Michał Karbownik

Michał Karbownik: Wyjadę jako zdecydowanie bardziej ukształtowany zawodnik

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com, Legia Warszawa

23.10.2020 20:30

(akt. 23.10.2020 20:35)

- Występ w kadrze to było moje wielkie marzenie. Od małego oglądałem mecze reprezentacji razem z całą rodziną, a teraz to oni oglądali mnie. Czuję wielką dumę, że mogłem wyjść na plac w koszulce narodowej, to naprawdę wiele dla mnie znaczy – mówił Michał Karbownik, zawodnik Legii Warszawa, w rozmowie z legia.com.

Do Legii wszedłeś razem z drzwiami. Fajny debiut z ŁKS-em, kapitalne mecze z Rakowem, Wisłą czy Widzewem, na jesieni byłeś objawieniem ligi i nagle dołek. Co takiego się stało?

- Z przypadkowej osoby stałem się kimś, na kogo rywale zaczęli mocniej zwracać uwagę. Dużo się o mnie pisało i stałem się przedmiotem głębszych analiz przeciwników. Nie chcę się jednak usprawiedliwiać, faktem jest, że też zacząłem miewać słabsze mecze. Początkowo miałem w sobie dużo takiego młodzieńczego polotu, myślałem wyłącznie o piłce i o tym jak grać. Potem zaczęły się spekulacje, plotki, większa presja i głowa też zaczęła trochę inaczej pracować. 

A co się stało z wami jako drużyną? Legia przed i po pandemii to są zupełnie dwa różne zespoły.

- Jesienią w lidze ogrywaliśmy każdego, strzelaliśmy mnóstwo goli i… może to nas właśnie zgubiło? Może wydawało się nam że po pandemii wrócimy do gry i wszystko dziać się będzie tak samo? Lockdown był specyficznym czasem, cały czas sumiennie ćwiczyłem indywidualnie, ale wyniki testów pokazały, że np. moja wytrzymałość uległa procentowo znacznej zmianie na niekorzyść. Dwa i pół miesiąca bez gry mocno dało się we znaki, a odbudowa niestety wymaga czasu i regularnej gry w rozgrywkach. Nie chcę tutaj przesadnie nas usprawiedliwiać, bo wszyscy mieli identyczne warunki. Nam jednak po prostu czegoś brakowało.   

O co wyłożył się temat z Napoli?

- Już na kwarantannie miałem pierwsze rozmowy z trenerem Gattuso i dyrektorem sportowym klubu. Zaufaliśmy sobie, o mnie były zapytania z innych klubów, ale odstawiłem je na bok, bo projekt z Napoli pasował mi najbardziej. Czekaliśmy, ale tak się sprawy potoczyły, że ostatecznie do niczego nie doszło. Kadra była bardzo szeroka, musiało odejść kilku zawodników, a ja też nie chciałem przejść do klubu, gdzie nie załapię się nawet na ławkę. Myślę, że ostatecznie wyszło dla mnie jak najlepiej. Ten rok w Warszawie da mi bardzo dużo, wyjadę jako zdecydowanie bardziej ukształtowany zawodnik.

To jaki plan ma na ciebie Brighton?

- Dostałem z klubu wytyczne dotyczące tego, co mam robić i nad jakimi konkretnie elementami pracować, udoskonalać. Powiedziano mi, że będę często oglądanym zawodnikiem, Kuba Moder z Lecha też ma zresztą taki sam schemat jak ja. Myślę więc, że na pewno będziemy pod czujnym okiem zespołu.  

Z Parmą też coś było na rzeczy?

- Tak. Byłem przygotowany, że tam polecę, ale temat ostatecznie nie wypalił. Byłem jednak spokojny, nie siedziałem na walizkach. Mam kontrakt z Legią, więc gdybym nie odszedł, na pewno nie traktowałbym tego w kategoriach porażki.

Brak awansu do europejskich pucharów miał swoje konsekwencje, a jedną z nich była zmiana trenera. Jak przebiegł ten proces z twojej perspektywy?

- Mamy świadomość, że w piłce wszystko toczy się błyskawicznie. Było trudno, bo wszyscy wiele zawdzięczamy trenerowi Vukoviciowi. Nie możemy teraz długo nad tym ubolewać, piłka dalej jest w grze, a my musimy pracować i robić to, co do nas należy - wygrywać każdy kolejny mecz.  

Czułeś się synkiem trenera Aleksandara Vukovicia?

- Można tak powiedzieć. Trener Vuković zaufał mi w Legii, dzięki niemu zadebiutowałem, pokazałem się w PKO Ekstraklasie, a teraz wystąpiłem też w reprezentacji Polski. Czułem to zaufanie i jestem za nie wdzięczny. Koledzy z drużyny nawet śmiali się, że jestem synkiem trenera. 

Jak wyglądało wasze pożegnanie? Wiem, że byliście ze sobą mocno związani.

- Trener życzył mi powodzenia. Wymieniliśmy się wiadomościami po ogłoszeniu mojego transferu. Pytałem, co u niego słychać. Wszystko jest w porządku, więc bardzo się cieszę.

 Z trenerem Czesławem Michniewiczem złapaliście już wspólny język? Za nami dość niecodzienna sytuacja, kiedy trener musiał pojechać na zgrupowanie reprezentacji. Jak przebiegała ta aklimatyzacja?

- Trener Czesław Michniewicz daje z siebie sto procent dla klubu. Mnie też nie było w tym momencie, gdy trener wyjechał. Z każdym dniem aklimatyzacja będzie coraz lepsza. Jesteśmy w pełni skupieni na pracy. Trener Michniewicz uwielbia analizować naszą postawę na treningu i podczas meczu, a także rozłożyć na czynniki pierwsze grę rywali. Każdy trener ma swoje zasady funkcjonowania i nie da się porównać różnych metod.

Przed tobą ostatni sezon w Legii Warszawa. Masz z tyłu głowy myśl, że to decydujący czas? Czujesz, że od twojej dyspozycji zależy przyszłość. Brighton będzie cię teraz skrupulatnie obserwować.

- Zdecydowanie. W piłce nigdy nie żyje się w próżni. Jestem świadomy, że z meczu na mecz muszę coraz lepiej wyglądać. Miałem gorszy okres, ale teraz jestem zbudowany występami w reprezentacji Polski. Po zamknięciu tematu transferu zapanował też wokół mnie spokój. Mogę w pełni skupić się na pracy, a jako drużyna musimy wrócić do wygrywania meczów.

Całość można przeczytać tutaj.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.