Miroslav Radović: Będę się modlił o wylosowanie Celtiku
28.08.2014 11:41
W Legii nie można się nudzić… Sezon trwa półtora miesiąca, a emocjami można obdzielić ze dwa lata... Była krytyka i głosy o zwalnianiu trenera, wspaniały dwumecz z Celtikiem i afera zakończona walkowerem.
- Sporo się działo – naprawdę. Za mało czasu mamy by o tym wszystkim opowiedzieć, można by o tym, co się ostatnio wydarzyło napisać książkę. Mam nadzieję, że przed nami już tylko pozytywne emocje. Tych złych przecież ostatnio nie brakowało, było ich aż za dużo, ale trzeba z tym żyć. Jestem jednak z natury optymistą, staram się patrzeć na pozytywy, a tych też jest sporo.
- Oglądałem mecz Celtiku z Mariborem i byłem zmieszany. Z jednej strony cieszyłem się, że Maribor awansował, ale z drugiej powróciło wkurzenie na całą sytuację. Patrząc na oba zespoły jestem bowiem przekonany, że spokojnie byśmy sobie poradzili z wejściem do Ligi Mistrzów. Nie chcę nikogo urazić, nikogo nie lekceważę, ale już pokazaliśmy na boisku, że jesteśmy zdecydowanie lepsi od Celtiku, a i od Mariboru jesteśmy silniejsi.
Oglądałem mecz Celtiku z Mariborem, tydzień wcześniej spotkanie Steauy z Lodogorcem i też miałem wrażenie, dalibyśmy sobie radę.
- Zgadza się, w tym sezonie miejscem Legii była Liga Mistrzów. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłym sezonie nam się w końcu uda, że nic nie stanie na przeszkodzie. Choć rok czasu to długo, wiele rzeczy może się wydarzyć.
Wracając do całej sytuacji z walkowerem. Jak zareagowałeś w samolocie, gdy dowiedziałeś się o tym, co się stało w Edynburgu? Jedni mówią, że płakałeś, inni, że razem z Ivicą szukaliście winnych.
- Było duże wkurwienie, nie ma co ukrywać. Oczekiwałem, że przyjdzie do nas osoba, która najbardziej zawiniła i przeprosi nas piłkarzy. Mogła to zrobić w samolocie na gorąco, mogła też później w szatni. Powinna spojrzeć nam głęboko w oczy, podziękować za całą robotę jaką zrobiliśmy, przeprosić za błąd. A nic takiego nie miało miejsca, nie było nawet głupiego stwierdzenia, że zawaliłam. To wkurzyło i zabolało jeszcze bardziej. Nie jestem już młodym piłkarzem, nie wiem czy dostanę jeszcze taka szansę awansu do Ligi Mistrzów. Takich zawodników jak ja, jest w szatni jeszcze kilku. Płakać, nie płakałem, ale było wkurwienie i sporo męskich rozmów. Mam nadzieję, że przez najbliższe 100 lat nic podobnego się już nie powtórzy.
Ostatni raz byłeś tak wkurzony po akcji w Enklawie. Były teraz też jakieś złe myśli?
- Wtedy jednak było inaczej bo ja sam czułem się w jakiś sposób winny, że był zły moment, nienajlepszy czas na wyjście do knajpy. Teraz winny się nie czułem, tylko pokrzywdzony i niesamowicie wkurzony i nabuzowany. Teraz nie było też takich myśli jak po sytuacji z „Ljubo”, jestem już bardziej doświadczony. Ze wszystkiego starałem się w przeszłości wyciągać wnioski.
- Jak wspomniałem na początku staram się patrzeć na pozytywy i bardzo się cieszę, że jako drużyna bardzo dobrze zareagowaliśmy na te wszystkie sytuacje. Oby tak było dalej. W Polsce mówi się, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Nas nie zabiło i teraz czujemy się naprawdę mocni.
Każdy mówi, że już o tym nie myślicie, że stało się, ale da się to w ogóle wyrzucić z pamięci?
