News: Miroslav Radović: Legia potrzebuje czasu

Miroslav Radović: Legia potrzebuje czasu

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.09.2015 08:37

(akt. 07.12.2018 20:45)

W zeszłym tygodniu Miroslav Radović odwiedził Warszawę i zasiadł na trybunach stadionu Legii w czasie meczu z Zorią Ługańsk. Porozmawialiśmy sobie z "Rado" o wielu sprawach. - Mecz był dla Legii trudny, ale najważniejsze, że wygrany. Jest nowa drużyna, są nowi zawodnicy. Nie wszystko jeszcze funkcjonuje optymalnie, na to jednak potrzeba czasu. Wierzę, że trener Berg to wszystko poukłada. Zmian jest sporo, mam nadzieję, że nowi gracze dadzą odpowiednią jakość. Czy tak się stanie to czas pokaże. Życzę im jak najlepiej, zwłaszcza tej bałkańskiej części - komentuje w rozmowie z Legia.Net "Rado".

Wróćmy do przeszłości. Najpierw była informacja, że podpisałeś z Legią dożywotni kontrakt. Potem przygotowywałeś się pełną parą do rundy wiosennej. Mówiłeś, że jesteś w takim gazie, że sam strzelisz bramkę Ajaksowi. Tymczasem w pierwszym meczu usiadłeś na trybunach, a podczas rewanżu byłeś już w Chinach. Część kibiców ma ci to za złe. Nie to, że zdecydowałeś się na transfer, ale że w takim momencie, pamiętając twoje wypowiedzi.


- Zacznijmy od początku. Jeszcze zanim przedłużyłem kontrakt z Legią wiele razu w mediach mówiłem, że mogę taką wieloletnią umowę podpisać i pewnie zostanę w Warszawie do końca kariery, o ile nie nadejdzie oferta rzucająca na kolana. Kiedy złożyłem podpis pod kontraktem, byłem na 99 procent przekonany, że będę grał już tylko dla Legii. Nadeszła jednak oferta, która była satysfakcjonująca dla wszystkich stron. Trzeba brać pod uwagę mój wiek – jestem bliżej końca kariery, niż początku. Finansowo propozycja była bajeczna, a w trakcie negocjacji jeszcze powiększana. Również Legia otrzymała naprawdę dobre pieniądze za mnie. A przecież ja miałem w poprzednim kontrakcie taki zapis, który pozwalał mi odejść za dużo mniejsze pieniądze i mogłem to zrobić wcześniej. Miałem ofertę z Grecji, ale się na nią nie zdecydowałem. Zrobiłem to dopiero po przedłużeniu umowy, również dlatego dopiero wtedy, by klub mógł na mnie zarobić odpowiednie pieniądze. Uważam, że zachowałem się fair, Legia zarobiła naprawdę duże pieniądze na mnie – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, ile mam lat.


- Natomiast zgodzę się, że wszystko można było załatwić lepiej i dużo wcześniej. Zabrakło przede wszystkim odpowiedniej komunikacji w klubie. Co tu dużo gadać – moment był naprawdę zły. Nie zagrałem w pierwszym meczu z Ajaksem, ale byłem gotowy do gry.  Jak sam wspomniałeś do tego meczu przygotowywałem się całe zgrupowanie. Stało się inaczej. Gdybym zagrał mogło być różnie. Być może też byśmy przegrali, a być może coś udałoby się strzelić i wynik byłby inny. Teraz tego już się nie dowiemy. Żałuję do dziś, że nie zagrałem w Amsterdamie, ale nie mam o to pretensji do trenera Henninga Berga. Czytałem w „Super Expressie”, że nigdy tego mu nie zapomnę. Ale jak ja bym mógł powiedzieć tak o szkoleniowcu, z którym tak dobrze mi się współpracowało. To świetny fachowiec, być może najlepszy z jakim pracowałem. Już sobie porozmawiałem z tym dziennikarzem, który chciał chyba by wywiad był bardziej pikantny.


