Michniewicz: Legia jest na głodzie
18.04.2006 06:02
Trener <b>Czesław Michniewicz</b> pojedynki z dwoma głównymi kandydatami do tytułu mistrzowskiego w tym sezonie ma już za sobą. Jego Lech Poznań jesienią wygrał z Legią, a przegrał z Wisłą. W obecnej rundzie sytuacja się odwróciła i tak "Kolejorz" szczęśliwie pokonał Wisłę, by następnie polec w Warszawie. Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" zamieszcza rozmowę ze szkoleniowcem odnoszącą się w całości do rywalizacji obu klubów.
Mistrzem będzie zapewne Legia Warszawa, bo jest na głodzie i nie ma choroby sierocej - głównych kandydatów do mistrzostwa ocenia trener Lecha.
Niedawno mówił Pan, że oba zespoły są porównywalne, ale Legia poprzegrywa jeszcze jakieś mecze i walka o tytuł będzie zacięta.
- Tak byłoby najlepiej, wtedy o tytule rozstrzygnąłby ostatni mecz Wisły i Legii. Przewaga Legii jest jednak chyba zbyt duża, aby ta przepowiednia się spełniła.
Dlaczego Legia odskoczyła?
- Ja wskazałbym na trenerów.
Wdowczyk jest lepszy?
- Nie o to chodzi, który lepszy. Oni są z innych światów. Darek Wdowczyk zna realia polskiej ligi nie od dziś. Pracuje w niej dostatecznie długo, świetnie się porusza. Dan Petrescu dopiero ją poznaje i jeszcze się nie przystosował. Wciąż porównuje naszą ligę do Anglii i Włoch. I myśli o piłce według zachodnich wzorców. A u nas, niestety, wciąż trzeba myśleć po polsku.
Czyli powinien być minimalistą?
- Nie, ale weźmy okres przygotowawczy. Zimą Wisłą ciężko trenowała, bo i na Zachodzie tak się trenuje. Petrescu o tym wie, ale nasi piłkarze są kompletnie nieprzygotowani do zachodnich treningów.
A może narzekanie na dryl jest dla nich świetną wymówką? W Polsce wciąż chętnie łapiemy się na teksty w stylu "trener nas zajechał".
- To prawda, ale wydaje mi się, że wiślacy faktycznie nie wytrzymują tych obciążeń. Dla Petrescu to niepojęte.
Zatem Rumun popełnił błąd w przygotowaniach?
- Tak nie powiem. Przeciwnie, ja go nawet rozumiem, a co więcej - popieram. Wiele jego działań powinno stanowić normę. Zgadzam się np. w stu procentach, że piłkarze nie powinni podróżować dziewięć godzin ze zgiętymi kolanami i od razu z autokaru wychodzić na mecz. I że wyjeżdżanie na mecz na obcym terenie dużo wcześniej ma sens. Ale co z tego, skoro trudno ten standard stosować. Petrescu to facet, który chce w naszej lidze profesjonalizmu i normalności. On jest praktykiem, był wielkim piłkarzem, zna zachodnie ligi. Jego wiedza nie jest książkowa. Tyle tylko że trudno mu tę wiedzę zastosować w polskich warunkach i wprowadzić standardy, które dla niego są oczywiste, a dla nas są novum. Czy to wina Petrescu, że chciał mieć takich piłkarzy, jakimi byli Żurawski czy Frankowski, i takich się domagał? Dostał jednak innych.
Może powinien ograniczyć swoje wymagania?
- Sęk w tym, że tacy trenerzy jak Petrescu są w Polsce potrzebni, bo zmieniają nasz futbol na lepsze. Przynoszą wiedzę i standardy z Zachodu. Oby było ich jak najwięcej.
Ale nie utrzymują się na posadach...
- Jeżeli Rumun zdobędzie mistrzostwo, wielu ruszy jego drogą. Kluby i zespoły zaczną się profesjonalizować. Jeśli jednak przegra, wszyscy uznają, że on się nie nadawał. Najłatwiej mieć pretensje do kogoś, kto postępuje inaczej niż wszyscy. A skoro jest inny i się wychyla, trzeba go skrytykować. Dajmy mu popracować dłużej i wtedy oceńmy wyniki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.