Marek Saganowski: Fajnie, że ktoś mnie docenia
23.08.2012 08:45
Trener Urban mówi: Marek może zagrać lepiej lub gorzej, ale nikt mu nie zarzuci, że nie walczy. Zawsze pan taki był?
- Tak. Zawsze ciężko było mi pogodzić się z porażką, chociaż staram się tego nie pokazywać. Nie lubię być obijany. To mnie drażni. Nawet jakbym miał jedną nogę, a ktoś zacząłby mnie obijać, to bym walczył. Tak zostałem wychowany, że mam zapier... i tak wychowuję swoje dzieci. W życiu wszystko trzeba sobie wywalczyć, wydrzeć.
- Kiedyś trener Leo Beenhakker powiedział: "nie biegaj ciągle, tylko stań przy polu karnym i czekaj". Czułem się tak, jakbym był związany nie mógł grać w piłkę, robić to, co kocham. Dzięki tym cechom bardzo szybko zaaklimatyzowałem się w Anglii. Minął miesiąc, a czułem się, jakbym był tam pół roku. Są tacy, którzy mądrze stoją, czekają i wiedzą, kiedy się zerwać. Ja mam swój styl, temperament, wolę popracować.
Właśnie przechodził obok nas kibic Legii, który powiedział: "wielka sprawa Marek, że wróciłeś". Ile razy słyszał to pan w ostatnich dniach?
- Jeszcze zanim podpisałem kontrakt i przyjeżdżałem na Legię, słyszałem od kibiców: "Przyda się taki zawodnik. Dobrze, że wracasz, my starzy cię dobrze pamiętamy". To cieszy. Każdy piłkarz pracuje na szacunek u kibiców. Ja zawsze zostawiałem trochę zdrowia na boisku, obojętnie gdzie grałem. Legia to dla mnie jeden z lepszych okresów w lidze polskiej. Fajnie, że ktoś to docenia. Miesiąc temu opinie były różne... Szczególnie u tych młodszych. Po co nam stary Saganowski - pytali. Mój przyjaciel ostatnio mi wysłał SMS-a: "no Marek, pozamykałeś, za przeproszeniem, ryje niektórym z internetu".
Coraz częściej mówi się, że jego skuteczność wynika z pana sposobu gry - robi pan mu miejsce, rozbija rywala, a Ljuboja ma łatwiej.
- Taka sama sytuacja była kiedyś, jak Stanko Svitlica wygrał klasyfikację strzelców naszej ligi. Ale przypominam, że nawet jak zagram dobrą piłkę, to jeszcze ktoś musi umieć to wykorzystać. Ljuboja czy Svitlica to tacy piłkarze.
Dlaczego niektórzy z zawodników w poprzednim sezonie nie walczyli, a teraz jeżdżą po boisku na tyłkach?
- To zasługa trenera. On wie, że umiemy grać w piłkę, że kombinacyjna gra nam nie przeszkadza. Tyle, że taki zespół trzeba zmusić do walki. Trenerowi się to udało.
Zabolały pana słowa mistrzów olimpijskich na temat piłkarzy?
Oczywiście, że tak. Jeśli na temat ambicji i honoru wypowiada się pan Kołecki, to chciałbym go zapytać, dlaczego dwa razy złapano go na dopingu. Jeśli jest taki honorowy, to czemu korzystał z niedozwolonych środków, by osiągać sukcesy? Uważam, że on nie ma honoru.
Zapis całej, ciekawej rozmowy z Markiem Saganowskim w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.