Domyślne zdjęcie Legia.Net

Marcin Komorowski: Porażki mnie mobilizują

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

15.05.2009 08:55

(akt. 17.12.2018 18:31)

Od razu po przyjściu do Legii wywalczył sobie miejsce na lewej obronie i wydawało się, iż łatwo go nie odda. Doznał jednak kontuzji mięśnia czworogłowego uda, szansę otrzymał <b>Tomasz Kiełbowicz</b> i miejsca nie oddał. Teraz sytuacja się odwraca. <b>Marcin Komorowski</b> wraca do podstawowego składu stołecznego zespołu na skutek urazu starszego kolegi. Akurat w meczu z Polonią Bytom, z której zimą trafił na Łazienkowską.- To już inna drużyna od tej, w której ja grałem, ale siłą Polonii nadal jest zgrany kolektyw. Nie ma tam gwiazd, jest zespół - mówi zawodnik.
Legia nie ma wyjścia. Jeśli chce nadal liczyć się w walce o mistrzostwo Polski musi ograć śląski zespół i czekać na potknięcia rywali. Dlatego na boisku nie będzie sentymentów, choć Komorowski pozostawił w Bytomiu kilku dobrych kolegów. - Utrzymuję kontakt z wieloma zawodnikami Polonii, najbardziej chyba z Jackiem Trzeciakiem i Rafałem Grzybem, który w pierwszym meczu z Legią zdobył pięknego gola. Ale na boisku nie ma miejsca na koleżeństwo czy przyjaźnie. Wszyscy wiemy o co walczymy i jak trzeba ostrzej zagrać, to człowiek nie zwraca uwagi czy to kolega czy nie. Oczywiście nie robi tego specjalnie. Chyba, że nazywa się Pepe i gra w Realu Madryt - mówi obrońca Legii. Sentyment do Polonii oczywiście mu pozostał. To stamtąd trafił do reprezentacji Polski i tam się wypromował. - Śląskie powietrze mi służyło, bo wcześniej, w Zagłębiu Sosnowiec też nie było źle. Ale podchodzę do tego spotkania jak do każdego innego. Oczywiście gdyby nie klub z Bytomia nie byłbym tam, gdzie teraz jestem, ale przecież także dzięki mnie Polonia zdobywała punkty, więc działa to w dwie strony - dodaje. Kluczowe mecze Pobyt w Bytomiu to jednak już przeszłość. Teraz jest w Legii, która gra o zupełnie inne cele. Choć to dopiero trzy miesiące, na razie krytycznie ocenia swój pobyt przy Łazienkowskiej. - Nie mogę zupełnie być zadowolony, bo przecież ostatnio w ogóle nie grałem. Choć z drugiej strony wiem, że nie straciłem miejsca w składzie przez słabą postawę czy jakieś błędy, tylko przez uraz, a Tomek sytuację wykorzystał. Teraz znowu wszystko będzie zależało ode mnie - mówi Komorowski. Przed nim i całą drużyną trzy ostatnie mecze. - Ostatnio przegraliśmy w Krakowie i odpadliśmy z Pucharu Polski, ale mnie takie sytuacje tylko mobilizują do pracy. Chcę znowu zacząć wygrywać, porażki zupełnie mnie nie interesują. Trzeba przełamać tę strzelecką niemoc, ale ciężar zdobywania goli nie może spoczywać tylko na Takesure. Na Wiśle stworzyliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji do zdobycia gola. To dobry prognostyk, bo jakbyśmy ich nie mieli, to byłby problem. Mam nadzieję, że w sobotę wygramy przekonująco. A mistrzostwo? Ja chciałbym je wygrać. Czy się uda? Zobaczymy za dwa tygodnie, po ostatniej kolejce - dodaje. Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.