News: Dwa gole Żyry w Championship. Świetny start byłego legionisty

Michał Żyro: Nie mam ciśnienia na transfer

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.11.2014 11:26

(akt. 04.01.2019 13:25)

- Słabo wyszło i trochę pechowo. Mecz ze Szwajcarią był bardzo szybki. Na boisku byłem przez pół godziny, nie miałem zbyt długo piłki przy nodze. Był na mnie jakiś faul, żółta kartka dla rywala – więc jakieś plus są. Ale skończyło się nie tak, jak nie powinno. To jest kolejne doświadczenie. Ogólnie jednak fajnie, ze mogłem przeżyć takie chwile w kadrze – zarówno w meczu ze Szwajcarią, jak i ze Szkocją i Gruzją. Cieszę się, ze jestem w tej reprezentacji i liczę na kolejne występy. Po meczu rozmawiałem z trenerem, ale uwagi jakie usłyszałem zachowam dla siebie – opowiada po powrocie do Warszawy Michał Żyro.

Prawie się udało by kartkę za ciebie obejrzał Arkadiusz Milik. Taki był plan?


- Nie, Arek stał akurat najbliżej sędziego. Uciekałem, ale za daleko nie uciekłem. Może gdyby zrobił to jak Artur Jędrzejczyk i usiadł na trybunach, to by mi się upiekło (śmiech).


Zagrałeś mecz z orłem na piersi, przy stadionie wypełnionym po brzegi. Serce zabiło mocniej?


- Nie, ponieważ nie grałem od początku. To jest pewien niedosyt, hymn Polski śpiewany przez tyle ludzi, to jest coś niesamowitego, co zawsze wywołuje ciarki na plecach. Inaczej jest jednak gdy słyszy się go stając na boisku, a inaczej gdy siedzi się na ławce. Po prostu inny poziom emocji. Ale gdy wszedłem, chciałem się pokazać z najlepszej strony, byłem chyba aż za bardzo napompowany na to spotkanie. Może dlatego tak ten wstęp się skończył…


Reprezentacja przeszła wielka metamorfozę. Z kadry, w którą jeszcze dwa miesiące temu nikt wierzył, teraz jesteście nadzieją Polaków. Co się stało, że kadra zaczęła grać i wygrywać?


- Chyba ja musiałem być w tej kadrze by zaczęło iść (śmiech). A tak poważnie, to kluczowy był mecz z Niemcami, po którym wszyscy uwierzyli w siebie, dał wszystkim pozytywnego kopa. Myślę, że podobnie było z Legią – wygraliśmy mecz z Lokeren w Lidze Europy i wszystko potem się potoczyło jak trzeba. Gdyby wynik pierwszego spotkania był inny, to kto wie jakby wyglądały kolejne spotkania. Tak samo w kadrze. Poza tym drużyna się za bardzo nie zmienia, nie ma dużej rotacji, to też jest bardzo dobre. Większość chłopaków gra w swoich klubach w pierwszym składzie. Tworzymy fajną grupę, jest bardzo wesoło.


Przed wami w Legii sześć meczów do rozegrania, w tym dwa w Lidze Europy. Awans już macie. Zagracie na większym luzie czy zrobicie wszystko co możecie by zbierać kolejne punkty do rankingu?


- Staramy się skupiać tylko na kolejnym wyzwaniu, kolejnym meczu. Mamy sześć spotkań i każdy z nich trzeba wygrać, zdobyć 18 punktów. Dzięki temu wszyscy będziemy mieli spokojne święta. 


A co chcecie w europejskich pucharach osiągnąć, gdzie dojść? Ale tak patrząc realnie, co by było satysfakcjonujące?


- Spokojnie, trzeba robić swoje i tyle. Dziś jesteśmy w Lidze Europy i awansowaliśmy z grupy, ale za rok może być już inaczej – nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość.


Mecze w Lidze Europy gracie inaczej niż w ekstraklasie, jesteście bardziej skoncentrowani.


