News: Marek Saganowski: Legia za długo czeka na tytuł

Marek Saganowski: Legia za długo czeka na tytuł

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

20.08.2012 14:09

(akt. 10.12.2018 23:35)

- Wysoki wynik z Koroną bardzo cieszy. Ale myślę, że mogło być jeszcze lepiej. W kilku sytuacjach zabrakło nam jednak szczęścia. Czwarta bramka dla Legii? Obaj ze Stano otarliśmy się o piłkę. Ale to zdecydowanie był swojak. Nawet jeśli Pavol będzie chciał mi go przekazać, to i tak go nie wezmę. To jego gol (śmiech). Na dzień dobry nie jestem w stanie ocenić, czy mamy lepszą drużynę niż w ubiegłym roku. Trzeba by się spytać kogoś, kto jest w klubie dłużej. Moje odczucia wewnętrzne nie muszą być trafne - mówi w rozmowie z Polską the Times Marek Saganowski.

Macie przed sezonem jakiś cel minimum, czy walczycie tylko o mistrzostwo i nic innego nie wchodzi w grę?


- Legia zbyt długo czeka na tytuł, żeby stawiać sobie cele minimum. Jak w każdym sezonie, będziemy walczyć o mistrza. W tamtym sezonie było blisko. Można powiedzieć, że klub przegrał tę walkę na własne życzenie. Teraz trzeba zrobić wszystko, by tytuł wrócił do stolicy. Czy postawiłbym na to swoje pieniądze? Nie (śmiech). Nie jestem żadnym hazardzistą. To tylko sport. Wszystko może się wydarzyć, nie ma rzeczy stuprocentowo pewnych. Tym bardziej w piłce nożnej. Sezon jest długi. Każdy z każdym może przegrać, ale i wygrać.


Jak Pan skomentuje rundę honorową, którą piłkarze Śląska wykonali z Superpucharem wokół? pustego stadionu?


- Organizatorzy doprowadzili do tego, że zdobywcy trofeum musieli świętować w 20 czy 30. Mecz powinien być rozegrany na neutralnym terenie, chociażby wspomnianym Narodowym. Wtedy byłoby więcej ludzi i piłkarze nie musieliby się cieszyć sami. Kiedyś widziałem podobną sytuację w lidze. Był bojkot kibiców, a któryś z zawodników strzelił bramkę i pobiegł do pustych trybun, by świętować. Wygląda to przykro i mam nadzieję, że do takich sytuacji już nie dojdzie. Rok temu Superpuchar się nie odbył - świadczy to o tym, że coś jest nie tak z jego organizacją.


Która twarz Legii jest według Pana bardziej prawdziwa - ta z meczu o Superpuchar czy ze spotkania z Koroną?


- Z Koroną zagraliśmy od początku w niemal najsilniejszym składzie. W Superpucharze zabrakło nam przede wszystkim Danijela Ljuboi, który wszedł dopiero po przerwie. Myślę, że wczoraj pokazaliśmy Legię, którą wszyscy chcą oglądać.


Przygotowywaliście się już do czwartkowego meczu Ligi Europy z Rosenborgiem?


- Do tej pory skupialiśmy się na spotkaniu z Koroną. Krótko będziemy się cieszyć zwycięstwem, bo od poniedziałku ruszamy z Rosenborgiem. To Skandynawowie, którzy preferują wyspiarską, angielską grę - dużo walki i górnych piłek. Na pewno będą dobrze przygotowani fizycznie. Ciężki mecz nas czeka. W tej rundzie eliminacji nie ma już słabych drużyn.


Jeśli awansujecie do fazy grupowej Ligi Europy, będziecie grali co trzy dni. Istnieje przekonanie, że polscy piłkarze nie mogą grać tak często.Jak Pan do tego podchodzi?


Grałem w Southampton, tam w samej lidze mieliśmy 46 meczów w sezonie. Do tego dochodziły puchary - F.A. Cup i Carling Cup. No i reprezentacja. W trakcie sezonu można było rozegrać ponad 60 spotkań. Nie miałem z tym dużych problemów. Z tym, że mądry trener wie, jak dbać o zdrowie zawodników i w niektórych meczach daje odpocząć. Jeśli u nas zaistnieje taka sytuacja, trener Urban sobie poradzi. Kadra Legii jest dość szeroka, mamy sporo młodych zawodników. Ta rotacja była widoczna choćby w meczu z Okocimskim Brzesko w Pucharze Polski.


Całą rozmowę można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Polski the Times".

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.