Mateusz Stolarski
fot. Marcin Szymczyk

Mateusz Stolarski: Feio wie, czego chce

Redaktor Karol Tyniec

Karol Tyniec

Źródło: YouTube

06.11.2024 00:40

(akt. 06.11.2024 00:59)

Mateusz Stolarski był gościem programu Tomasza Ćwiąkały. Trener Motoru Lublin mówił m.in. o Goncalo Feio i relacjach, które ich łączą.

Czy ty i Feio patrzycie podobnie na futbol, czy chcieliście coś wypracować na bazie różnych koncepcji?

– Na tamten moment, gdy zaczynałem pracę w Motorze, bardzo wierzyłem w futbol mocno ofensywny, który rozwija zawodników indywidualnie. Goncalo był trenerem kompleksowym i wyróżniał się tym, że chciał być szkoleniowcem faz przejściowych. Myślę, że nie mieliśmy dokładnie takiego samego spojrzenia, ale to nas wzajemnie uzupełniało.

Jaki był wtedy Feio jako człowiek? Czy dało się dostrzec, że to będzie tak mocny charakter?

– Tak, można było to zauważyć już w akademii Wisły. Dobrze, że ma taki charakter, bo dokładnie wie, czego chce – ma jasną wizję zasad, jakimi jego zespół musi się kierować, jaki powinien być styl prowadzenia drużyny oraz w jakim kierunku ma zmierzać. Wiedziałem, jaką jest osobą i jaki ma sposób prowadzenia zespołu, dlatego zdecydowałem się na współpracę z nim. Gdyby miał podejście podobne do wcześniejszych trenerów, to myślę, że czekałbym na pracę w roli pierwszego szkoleniowca.

Jakie macie wspólne cechy z Feio, a czym się różnicie?

– Myślę, że nasze podobne cechy to pracowitość, mądra praca nad modelem gry, który jest jasno określony, oraz etyka pracy. Kolejną rzeczą, która nas łączy, to rywalizowanie. Można chcieć wygrywać, a można rywalizować. Nie wiem, czy to nas różni, ale nie rywalizuję z nikim innym niż z samym sobą.

Co nas różni? Sposób zarządzania zespołem. Wierzę w naturalność piłkarzy. Moim celem jest stworzenie środowiska, w którym zawodnicy mogą odnaleźć siebie. Feio jasno wyznacza zasady i chce, by wokół nich wszystko się kręciło.

Jak wyglądała współpraca z trenerem Feio?

– Praca z Goncalo jest bardzo rozwijająca. Wbrew pozorom, dawał sztabowi dużo możliwości na odpoczynek. Zawsze zaczynał od siebie – wykonywał wszystkie obowiązki terminowo i rzetelnie, wymagał tego samego od innych członków sztabu. Kiedy ktoś miał słabszy dzień, pozwalał wyjść wcześniej. Jeśli ktoś potrzebował szybciej opuścić pracę, nie było z tym problemu. Najważniejsze było dowiezienie zadań, komunikacja i mówienie wprost. Gdy mnie coś wypadło, bez problemu pomógł i odciążył mnie z obowiązków.

Współpraca z Feio jest bardzo owocna, pouczająca i można z niej wiele wynieść.

Jakie są wasze relacje dzisiaj?

– Mogłyby być lepsze.

We wrześniu Norbert Skórzewski opublikował na Twitterze pewien wpis: "<Jak się nie uspokoisz, to moja konferencja potrwa dwie minuty dłużej i po tym czasie będziesz mógł się pakować do wyjazdu z Polski>. Mniej więcej takie coś padło ostatnio z ust trenera Motoru w stronę Goncalo Feio po meczu z Legią". To prawda?

– Kontekst podobny. Aby zrozumieć to w pełni, potrzebny byłby szerszy kontekst całej sytuacji. Teraz nie jest czas na omawianie tego. W grę wchodziła też rywalizacja. Było to związane z wielowątkową sytuacją podczas meczu, więc niech to zostanie między nami.

Czy na końcu meczu wyjaśniliście sobie wszystko?

– Nie wyjaśniliśmy wszystkiego, ale to, co wydarzyło się na boisku, zostanie na boisku. Mam nadzieję, że tak będzie.

Na czym polega fenomen Feio?

– Na bardzo dużej i szerokiej wiedzy o piłce, nie tylko na poziomie ogólnym. Myślę, że kieruje się słowami, że w piłce wygrywa ten, kto zna więcej szczegółów, a Feio zna ich naprawdę sporo.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.