- Przede wszystkim to każdy mecz gramy inaczej taktycznie. Każda drużyna inaczej broni, każde ma słabe punkty w innym miejscu. Szukamy tych luk, mamy zdania do wykonania pod dany zespół. Czasem stąd się biorą opinie dziennikarzy, że ktoś z nas był niewidoczny, daje mało drużynie. Ale czasem są takie założenie, że mamy częściej przeszkadzać, zagęszczać pole gry, więcej grać lewa stroną i wtedy na prawej mniej się dzieje. Bywa że ktoś nie dostaje podań, ale takie są założenia.


Ostatni mecz ligowy zagraliście z Pogonią. Przegraliście, ale humory są chyba zdecydowanie lepsze niż po meczach z Piastem czy Podbeskidziem. W drugiej połowie tak zdominowaliście rywala, że nie przypominam sobie w tym roku w żadnym meczu większej przewagi.


- Przy wyniku 0:2 chęć zwycięstwa była ogromna, może nawet największa w tym sezonie. Rzadko ostatnio przegrywamy, a już dwoma bramkami to dawno nie przegraliśmy. Zdarzyło się niestety, to też dobra nauka. Ale faktycznie humor mam lepszy, podjęliśmy przecież walkę, była duża determinacja. Były sytuacje, wślizgi, czerwona kartka… Każdy za każdego walczył, a to buduje też nasze morale. 


Dziennikarze prześcigają się w tym, jakie kluby cię obserwują i chcą. Jak Ty do tego podchodzisz? Masz ciśnienie by odejść już teraz, a może wolałbyś to zrobić po sezonie lub grać w Legii do końca kontraktu?


- Mogę spokojnie zostać tutaj do końca umowy lub dłużej, nie mam ciśnienie na wyjazd, jestem spokojny.


Czyli sam maili z ofertą swojej osoby do innych klubów nie wysyłasz?


- Bez komentarza.


Prezes mówił, że jesteś już gotowy na wyjazd. Co poprawiłeś w swoje grze, w czym jesteś lepszy niż rok temu?


- Jestem bardziej pewny siebie, dostaję regularnie szansę gry i staram się odwdzięczać trenerowi dobrą grą. Henning Berg na mnie stawia, gram w większości meczów, jestem pewnym punktem drużyny. To daje mi największą siłę. Poza tym pracujemy nad wieloma aspektami dzięki temu zdobyłem już bramkę głową, a takie rzeczy jak zejście do środka i strzał po krótkim rogu robię już z automatu. Te sytuacje meczowe, jakie mam są wynikiem tego, co robimy na treningu, nie ma w tym przypadku. Pozostaje jeszcze te okazje wykorzystywać… Ale wracając do pytanie to najbardziej poprawiłem się mentalnie.


A jesteś już gotowy na transfer?


- Chyba nie ma recepty na to, by ktoś był gotowy lub nie. Aby się udało zaistnieć w danej drużynie musi być spełnionych wiele aspektów. Rafał Wolski wyjechał tuż po kontuzji, miał trudny okres. Dominik Furman trafił do bardzo silnej ligi i okazało się, że musi poprawić się fizycznie. Każdy przypadek jest inny. Z kolei Arek Milik przeszedł drogę z wypożyczeniem, teraz jest w Ajaxie i wiedzie mu się dobrze.


A myślisz że polski piłkarz z naszej ekstraklasy jest w stanie od razu wskoczyć do jakiegoś topowego klubu czy musi przejść drogę przez jakiegoś europejskiego średniaka? Pytam w związku z tymi informacjami o Arsenalu.


- Myślę, że to powinno iść wszystko małymi kroczkami. Poziom ekstraklasy w skali europejskiej nie jest najwyższy. Legia od 3-4 lat zaczęła się pokazywać w Lidze Europy. Nie udało nam się jednak zagrać dotąd w Lidze Mistrzów, a tam przecież grają najlepsi. Dlatego chyba nie ma co się porywać od razu na największe kluby, lepiej iść krok po kroku.


Jaka jest twoja wymarzona liga?


- Angielska. Gra się tam dużo, potrzebnych jest wielu graczy. Temp robi wrażenie chyba na wszystkich.

Polecamy

Komentarze (64)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.