- Absolutnie nie. Każdy z nas, póki będzie grał w piłkę, będzie sobie o tym przypominał. Ale musimy z tym żyć, stało się i nic już nie zmienimy w tym temacie. Mamy Ligę Europy i trzeba dziś w spotkaniu z Aktobe zrobić wszystko by dostać się do fazy grupowej. To nasz obowiązek i jestem absolutnie przekonany, że awansujemy.
W Warszawie od momentu całej awantury przybyło fanów Mariboru…
- Też im kibicowałem, przed pierwszym meczem dzwoniłem do Marko Sulera, rozmawialiśmy. Powiedziałem mu, że nie mają się czego obawiać, bo z Celtiku została tylko nazwa i historia. Po rewanżu wysłałem mu smsa i podziękowałem z całego serca. W jakiś sposób prawda jednak zwyciężyła, wygrał futbol, ten Pan z góry nie pozwolił by stało się inaczej.
W pierwszym meczu w Kazachstanie wygraliście w trudnych warunkach. Co było gorsze żar lejący się z nieba i agresywni kibice czy może jednak przeciwnik od strony sportowej?
- Warunki, zaczynając od boiska, które było w bardzo słabym stanie. Pogoda też nie była normalna – w czasie meczu było blisko 40 stopni Celsjusza. Całość trudno opisać, trzeba to zobaczyć. Ja nie wierzyłem, że w „Europie” są jeszcze takie miasta. Dziwię się, że UEFA pozwala na to, by zespoły z Azji grały w ramach rozgrywek na Starym Kontynencie. Sportowo to też trudny rywal, dlatego sumując całość, mało kto tam wygrywa. Nam się jednak udało, wynik mógł być okazalszy, mieliśmy sytuacje. Ale wynik jest korzystny i dzięki temu mam pewność, że w Warszawie też wygramy i awansujemy dalej.
Sportowo Aktobe to łatwiejszy czy trudniejszy rywal niż Celtic?
- Sportowo to naprawdę trudny rywal, mają kilka indywidualności, potrafią grać w piłkę. Grali dość agresywnie, niezłym pressingiem. Dlatego nie lekceważymy Kazachów, do przerwy wygrywamy 1:0, dziś czeka nas druga połówka.
Chyba nikt nie zakłada nawet braku awansu…
- Też sobie tego nie wyobrażam, choć piłka jest nieprzewidywalna i teoretycznie wszystko może się zdarzyć, ale nie przewiduję innego scenariusza niż nasz awans. To nasz obowiazek, musimy zaistnieć w europejskiej piłce także od strony sportowej. W zeszłym sezonie była tylko jedna wygrana i teraz musi być lepiej.
Liga Europy to dla was będzie taka nagroda pocieszenia?
- Nie. To będzie dla nas okazja do nabrania doświadczenia i pokazania się w Europie. Musimy pokazać się z jak najlepszej strony i walczyć o przyszłość – tak, by ciułać kolejne punkty i w kolejnych sezonach startować z lepszej pozycji.
Nie trafimy w fazie grupowej na Partizan – będziemy raczej w tym samym koszyku, ale możemy na Celtic. Chciałbyś?
- Bardzo bym chciał i będę się o to modlił. Gorąco by było i na boisku i na trybunach, a stadion mógłby się okazać za mały.
W lidze gracie rezerwowym składem, a już jest pozycja wicelidera. Legia jest taka mocna czy liga taka słaba?
- Liga nie wygląda dobrze – niestety słabo to wygląda. Ale druga strona medalu jest taka, że my też jesteśmy mocni, półkę wyżej niż przeciwnicy. Mamy szeroki skład, liga jest dość długa i nie powinniśmy mieć problemu z wygraniem rozgrywek. Ale nikogo nie można lekceważyć!
Odkąd tutaj jesteś to najsilniejszy skład osobowy?
- Jeśli nie najlepszy, to jeden z lepszych. Powiedziałbym, że na równi z tym z Ljuboją, Żewłakowem, Borysiukiem, Rybusem i Jędrzejczykiem. To dwa najlepsze składy odkąd jestem przy Łazienkowskiej – zdecydowanie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.