Mateusz Hołownia: Stać mnie na grę w Legii
16.03.2019 10:30
Jak się czujesz po pierwszych tygodniach we Wrocławiu?
- Coraz lepiej. Cieszę się, iż zdołałem już zadebiutować w barwach Śląska. Można powiedzieć, że pełnoprawnie wszedłem do zespołu. Nie będę ukrywał, że początek okazał się nieco trudny. Przyjechałem na Dolny Śląsk na dwa dni przed wznowieniem rozgrywek Ekstraklasy, przez co ciężko było wskoczyć do składu. Ostatnio to się udało i wierzę, że utrzymam się w wyjściowej „jedenastce” na kolejne spotkania.
Klub czy miasto czymś cię zaskoczyło?
- Nie. Wcześniej byłem wypożyczony do klubu z I ligi, w Legii również zagrałem kilka spotkań. Wiedziałem zatem, jak sytuacja wygląda w innych drużynach. Pod względem organizacji, Śląsk stoi na bardzo dobrym poziomie. We Wrocławiu spotkałem się z otwartością i pełną pomocą w różnych sprawach. Mam tu na myśli m.in. pokazanie obiektów czy też kwestię znalezienia mieszkania Jeżeli czegoś potrzebowałem, zawsze mogłem liczyć na wsparcie zarówno trenerów, jak i osób pełniących funkcje w Śląsku.
Trafiłem do zespołu z wielką historią. Wiadomo, że przy Łazienkowskiej parę elementów funkcjonuje lepiej, jednak Wrocław jest na pewno fajnym miejscem do rozwoju. Pomógł mi też fakt, iż w szatni znałem już kilku zawodników chociażby ze zgrupowań kadr młodzieżowych czy nawet z Legii. Nie było zatem problemów, żeby złapać wspólny język.
Z którymi zawodnikami starasz się trzymać kontakt?
- Szatnia przeważnie dzieli się na młodszych oraz starszych. Staram się jednak rozmawiać z każdym, ponieważ nie wszystkich jeszcze dobrze znam. Najczęściej znajduję się w towarzystwie grupy wiekowej zbliżonej do mojej. Najwięcej czasu spędzam z Damianem Gąską i Kamilem Dankowskim.
Miałeś jakieś inne oferty poza Śląskiem?
- Trwały pewne rozmowy z Koroną Kielce, padło również zapytanie ze strony Miedzi Legnica. Drużyna z województwa świętokrzyskiego była konkretna, ale skupiłem się na propozycji z Wrocławia. Początkowo Śląsk chciał mnie definitywnie kupić, na co Legia się nie zgodziła. Oba kluby negocjowały i ostatecznie stanęło na 1,5-rocznym wypożyczeniu.
Jak współpracuje ci się z Vitezslavem Lavicką?
- Widać, że to szkoleniowiec ze sporym warsztatem. Na pewno będę mógł się od niego czegoś nauczyć. Czech, podobnie jak Ricardo Sa Pinto, dużą wagę przykłada do taktyki. Jego asystentem jest Zdenek Svoboda, były piłkarz o nietuzinkowych umiejętnościach, który również przekazuje ciekawe wskazówki. Sztab szkoleniowy jest naprawdę solidny.
Lavicka to zupełnie inny człowiek niż Ricardo Sa Pinto?
- Jest spokojniejszy. W porównaniu do Portugalczyka bardziej wyważony. Każdą sprawę stara się załatwić na spokojnie. Odbywamy z nim wiele rozmów, nie brakuje odpraw. Oczywiście, trener Sa Pinto również należy do takich osób, ale w mediach zdołał otrzymać kilka „bomb”. W szatni zachowywał się w porządku, trochę inaczej sytuacja wyglądała po porażkach. Starał się jednak podczas analiz pokazywać, co wykonaliśmy źle.
Rozmawiałeś z Portugalczykiem na temat wypożyczenia?
- Dostałem informację od dyrektora sportowego, że nie jestem brany pod uwagę w kontekście wyjazdu na obóz w Portugalii i najlepszym rozwiązaniem będzie kolejne wypożyczenie. Osobiście ani razu nie rozmawiałem z Ricardo Sa Pinto, co było dla mnie trochę dziwne, ale cóż... Taka była decyzja klubu. Po dyskusjach z menedżerem, przedstawiłem swoje wymagania, gdzie chciałbym pójść i co mnie interesuje. Trwało to nieco dłużej, bo sfinalizowanie wypożyczenia do Ekstraklasy wymaga więcej czasu w porównaniu do związania się z pierwszoligowcem. Cieszę się, że Śląsk był zainteresowany i dobrze być we Wrocławiu.
