News: Mateusz Szwoch: Legia uratowała mi życie

Mateusz Szwoch – bliźniak Ondreja Dudy

Kamil Kaliszuk

Źródło: Legia.Net

12.11.2014 09:10

(akt. 04.01.2019 13:34)

- Mówię na niego "Szwochinho". To niezwykle utalentowany chłopak. Ma świetną technikę i zmysł do gry kombinacyjnej – powiedział jakiś miesiąc temu o Mateuszu Szwochu, w rozmowie z „Faktem”, Bogusław Leśnodorski. Większość kibiców, pamiętając podobną wypowiedź prezesa Legii na temat Patryka Mikity (gdzieniegdzie nazywanego także „Kosmitą”), patrzyła na te słowa z przymrużeniem oka. Wydaje się jednak, że 21-latka może czekać naprawdę ciekawa przyszłość.

Szwoch przyszedł do Legii w letnim oknie transferowym, z I-ligowej Arki Gdynia. Ci, którzy w miarę regularnie śledzą to, co dzieje się na zapleczu Ekstraklasy, byli zgodni: Mateusz to duży talent, chłopak, który wyróżnia się wśród kolegów z drużyny. Zresztą, przemawiały za nim także ciekawe liczby – 28 spotkań, w których zdobył sześć goli i zaliczył osiem asyst. Całkiem nieźle jak na kogoś, kto dopiero zaczyna zabawę z seniorską piłką (to był jego drugi pełny sezon w pierwszym zespole Arki).


Transfer utalentowanego pomocnika chwalił Czesław Michniewicz, który mieszka w Gdyni i często bezpośrednio obserwował Szwocha w akcji. - Widziałem go jako juniora, a także zawodnika dorastającego i występującego w pierwszej lidze. Przyznam, że rozwija się bardzo harmonijnie, cały czas. Nie jest tak, że zanotował jeden wielki skok i tyle. To piłkarz, który cały czas rozwija swoje umiejętności. Można powiedzieć, że to największa gwiazda gdyńskiego klubu. Od Mateusza wszystko się zaczyna i na nim się kończy - szczególnie jeśli chodzi o zadania ofensywne, bramki oraz asysty – stwierdził wówczas były szkoleniowiec m.in. Lecha Poznań czy Zagłębia Lubin, z którym sięgnął nawet po mistrzostwo Polski.


Debiut Szwocha w Legii zastopowała jednak kontuzja. Czas bezlitośnie mijał, a on wciąż musiał czekać. Zniecierpliwieni kibice też. I wreszcie – najpierw przyszedł krótki występ z Koroną, a potem jeszcze jedna połowa w Bielsku-Białej, ale – powiedzmy sobie szczerze – nic szczególnego w tych meczach nie pokazał. Niektórzy zdążyli już nawet skreślić chłopaka i jego pozyskanie uznać za kolejny nieudany transfer. Błąd.


Przełomowy moment – tak może się wydawać – nastąpił w starciu z Ruchem. Mateusz – jak to się popularnie mówi – ma to „coś”. Ma zmysł do gry kombinacyjnej, świetną technikę, jest mobilny, lubi szybką wymianę krótkich podań… W skrócie: jak ulał pasuje do pozostałych ofensywnych graczy i stylu, jaki aktualnie prezentuje Legia. Jasne, jeszcze zbyt często ma chwile przestoju, kiedy chowa się przed grą i jest niewidoczny. Ale widać, że jest to piłkarz z dużym potencjałem i że nieprzypadkowo trafił do największego klubu w Polsce.


Szwoch momentami do złudzenia przypomina Ondreja Dudę. Jest jak jego brat bliźniak – tyle że od innej matki. Podobna sylwetka, budowa ciała, podobny sposób poruszania się po boisku, podobne rozwiązania. Nie łatwo ich odróżnić. Oczywiście nieporównywalnie większą rolę w zespole, przynajmniej na boisku, odgrywa Słowak, ale kto wie – może już niedługo będziemy mówić o kolejnym wielkim talencie, który w przyszłości powinien zostać sprzedany za grubą kasę?


- Dajcie mu trochę czasu na aklimatyzację. Większość zawodników ściągniętych przez nas z Polski potrzebuje kilku miesięcy na przystosowanie się do panujących w Legii warunków. Szwoch wiosną powinien błyszczeć – przekonywał we wcześniej wspomnianym artykule Bogusław Leśnodorski. No cóż, pozostaje nam wierzyć na słowo. I z niecierpliwością czekać na wiosnę. Bo to, że Mateusz ma talent, widać na pierwszy rzut oka.

Polecamy

Komentarze (46)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.