Wyglądało to tak, jakby zespół nie mógł się podnieść po twoim odejściu i przegrał mistrzostwo. Niby każdy mówił, że potrzeba czasu by przyzwyczaić się do gry bez Rado, ale tego czasu na znalezienie nowego stylu zabrakło. Ty oglądałeś wiosną jakieś mecze Legii czy nie było takiej możliwości?


- Specjalnie ściągałem jakieś programy bym mógł oglądać mecze z polskiej ligi przez Internet. Czasem przez to siedziałem do późna w nocy i oglądałem swoją Legię, to jak sobie radzą koledzy. Zabrakło jednak wielu rzeczy by to mistrzostwo obronić w dobrym stylu. Przede wszystkim zabrakło punktów traconych na początku rundy. A kiedy przyszła runda mistrzowska, to drużyna była pod kreska z formą, brakowało piłkarza, który pociągnąłby zespół. Niestety koniec był taki, jaki był. Na pewno gdyby wszyscy wiedzieli jak skończy się tamten sezon, to postępowaliby inaczej, podejmowali inne decyzje. Na papierze Legia była najlepszą drużyną w kraju. Lech wykorzystał słabszą dyspozycję Legii. Ja byłem przekonany, że Legia beze mnie obroni tytuł. Jesienią przecież wygrywała bez mojego udziału. Zimą przyszedł Michał Masłowski na moją pozycję. Gdybym wiedział, że zespół może nie zdobyć mistrzostwa, to też pewnie bym podjął inną decyzję. Ale nie miałem żadnych wątpliwości, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Pamiętam jak jesienią koledzy wygrali w dobrym stylu z Metalistem czy Trabzonsporem. Dlatego byłem pewien, że brak Radovicia nie będzie odczuwalny. Inna sprawa, że tak jak wspominałem, nie jest powiedziane, że gdybym został, to mistrzostwo byśmy zdobyli. Stało się jak się stało, dla wszystkich jest to bolesna lekcja, z której należy wyciągnąć wnioski. Jakie wnioski? To już najlepiej wiedzą ludzie w klubie i koledzy w szatni.


Trener Berg po sezonie jako główną przyczynę utraty tytułu podał sprzedaż Radovicia. Zgodzisz się z taką tezą?


- Słyszałem te słowa i różne takie teorie. Czytałem komentarze, że Legia straciła mistrzostwo przez Rado. Ale to nie jest prawda. Przecież mogłem złapać kontuzję w Legii, tak samo jak złapałem grając w Chinach. Poza tym ja jesienią też miałem uraz, a drużyna sobie beze mnie radziła, wygrywała mecze w dobrym stylu. Nie mogę się z takimi opiniami pogodzić, tak samo ja z komentarzami, że się sprzedałem, poszedłem za pieniędzmi i zapomniałem o Legii. Ludzie szybko zapominają o tym, że najlepsze swoje lata piłkarskie spędziłem przy Łazienkowskiej. Bez względu na to czy działo się dobrze, czy źle, ja byłem cały czas w klubie, zostawałem tutaj, bo dobrze się czułem i byłem szczęśliwy. Miałem przecież oferty, choćby z Monaco, dawali mi dużo większe pieniądze, ale wolałem jeszcze grać w Legii. Czy się to komuś podoba czy nie, Legia zawsze będzie częścią mnie. Dałem temu klubowi i drużynie tyle, ile potrafiłem. Uważam, że całkiem sporo. Przez te lata pracowałem na taką szansę, jaka mi się przytrafiła. Postanowiłem ją wykorzystać, kolejna mogła się nie trafić. Oczywiście biorę całą krytykę na siebie, ale czasem jak czytam te opnie, to jest mi trochę przykro, nie potrafię się z tym wszystkim pogodzić. Nikt mi nie zabierze tego co Legia mi dała i co ja dałem Legii. Jestem z tego dumny. Zostawiłem dużo zdrowia i serca w Legii – ale naprawdę się z tego cieszę. Wiem, że większość kibiców mnie rozumie. Fani wiedzą, że niemal każdy podjąłby podobną decyzje. Natomiast moment odejścia był naprawdę ch… Ale nie miałem na to większego wpływu. Jeszcze raz podkreślę, że można to było wszystko załatwić wcześniej, ale zabrakło komunikacji.


