Mariusz Walter: Rozłam to ostateczność
01.02.2008 09:50
W każdej bitwie są zwycięzcy, ale i pokonani. Po środowej decyzji Ekstraklasy SA, że od nowego sezonu liga pokazywana będzie w Canal+ i w telewizji publicznej, słychać już pierwsze opinie niezadowolonych. Przede wszystkim ITI, właściciela TVN i Legii Warszawa. Czy będziemy świadkami rozłamu i wyjścia tego najpopularniejszego polskiego klubu ze spółki? <b>Mariusz Walter</b>, prezes ITI, reaguje spokojnie, lecz zdecydowanie.
- Rozłam to ostateczność. Wierzę, że to, co ogłosił pan Rusko, obliguje Canal+ i TVP do udostępnienia pakietu medialnego innym nadawcom, do tego w tym samym czasie. A więc transmisji z ligi, kiedy gra Legia. I jeżeli w umowie, którą kluby dostaną do zaakceptowania i podpisania, tego nie będzie, wyjście ze spółki i działanie na własną rękę jest możliwe. Jak się ma skończyć na jednym magazynie ligowym, to Ekstraklasa nie będzie działać zgodnie ze statutem, czyli... upowszechniać Ekstraklasy. Ja chciałbym kilku magazynów: w Polsacie, Canal+, TVP, TVN, Pulsie. Dziś sprzedajemy produkt, a nie myślimy o poszerzeniu kręgu odbiorców - mówi "Polsce" Mariusz Walter.
Prezes ITI sygnalizuje to, co doskonale rozumieją ekonomiści. Ligowy futbol potrzebuje wielkiej promocji i ofensywy, a nie dzielenia się kilkoma milionami złotych, co starczy jedynie na pensje kilkudziesięciu działaczy i kontrakty dla powracających piłkarskich emerytów. W Niemczech, we Włoszech, a zwłaszcza w Hiszpanii, czołowe kluby dostają nieporównanie większe pieniądze od stacji telewizyjnych i mają niewyobrażalnie dużą autonomię w sprzedawaniu swojej marki. - I nieźle na tym wychodzą - zauważa Walter. I pyta retorycznie. - Za dwa lata mam mieć stadion na 35 tys. widzów. I jak mam go zapełnić, jeżeli ta Legia będzie kompletnie w mediach niewidoczna? A jak zapełnią swoje nowe stadiony Wisła z Lechem? Czy trzeba wyraźniejszej sugestii, że więcej silnych klubów chce wyjść z zakodowanej strefy i nie tylko nie zadowala ich magazyn o godz. 22.30, ale i sytuacja, w której ich głos waży tyle, co Odry Wodzisław. Czy nie jest absurdem ekonomicznym, że ITI od lat inwestuje w futbol i telewizję, by zostać pozbawionym możliwości czerpania z tego zysków? - Mając i klub, i telewizję, chcę na nich zarabiać, to oczywiste - potwierdza Walter. I od razu zgłasza wiele zastrzeżeń do obecnej polityki Ekstraklasy SA. - Jak można kreować jakiś produkt bez znajomości rynku reklam? Bez poszerzania kręgu odbiorców? Gdy wybierano jakiś czas temu głównego sponsora ligi, zostałem skarcony, że ośmielam się w ogóle takie sądy wygłaszać. Ligowcy dostali kwotę na tle Europy symboliczną. Niebawem znów odbędzie się przetarg na sponsora rozgrywek, no i nie można zażądać od niego trzy razy większej kwoty, jeżeli produkt nie zacznie docierać do znacznie szerszego kręgu odbiorców.
Sytuacja wydaje się patowa. Canal+ nie po to przepłacił (ok. 350 min zł za trzy sezony), żeby dziś dzielić się tortem - biznes to biznes. Ale czy Legia mająca własną telewizję nie może sama zrobić interesu, tylko musi nabijać kieszenie innym? - Chciałbym, żeby to zdanie znalazło się w jednym z pańskich felietonów - uśmiecha się Walter. Żartuje, ale z nim żartów nie ma. Jasne jest na razie tylko jedno. Wczorajsza rekomendacja Ekstraklasy SA nie jest wiążąca i niektóre kluby, na czele z Legią, chcą większych gwarancji. Real z Barceloną to wielkie zespoły, ale gdyby w Hiszpanii zastosować przy podziale kasy polską "urawniłowkę", musiałyby zbankrutować, a swe gwiazdy sprzedać.
Zapewne wybuchnie za chwilę dyskusja: płacić po równo, czy zadbać o firmy eksportowe, o lokomotywy. Większość oburzy się na Legię, szemrając znanym hasłem, że wszyscy mają jednakowe żołądki. Tak, tyle że głowy różne. Wszystkie kluby chciałyby wydawać, ale tylko niektóre potrafią też zarabiać. I bez tych liga jest niewiele warta.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.