News: Miroslav Radović: Wisła to najgroźniejszy rywal Legii

Miroslav Radović: Wisła to najgroźniejszy rywal Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

13.03.2014 19:51

(akt. 08.12.2018 20:13)

- Z Wisłą czeka nas ostra walka, szkoda jedynie, że na stadionie nie będzie atmosfery. Puste trybuny, szczególnie na takim meczu, to smutny widok. Ale my musimy robić swoje, wyjść skoncentrowanym i wygrać. Wisła jest w samej czołówce. Musimy więc zagrać jak najlepiej i trochę odskoczyć. Dziwna jest też pora meczu, ale nie jest to problemem. W zeszłym roku graliśmy o podobnej godzinie z Lechem Poznań i wygraliśmy – mówi przed meczem z Wisłą Kraków Miroslav Radović.

Trenowaliście w czwartek w porze meczu – chcecie się jakoś przygotować do takiej godziny?


- Nie to przypadek, plan treningów był znany od dawna, tak po prostu wyszło.


Wisła ma najmniej straconych bramek, gra dość dobrze w tyłach. Jak należy zagrać z drużyną Smudy by wygrać?


- Wisłą, poza Legią oczywiście, ma najlepszy skład w polskiej lidze. Oni nie przyjadą do Warszawy by tylko się bronić, będą chcieli grać w piłkę. A dla nas to dobra informacja, bo my mamy kłopoty ze słabszymi zespołami, które całym zespołem bronią dostępu do bramki. Dlatego spodziewam się dobrego widowiska i zwycięstwa naszego zespołu. Liczę na to.


Legia jest pierwsza w tabeli, Wisła trzecia. Oba zespoły dzieli sześć punktów, ale trudno powiedzieć by był to mecz o mistrzostwo Polski.


- Normalnie by tak było, ale po reformie, po podzieleniu punktów, tak nie jest. O wszystkim zdecyduje maj i mecze w grupie mistrzowskiej. Dla nas ten mecz jest o tyle ważny, że w przypadku wygranej przewaga wzrośnie do 9 punktów i nawet, gdy podzieli się to przez dwa, to zaliczka i tak będzie solidna. A Wisła to nasz największy rywal w walce o mistrzostwo.


Zagrałeś już w wielu meczach z Wisłą. Jakie masz wspomnienia?


- Były mecze dobre i gorsze. Najsmutniej wspominam ten z pierwszej kadencji trenera Jana Urbana. Jechaliśmy na mecz z Wisłą i musieliśmy wygrać by dalej walczyć o mistrzostwo Polski. Chinyama jednak nie wykorzystał kilku znakomitych okazji i przegraliśmy 0:1. Na drugim biegunie jest spotkanie, które wygraliśmy 1:0 w Sosnowcu i po 17 latach wygraliśmy „na wyjeździe” z „Białą gwiazdą”. Ogólnie mam z Wisłą pozytywny bilans.


Na treningach cały czas grasz w ataku z Ondrejem Dudą. Coraz lepiej to wygląda – wymienność pozycji, gra kombinacyjna. Dobrze czujesz się w tej roli?


- Ondrej to kumaty chłopak, potrafi grać w piłkę i z każdymi zajęciami lepiej się rozumiemy. Podoba mi się pomysł gry z przodu razem z takim zawodnikiem. Obaj mamy umiejętności, które będą stwarzały zagrożenie pod bramką przeciwnika.


Czyli Legia będzie grała jak Barcelona, bez klasycznego napastnika?


- Teraz to już nie tylko Barcelona, jest kilka zespołów, które grają bez typowego napastnika. Nie ma różnicy czy jest w drużynie taki atakujący, czy też nie. Ważne by wyglądało to dobrze, by była duża wymienność pozycji, by była duża rotacja i byśmy, jako zespół wiedzieli, czego chcemy.


Ale jeszcze pół roku temu nie myślałeś o tym, że zostaniesz napastnikiem?


- To fakt, nie spodziewałem się takiego przesunięcia. Ale wychodzę z założenia, że dobry zawodnik poradzi sobie na każdej pozycji. To nie jest dla mnie jakaś nowość – grałem w podobnym ustawieniu z Danijelem Ljuboją, razem często wymienialiśmy się pozycjami. Fajnie to wyglądało. Teraz przyszedł Duda, który potrafi grać kombinacyjnie i mam nadzieję, że będzie to wyglądało podobnie. A przecież jest jeszcze Guilherme. To dwaj piłkarze, którzy lubią krótko prowadzić piłkę, mnie cieszy, że tacy zawodnicy przyszli na Łazienkowską. Wierzę, że w przyszłości da to Legii dobre rezultaty.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.