Michał Pazdan: Nie mam ciśnienia, ale chciałbym spróbować
21.12.2016 18:44
- Jestem w komfortowej sytuacji. Legia gra fajnie w piłkę, awansowała do Ligi Europy, jest super atmosfera. Z drugiej strony chciałbym spróbować czegoś nowego. Czuję – a nawet wiem – że dam sobie radę. W polskiej Ekstraklasie zagrałem już dziewięć i pół sezonu, więc może już pora spróbować czegoś nowego, żeby móc się jeszcze rozwijać. Ja cały czas patrzę na wszystko pod tym kątem. Teraz miałem możliwość grania w Lidze Mistrzów oraz na Euro i to jest sama przyjemność – granie przeciwko lepszym piłkarzom. Mam 29 lat, ale zupełnie tego nie czuję, bo dopiero od niedawna cieszę się z grania w piłkę. Tak naprawdę – cokolwiek się wydarzy – będzie dobrze.
Igor Lewczuk wyjechał w wieku 31 lat.
- Zawsze się mówiło, że powyżej 30-tki już nie wyjedziesz. Patrząc po Igorze – chłop ma 31 lat, idzie do Bordeaux, do ligi francuskiej, wchodzi, gra od razu i gra dobrze. Także zaprzecza wszystkim teoriom, jakie istnieją.
Czyli nie masz ciśnienia?
- Nie mam, ale na pewno chciałbym spróbować. Ale też widzę, że po przyjściu do Legii zawodników z tak dużą jakością nawet na treningach – jak mi się zdaje – bywa ciężej niż w meczach. Taką mamy jakość z przodu…
A jaką notę dałbyś Legii za rundę jesienną?
- Oddzieliłbym dwie Legie w tym sezonie. Do przyjścia trenera Magiery, a nawet – dajmy na to – do dwóch tygodni po jego przyjściu, a także tę obecną. To tak, jakbym grał w dwóch zupełnie innych zespołach.
Z czego wynika ta różnica?
- Podejrzewam, że wiem, o co chodziło trenerowi Hasiemu na samym początku – było bardzo dużo zmian w składzie, część zawodników wróciła po Euro, doszli nowi i nieprzygotowani piłkarze. Trener wytrwał dwa-trzy miesiące. Powiedział kiedyś, że potrzebuje spokoju, ale na boisku nie wyglądało to za dobrze.
Nie dostał tego spokoju.
- Nie, ale przyszedł trener Magiera, który od razu zmienił warunki i wprowadził inne podejście do treningów. Ale tak naprawdę najważniejszy był czas. Wcześniej, czy to w Ekstraklasie, czy w eliminacjach Ligi Mistrzów, zespół się dogrywał, bo dziś jest to zupełnie inny zespół. Zespół Czerczesowa i zespół Magiery to też zupełnie co innego. Często ludziom się wydaje, że bardzo prosto jest wejść do szatni i poprowadzić taką drużynę. Ostatnio patrzyłem na obrońców Borussii, którzy grają ze sobą chyba czwarty rok. Grał Sokratis, Schmelzer, Piszczek, a w bramce Weidenfeller. Ile oni ze sobą grają? Pięć lat? Cztery? A ja grałem z Igorem przez rok – najczęściej w tamtej rundzie i na początku tego sezonu. Dopiero się docieraliśmy i fajnie nam się razem grało. Teraz z Kubą Rzeźniczakiem pracowaliśmy od nowa i dopiero zaczynamy łapać pewność siebie. A ludziom się wydaje, że przyjdzie nowy trener i od razu można oczekiwać cudów. Ja ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że dopiero teraz, kiedy minęło trochę czasu, wygląda to lepiej. Gram po mojej stronie z Adamem Hlouskiem, znam jego zachowania, co mi pomaga i przez co jest mi łatwiej. Podejrzewam, że tak samo czasu potrzebują zawodnicy ofensywni, żeby zaczęło to wyglądać naprawdę fajnie.
Najważniejsza zmiana, którą wprowadził Jacek Magiera?
- Myślę, że to co się gdzieniegdzie już przewijało w różnych wypowiedziach, czyli ten spokój, opanowanie. To naprawdę jest ważne, bo nie jest łatwo zarządzać takim zespołem.
Za tobą szalone pół roku. Popularność trochę ci doskwiera?
- Dużo się zmieniło.
Powiedziałeś na Euro, że najwyżej częściej będziesz zakładał kaptur. Jak to teraz wygląda?
Cały czas chodzę w kapturze, bo…dużo się zmieniło. Przez pierwszy miesiąc byłem do tego trochę nieprzyzwyczajony. Do tego była liga, Liga Mistrzów, mecze, transfery. Za dużo się działo. Teraz nie sprawia mi to problemu.
Zapis całej rozmowy z Michałem Pazdanem można przeczytać w serwisie weszlo.com.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.