- Wracając do pytania. Czytałem słowa trenera, to dla mnie miłe, ale z drugiej strony czy jeden zawodnik może mieć tak duży wpływ na drużynę i osiągane wyniki?


Przykład Liverpoolu i Suareza, również przytaczany przez trenera Berga, pokazuje, że może mieć ogromny wpływ.


- Hmm… Nie wiedziałem, nie byłem chyba świadomy, że jeden zawodnik może mieć takie znaczenie dla zespołu.  Jeśli trener tak uważa, to może coś w tym jest, szanuje jego zdanie. Wiele lat spędziłem w tym klubie i stopniowo pracowałem na swoją pozycję. System gry i taktyka jaką stosował Henning Berg bardzo mi pasowały. Ja odgrywałem w tej taktyce ważną rolę i na pewno beze mnie było trudniej, ale nie spodziewałem się, że zespół beze mnie będzie grał gorzej. Może w kilku pierwszych meczach, ale potem wszystko powinno wrócić do normy.  Legia w ekstraklasie powinna sobie poradzić nawet bez 2-3 kluczowych piłkarzy. Stało się inaczej, jest żal, złość. Ale tego już nie zmienimy. Trzeba zrobić wszystko, by  w tym sezonie historia się nie powtórzyła.


Jak ci jest w tych Chinach? Płacą na czas? Rodzina zadowolona z pobytu?


- Miałem trudny początek. Nowa drużyna, kultura, kraj, klimat, nowi ludzie. Kiedy wszystko już sobie wyprostowałem, zacząłem grać tak, jak powinienem, to doznałem dość skomplikowanego urazu. W piątej kolejce w jednym ze starć przytrafiła się poważna kontuzja. Jestem już czwarty miesiąc poza boiskiem, to mnie strasznie denerwuje. Trudno mi znieść taką sytuację. Władze klubu jednak na mnie liczą, zrobiły wszystko by mnie wyleczyć. Mnie nie pozostało nic innego jak dojść do zdrowia, formy i przygotować się do nowego sezonu. Ludzie cały czas są tam bardzo sympatyczni, było to odczuwalne na każdym kroku.


- Rodzina jest szczęśliwa, choć dla nich to też nowa sytuacja, nowe wyzwanie. Da się żyć, mieszkamy nad morzem, zaaklimatyzowaliśmy się i było w porządku. Co do płatności to nie ma z tym żadnego problemu. Klub jest dobrze zorganizowany. Szkoda, że zwolniono trenera Anticia. Czytałem w związku z tym, że moja sytuacja też się zmieniła, że za chwilę nikt mnie tam nie będzie chciał, że zostałem odsunięty do rezerw. Dwa tygodnie temu sam właściciel dzwonił do mnie jednak i zapewniał, że moja sytuacja nie uległa zmianie, że wszyscy na mnie czekają w drużynie. A co do przeniesienia do rezerw to rozmawiano ze mną i sam zaproponowałem takie rozwiązanie, by nie blokować miejsca innemu obcokrajowcowi.


Dostałeś propozycję przedłużenia kontraktu, to też świadczy o tym, że w klubie wciąż na ciebie liczą.


- Tak, dostałem propozycję nowej umowy. Mamy rozmawiać na ten temat gdy wrócę do Chin. Mam za 2-3 tygodnie kontrolę w klinice w Niemczech. Jeśli wszystko będzie w porządku, to wrócę do Chin, do treningów.


Co się stało, że musiałeś przyjechać do Europy na drugą operację?


- Nie chcę obwiniać lekarza, który mnie operował w Chinach. Ale coś poszło nie tak, nie zrobił wszystkiego tak jak trzeba. Powinienem wrócić do gry po 4-5 tygodniach, a konieczny był kolejny zabieg. Za mocno przykręcona śruba spowodowała pęknięcie kości. Ból był ogromny, cierpiałem strasznie. Zaliczałem nieprzespane noce. Po badaniach okazało się, że kość złamała się w innym miejscu. Poleciałem do Monachium na druga operację. Teraz wszystko zostało wykonane dobrze. Za miesiąc powinienem być gotowy do treningów. Czuję się dobrze, zaczynam biegać, zwiększam obciążenia. Wszystko więc powinno wrócić do normy. 