Czułeś żal, że nie otrzymałeś większej szansy u trenera Sa Pinto?
- Szansę otrzymałem – nie mogę powiedzieć, że tak nie było. Może trener stwierdził po prostu, iż na ten moment nie jestem jeszcze gotowy do gry w Legii? Jestem jeszcze młody, więc nie zamykam tematu stołecznej drużyny. Aktualnie jestem w Śląsku i skupiam się na regularnej grze. Co będzie latem? Zobaczymy.
Twój debiut z Jagiellonią wyglądał bardzo obiecująco. Żałujesz, że nie będziesz mógł zagrać przeciwko mistrzowi Polski?
- Szkoda, że są pewne zapisy w kontrakcie, które nieco utrudniają życie. Oczywiście, jestem zawodnikiem Legii, lecz stołeczny klub oddając i chcąc mnie ogrywać, powinnien pozwolić mi zagrać chociaż ten jeden bezpośredni mecz. Tak się jednak nie stanie, nie przeskoczymy tego. Wrocławianie się na to zgodzili, więc wiedzieli na co się piszą. Fajnie byłoby się pokazać w takim spotkaniu przy Łazienkowskiej. Dla mnie, młodego piłkarza, takie mecze są fajnym przeżyciem. Zamiast na boisku, w sobotę pojawię się na trybunach.
Czujecie w szatni, że mecz zbliża się wielkimi krokami?
- Zdecydowanie. W zespole panuje pełne skupienie i gotowość do walki. Legia w całej Polsce dodaje podwójnej motywacji. Dodatkowo, zmierzymy się ze stołecznym klubem na wyjeździe, co będzie kolejnym bodźcem. Po naszym ostatnim zwycięstwie z Jagiellonią, drużyna czuje się pewna swego. Chłopaki będą za wszelką cenę bić się o trzy punkty.
W 2019 roku Legia na razie nie zachwyca, odpadła z Pucharu Polski…
- My też mamy swoje problemy – w tym wypadku są to właśnie spotkania na terenie rywala. O ile u siebie potrafiliśmy wygrać trzy razy z rzędu, musieliśmy też przełknąć gorzką pigułkę w postaci dwóch porażek na wyjeździe. Dużo o tym rozmawiamy, szukaliśmy przyczyn.
Mistrz kraju znajduje się obecnie w słabszym okresie, wypadł z walki o Puchar Polski. W Ekstraklasie Legii przytrafiły się dwie porażki, zdołała także dwukrotnie zwyciężyć, przez co zmazała plamę. Po wygranej z „Jagą” potwierdziliśmy jednak, iż dysponujemy silną kadrą i spokojnie możemy powalczyć przy Łazienkowskiej o pełną pulę.
Co będzie waszą siłą?
- Sporo pracowaliśmy nad organizacją w defensywie oraz nad szybkimi kontrami. Legioniści u siebie będą starali się grać atakiem pozycyjnym, my wówczas poszukamy swoich szans w kontrataku. Mamy dynamicznych skrzydłowych w postaci Roberta Picha czy nowego nabytku, Lubambo Musondy. Zakładam więc, że po rajdach w bocznych sektorach boiska będzie można ukąsić gospodarzy i strzelić gole. Dużą wagę przykładamy także do stałych fragmentów i możliwe, że w tym elemencie zaskoczymy warszawiaków.
Odszedłeś na półtoraroczne wypożyczenie, ale jest pewien zapis, dzięki któremu już latem możesz wrócić do Legii.
- Jest taka opcja. Wszystko będzie zależało od mistrzów Polski i ich chęci dotyczących mojego ewentualnego powrotu. Na razie skupiam się na każdym kolejnym spotkaniu. Nie ma co myśleć, nic nie jest pewne. Wybrałem zawód, w którym nie można zbyt wiele planować. Sześć miesięcy w piłce to dużo. Mam przed sobą mistrzostwa Europy i cel, żeby na nie pojechać. Na razie myślę o tym, nie o Legii.
Jeżeli będziesz grać regularnie do końca sezonu, będziesz mógł powiedzieć, iż jesteś lepszy od Hlouska czy Rochy?
- Moja przeprowadzka do Wrocławia i wypożyczenie ma mi pomóc w tym, żeby po powrocie do Legii właśnie w niej na dobre grać. Sądzę, iż w meczach „jedynki” pokazałem umiejętności pozwalające na występy w stołecznej drużynie. Jestem pewny siebie, rywalizacja jest duża, ale czuję, że spokojnie mogę biegać na lewej obronie z „eLką” na piersi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.