Miroslav Radović walczy o względy Sa Pinto
31.08.2018 08:35
– Marzę, by rozegrać w Legii 400 meczów i strzelić przynajmniej 100 goli – mówił kilka miesięcy temu. Do spełnienia marzeń brakuje 17 występów oraz siedmiu trafień. Dużo i mało, bo ostatni rok był dla niego taki sam, jak dla Legii – pasmem udręk, porażek i braku stabilizacji. Był również czasem odbudowy formy po kontuzji i poważnej operacji kolana z powodu której stracił pół roku. W przypadku piłkarza prawie 35-letniego sześć miesięcy to wieczność. Ale obwinianie go w tym momencie za wszelkie niepowodzenia drużyny jest nieporozumieniem. Minusy, których w najnowszej historii zespołu nazbierał sporo (m.in. słaba forma, nieprzemyślane wypowiedzi), nie powinny przekreślać plusów. To nie pierwszy raz, kiedy musi się podnieść i wygrać walkę przede wszystkim z samym sobą.
Wielkiego wyboru nie ma: zaciska zęby i ciężko pracuje, by zwrócić uwagę Sa Pinto. Zaległości ma spore, ale nie tylko on – większość piłkarzy z przynajmniej półrocznym stażem w klubie nie ma prawa szybko biegać, bo zawalone zostały minimum dwa ostatnie okresy przygotowawcze. Szczególnie ten zimowy, kiedy wszystko zostało postawione na głowie i na pierwsze zgrupowanie drużyna pojechała do USA. Wszyscy wiedzą, że są zapuszczeni, więc nie narzekają, tylko biegają i dźwigają ciężary do ostatniego tchu. "Radović" już schudł, waży obecnie 77 kilogramów, ostatnio ważył tyle 1,5 roku temu. W jego przypadku idealna waga to 76 kilogramów. Marzenia mogą się nie spełnić, ale Serb nie podda się bez walki. Mozolnie odbudowuje formę fizyczną, a kiedy wróci szybkość i dynamika, chce zagrać jak za dawnych, dobrych lat.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.