Jak bardzo liga chińska różni się od polskiej?


- Jest różnica, dużo więcej się biega w Chinach. Jest mniej taktyki, a więcej agresji. Sędziowie pozwalają na bardzo ostrą grę, przez to jest mnóstwo kontuzji – nie jestem wyjątkiem. Jest mniej gry kombinacyjnej, za to fizycznie liga jest o wiele bardziej wymagająca. Ale te najlepsze kluby potrafią grać w piłkę, trenują je tacy fachowcy jak Scolari. Tam jest zupełnie inny świat. Pojawiają się coraz bardziej znani i coraz lepsi obcokrajowcy – oni dają tej lidze coraz lepszą jakość. Tam piłka rozwija się w szybkim tempie, warunki się poprawiają. Myślę, że mój klub również szybko stanie się jednym z lepszych w Chinach.


- Wracając do porównania lig. Sportowo poziom jest podobny. Inaczej rozłożone są akcenty. Tutaj najważniejsze jest dobre przygotowanie fizyczne i kondycja. W Chinach profesjonalnie liga zaczęła funkcjonować w latach 90-tych. Tak mi przynajmniej powiedziano. Czyli to wciąż młode rozgrywki, stadiony, piłkarze i trenerzy są jednak coraz lepsi. Wszystko idzie więc we właściwym kierunku.


Byłeś w Warszawie na meczu z Zorią. Gdy wszedłeś na stadion serce zabiło mocniej?


- Spędziłem w tym klubie tyle lat, darzę go taką sympatią, że inaczej być nie mogło. Ale trudno mi się to oglądało, chciałem zbiec na dół, przebrać się i pomóc. Nigdy nie lubiłem z trybun oglądać jak radzą sobie koledzy. Ale miło było zobaczyć wygraną Legii, awans do fazy grupowej, a to wszystko jak zawsze w znakomitej atmosferze na stadionie przy Łazienkowskiej. Pierwszy raz mogłem zobaczyć nowych chłopaków, jak sobie radzą, jak grają. Mogłem też porozmawiać przez chwile z kibicami, z ludźmi w klubie.


- Sam mecz był dla Legii trudny, ale najważniejsze, że wygrany. Jest to nowa drużyna, są nowi zawodnicy. Nie wszystko jeszcze funkcjonuje optymalnie, na to jednak potrzeba czasu. Wierzę, że trener Berg to wszystko poukłada. Zmian jest sporo, mam nadzieję, że nowi gracze dadzą odpowiednią jakość. Czy tak się stanie to czas pokaże. Życzę im jak najlepiej, zwłaszcza tej bałkańskiej części.


A nie wydaje ci się, że na papierze zespół wydaje się słabszy niż rok temu? Jednak odejście takich nazwisk jak Radović, Orlando Sa, Dossa Junior, Jakub Kosecki czy Inaki Astiz to spore osłabienie. Nie jest łatwo wszystkich zastąpić.


- Patrząc na nazwiska faktycznie – w zeszłym sezonie drużyna była lepsza. Takie jest moje zdanie. Ktoś może się nie zgadzać, mieć mi to za złe, ale taka jest moja opinia. Rok temu mieliśmy bardzo dobrą drużynę. Nie mówię, że teraz nie mamy. Nie chcę nikogo oceniać po  jednym spotkaniu obejrzanym na żywo. Temu zespołowi trzeba dać trochę czasu.


Nikolić i Prijović to tak naprawdę Serbowie, mają tylko paszporty innych krajów. Znałeś ich wcześniej?


