Mecz z Piastem oczami Aco Vukovicia
18.04.2009 12:15
Na trybunach w Gliwicach pojawił się były piłkarz Legii <b>Aleksandar Vuković</b>, który przyjechał pokibicować swoim kolegom. - Im bliżej meczu, tym bardziej zaczynam się denerwować. Nie wiem, jak zdołam się opanować w trakcie tego spotkania. Nie byłem w szatni, żeby mobilizować kolegów, choć może powinienem - pół żartem pół serio mówił przed spotkaniem Serb z polskim paszportem. Legioniści rozpoczęli zgodnie z przewidywaniami, od razu narzucili swój styl gry, stwarzali okazje. - Kontrolujemy przebieg spotkania. Piast wygląda na przerażonego samą możliwością gry przeciwko Legii - komentował Vuković.
Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, Inaki Astiz i Jakub Rzeźniczak zaczęli popełniać proste, niewymuszone błędy. - Proszę, dwa, trzy niepewne zagrania i Piast może uwierzyć w siebie. Po co te nerwy - mówił były kapitan stołecznej drużyny. Do przerwy było bez bramek, ale Vuko nie tracił nadziei.
- Będzie 1:0 - stwierdził. To samo powtórzył przed kamerami telewizji Canal Plus. Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza. Goście znowu ruszyli do ataków, chcąc jak najszybciej zdobyć gola. - O, to mi się podoba. Wrócili do równowagi, kontrolują znowu to, co dzieje się na boisku. Piast praktycznie nie potrafi zagrozić Jankowi Musze. Zaraz będzie bramka - zapowiadał Vuko.
Jak mówił, tak się stało. Takesure Chinyama dostał prostopadłe zagranie od Rogera, minął Grzegorza Kasprzika i wydawało się, że z linii boiska nie da się trafić do pustej bramki. A jednak, piłkarz z Zimbabwe jakimś cudem posłał ją do siatki. - Nieprawdopodobne, nie wiem, jak on to zrobił. Wielkie słowa uznania, choć trzeba powiedzieć, że jeden z kretów wystających z murawy na pewno mu pomógł. Odbił piłkę w tę dobrą stronę. A przecież Takesure strzelał tą gorszą nogą. Dobrze, że nie dostał kartki, bo sędzia mógł mu ją dać widząc, jak świętuje zdobycie gola - stwierdził Vuković. Dodając. - Ale to dobry sędzia.
Legia do końca kontrolowała przebieg spotkania. Piast nie potrafił znaleźć sposobu na niepopełniającą błędów defensywę. - A nie mówiłem, że wygramy 1:0? Dobrze, że jest zapis tego, co mówię w telewizji - uśmiechnął się Vuko. - Idę pogratulować chłopakom. Dobrze, że wygrali, bo to oznacza, że „żaby ze sobą nie przywiozłem" - dodał. Vuković grał w Legii jesienią, więc w przypadku zdobycia mistrzostwa, część premii z tego tytułu będzie należeć się i jemu. - E tam, te pieniądze pójdą na cele charytatywne. Nie wiem, czy na nie zasłużyłem. Ale najpierw muszą tego mistrza zdobyć. Dzisiaj Legia w terminologii tenisowej, przełamała serwis przeciwnika. W takich meczach nie liczy się styl. Ważne są trzy punkty. A główni rywale już się boją, bo wiedzą, że Legia się rozpędziła i trudno będzie ją zatrzymać - zakończył Aco.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.