi czy pyta, to jest to niemożliwe do realizacji. Ale są też tacy, których bardzo cenię, do nich zalicza się Kosta, którzy są merytoryczni w warstwie sportowej, mają olbrzymią charyzmę, pomocną w budowaniu zespołu, ale są też aktywni w sprawach marketingowych, gotowi do udziału w spotkaniach z kibicami i w akcjach promocyjnych.
 
Było dużo transferów w okresie letnim. Jacek Zieliński razem z Radkiem Mozyrko popracowali w ramach takich możliwości, jakie mieliśmy. Od kilku zawodników oczekujemy by lepiej się prezentowali, ale generalnie zespół pod koniec roku zaczął pokazywać swój potencjał. Poszczególni zawodnicy mogą grać wiosną jeszcze lepiej i drużyna również może być bardziej skuteczna. W przeszłości narzekaliśmy, że tych transferów z klubu i do klubu było za dużo, że potrzeba w końcu stabilizacji, by zbudować kolektyw. To teraz pracujmy nad tym. Jacek Zieliński powiedział prawdę, musimy mieścić się w budżecie transferowym, w całej puli wynagrodzeń. W tej chwili możliwości są jakie są, ale to nie znaczy, że nie obserwujemy rynku i nie szukamy opcji. Taka praca jest wykonywana i w odpowiednim momencie z tej wykonanej pracy skorzystamy.

Jak tak rozmawiacie z trenerem Kostą Runjaiciem to jest to facet elastyczny? Daje się przekonać czy raczej twardo stawia na swoim?

- To trener, który ma charyzmę i swoje mocne zdanie, ale nie pozostaje głuchy na argumenty. Jest otwarty na dyskusje, bardzo sobie cenię rozmowy z trenerem. Runda jesienna nie była klasyczna, było wiele niepewności, a czasu mało. Teraz sytuacja jest trochę inna, mamy cały grudzień i styczeń na spokojną pracę, przed nami obóz przygotowawczy, na który zabierzemy kilku młodych zawodników.

Od władz FIFA klub otrzyma 700 tys. euro za udział piłkarzy Legii w Mundialu. To coś, co jest bonusem i z pewnością nie było ujęte w budżecie. Będzie mogło być przeznaczone m.in. na transfery czy te pieniądze wpadną do jakiejś czarnej dziury.

- Nie ma u nas czegoś takiego jak czarna dziura, każda złotówka jest dokładnie oglądana. Wszystkie wydatki i przychody budżetowe mamy dokładnie rozpisane – nie tylko na dziś, ale i na styczeń, luty, marzec, kwiecień i maj. By mówić o plusie, to wszystkie inne pozycje muszą być wykonane dodatnio. A mamy przed sobą jeszcze trochę wyzwań związanych z naszymi partnerami i zapisami dotyczącymi transferów wychodzących. Mamy świadomość, że kadra nie jest szeroka i że potrzeba ludzi do rywalizacji. Wszystko analizujemy, ale na koniec także patrzymy na sytuację finansową i perspektywy. Musimy przejść przez ten trudny okres.

Po stronie wydatków znaleźć się musi zapewne wymiana murawy, która pod koniec roku była już w naprawdę słabym stanie.

- Zrobiliśmy rozeznanie co do kosztów wymiany murawy zimą i sama darń przekraczała koszt 800 tysięcy złotych, a cena nie obejmowała transportu. Nie było też gwarancji, że wszystko prawidłowo się ukorzeni, gdyż nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za pogodę, jaka może być w Warszawie w styczniu. Dlatego w tej chwili trwa już renowacja obecnej murawy – zamówiono specjalne mieszanki, miało już miejsce dosianie trawy, trwa naświetlanie i kilka procesów technologicznych. Wszystko po to, by do 28 stycznia maksymalnie przywrócić świetność starej murawie. Natomiast po sezonie, na przełomie czerwca i lipca, nastąpi całkowita wymiana nawierzchni, wszystkich jej warstw. Będzie to pierwsza taka operacja przy Łazienkowskiej od ośmiu lat, Koszt tego przedsięwzięcia to poziom dwóch milionów złotych. Musimy dodatkowo te pieniądze zarobić, zaoszczędzić. Co przy ogromnych kosztach energii, pracy, nie jest takie proste.

Na każdym spotkaniu pytamy o boiska od strony ul. Czerniakowskiej więc i tym razem nie możemy pominąć tej kwestii. Coś się zmieniło w tej sprawie?

- Po naszej stronie nie zmieniło się nic zasadniczego, od strony strzelców chyba sprawa przeszła przez kolejne instancje.

Miasto zaangażowało się w budowę hali dla koszykarzy. To dla Legii dodatkowy bodziec do tego by mocniej zainteresować się sekcjami halowymi jak siatkówka czy futsal? Przedstawiciele sekcji siatkarskiej nie są zadowoleni z tego jak przebiega współpraca z piłkarską Legią.

- Przez ostatnie siedem miesięcy z sekcjami wydarzyło się sporo. Przygotowaliśmy program wsparcia dla sekcji na miarę naszych możliwości. Na koniec sierpnia zrobiliśmy kampanię „Jeden klub, wiele sekcji”. Za reklamy na mieście zapłaciliśmy my, jako Legia piłkarska. Wspieramy sekcje organizacyjnie i logistycznie zgodnie z ustalonym programem. Nie mamy dziś pieniędzy, by je przekazać sekcji siatkarskiej. Zarząd sekcji siatkarskiej był u mnie w zeszłym tygodniu. To było kolejne takie spotkanie, bo jesteśmy w stałym kontakcie. Nie mamy jednak pieniędzy nawet na to, by udzielić sekcji siatkarskiej pożyczki. Natomiast w przyszłości jesteśmy bardzo zainteresowani, żeby wzorem dobrze funkcjonującej sekcji koszykówki, mieli też na wysokim poziomie sekcję futsalu czy siatkówki. Jesteśmy na to mentalnie gotowi, byśmy w takie sekcje inwestowali. Chcemy być w tych trzech sportach, obok piłki nożnej, wśród liderów w Polsce. Ale nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego już dzisiaj. Na obecną chwilę decyzja jest taka, że pierwszeństwo ma piłka nożna. Być może to brutalne, ale taki jest stan faktyczny.

Podsumowując i spinając klamrą – główne cele na 2023 rok to?

- Na rundę wiosenną chcemy dalej utrzymać tempo marszu. Narzuciliśmy sobie dużo zadań. Zespół świetnie działa, ale mamy świadomość jak dużym wysiłkiem. Ważne, aby dalej skupiać się na organicznej pracy i „dowozić”. Mam nadzieję, że w maju będziemy mieli okazję do świętowania. Za nami na razie dwa z czterech kroków. Pierwszy to było zakończenie poprzedniego sezonu, utrzymanie. Drugi to wszystko co wydarzyło się w drugiej połowie tego roku. Trzeci przed nami, czyli runda wiosenna. Czwarty to będzie sezon 2023/24. Na ten moment jest dużo bardziej optymistycznie niż było, ale kluczowe wyzwania są cały czas przed nami.

Do zobaczenia na stadionie!

-Pierwsza część rozmowy z Marcinem Herrą dostępna jest w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (302)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.