- Nie znałem tych chłopaków. O Nikoliciu słyszałem, że strzelał na Węgrzech dużo bramek. Życzę mu z całego serca, by powtórzył swoje wyczyny w Legii. To fajny gość, chciałbym by dawał Legii odpowiednią jakość i poprowadził ją do mistrzostwa. Tego mu życzę, a nie jak to przeczytałem we wspomnianym wywiadzie, że Radović pojechał z Bergiem i Nikoliciem. Jak mógłbym coś takiego powiedzieć o szkoleniowcu, przy którym zagrałem kapitalną rundę? Jak bym mógł powiedzieć coś takiego o rodaku. O Prijoviciu wcześniej nie słyszałem, ale życzę mu jak najlepiej. Kiedy do Legii przychodził trener Maciej Skorża też było sporo chłopaków z Bałkanów. Wiemy jak wówczas wyglądał sezon. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej, że każdy chłopak będzie dawał drużynie odpowiednią jakość. Ciekawy jestem Trickovskiego, ma fajne CV. Może się okazać dużym wzmocnieniem, choć on ostatnio nie grał i potrzebuje chwilę by dojść do formy. W Serbii pisało się też, że do Legii trafi Nastić. Ostatecznie tak się nie stało, nie wiem dlaczego.


- Do Lechii Gdańsk trafił ostatnio mój kolega – Milos Krasić. Podoba mi się ten kierunek. Jeśli będzie zdrowy, to on będzie gwiazdą ligi, będzie się bawił na boisku. To bardzo dobry zawodnik, takich piłkarzy potrzebuje ekstraklasa. Juventus kosztował 15 milionów euro, potem przeszedł do Fenerbahce za 8 milionów euro. To jest fajny kierunek. On nie grał ostatnio, ale jeśli nie będzie kontuzjowany, to będzie dawał jakość Lechii i polskiej lidze. Tego życzę też wszystkim nowym piłkarzom Legii.


Do Lechii przyszedł Krasić, a z Gdańska do Warszawy przeniósł się Stojan Vranjes. Ty go pamiętasz z Polski. To dobry ruch?


- On może dać Legii odpowiednią jakość, bardzo mi się podobało jak grał w Gdańsku. Ma świetną lewą nogę, fajny przegląd pola i niezła technikę. Może się okazać dużym wzmocnieniem.


A co ci się podobało w meczu z Zorią, albo może kto?


- Najbardziej mnie cieszy, że Guilherme jest w formie. To świetny piłkarz, od początku mi się z nim świetnie współpracowało. To w tym momencie zdecydowanie najlepszy zawodnik Legii. Oby mu zdrowie służyło, on ma ogromne możliwości. W środku pola brakowało mi Vrdoljaka – to zawodnik niedoceniany, ale wykonuje czarną robotę, świetnie wypełnia założenia taktyczne i potrafi trzymać w ryzach środek pola. Jest już po operacji, mam nadzieję, ze szybko wróci – z pewnością się przyda tej drużynie. Mimo puszczonych bramek widać było, że w formie jest Dusan Kuciak, a to zawsze dobra wiadomość dla całej drużyny. 


Brakuje też trochę takiego Ondreja Dudy, jakiego ty pamiętasz z Legii.


- Sporo osób do mnie dzwoni i pyta co się dzieje z Ondrejem, bo inny był gdy byłem w Legii, a inny jest teraz. Wydaje mi się, że poza kontuzją, duży wpływ na jego formę miało zamieszanie z niedoszłym transferem. Co chwila można było przeczytać, że odejdzie za 5 milionów, potem za 6, a końcu nawet za 8. To młody chłopak, takie rzeczy mogły odbić się na jego psychice. Może się mylę, ale wydaje mi się, że to zostało mu w głowie i z tego jest jego słabsza postawa. Jeśli Ondrej zostanie przy Łazienkowskiej, to w końcu złapie formę i będzie bardzo ważnym zawodnikiem dla drużyny. Stać go na to, ma ogromne możliwości. Może teraz ich nie pokazuje, ale nie mam wątpliwości, że w końcu odpali.


Bez względu na to czy przedłużysz umowę w Chinach czy nie, to przyszłość i tak wiążesz z Warszawą?


- W tym momencie tak. To moje miasto, świetnie się w nim czuję, mam tam wielu przyjaciół. Jeśli nie wrócę na Ł3 w roli zawodnika, trenera czy pracownika klubu, to wrócę jako zwykły mieszkaniec i kibic Legii. Takie są plany, chcemy razem z rodziną zamieszkać w Warszawie.

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.