Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mirosław Trzeciak: Mamy dobrą drużynę

Mariusz Ostrowski

Źródło: Życie Warszawy

13.02.2008 14:33

(akt. 21.12.2018 05:15)

- Po co nam Łobodziński, skoro mamy Radovicia, Grosickiego i Szałachowskiego? Po co nam Garguła, skoro na jego pozycję mamy Rogera i Gizę? Czy ci piłkarze byliby dla nas niezbędni? Czy podnieśliby poziom sportowy? Być może, ale nasza druga linia jest już i tak bardzo mocna. Nie graliśmy gorzej od Wisły. Brakowało nam tylko skuteczności - mówi w wywiadzie dla "Życia Warszawy", dyrektor sportowy Legii <b>Mirosław Trzeciak</b>
Z dyrektorem sportowym Legii, Mirosławem Trzeciakiem, rozmawiał Maciej Rowiński29 lutego kończy się w Polsce okres transferowy. Poza wypożyczeniem Mario Booysena nie dokonał Pan żadnych transferów. - Bo mamy dobrą drużynę. Wisła Kraków się zbroi. Zatrudniła do tej pory dwóch kadrowiczów, Wojciecha Łobodzińskiego i Radosława Matusiaka, a Legia nikogo. - Polityka klubu jest taka, by stawiać na młodych piłkarzy, na których da się zarobić. Oni w przyszłości będą identyfikować się z klubem, a kibice z nimi. W ciągu trzech, czterech lat musimy wprowadzić tych młodych graczy do pierwszej drużyny. Nie wyobrażam sobie, byśmy co roku zmieniali skład i kupowali nowych zawodników, jak ostatniego lata. W tym okienku transferowym nie spotkałem piłkarza, który byłby wzmocnieniem dla Legii. A ja ciśnienia nie mam. Wciąż szukam napastnika. Mam czas do końca lutego. Czyli prowadzi Pan z kimś rozmowy? - Prowadzę intensywne rozmowy z zawodnikami z Polski i zagranicy. Na razie nie zdradzę ich nazwisk. Są pieniądze na transfery? - Tak, ale nie pozwalają nam na kupno lepszego zawodnika od tych, których mamy. Czyli dziewięć mln euro, które klub zyskał na sprzedaży Fabiańskiego, Janczyka, Bronowickiego, Włodarczyka i Surmy, nie wystarczy na kupno bardzo dobrego napastnika? - Te pieniądze, które mamy, nie wystarczają. To co się stało ze wspomnianą sumą? - W części została przeznaczona na projekt nowego stadionu. Za pozostałe pieniądze można było kupić jednego z zawodników, którzy trafili do Wisły. Dlaczego Pan tego nie zrobił? - Ci piłkarze chcieli początkowo grać za granicą. Wisła czymś ich skusiła. Podejrzewam, że bardzo wysokimi kontraktami. Zresztą po co nam Łobodziński, skoro mamy Radovicia, Grosickiego i Szałachowskiego? Po co nam Garguła, skoro na jego pozycję mamy Rogera i Gizę? Czy ci piłkarze byliby dla nas niezbędni? Czy podnieśliby poziom sportowy? Być może, ale nasza druga linia jest już i tak bardzo mocna. Nie graliśmy gorzej od Wisły. Brakowało nam tylko skuteczności. Lekiem mógł być Matusiak. - On chciał grać w Wiśle. Na rynku z wartościowych piłkarzy został m.in. Mariusz Jop. Wobec 10 straconych goli w trzech meczach sparingowych podczas zgrupowania w Campoamor może warto byłoby go zatrudnić? - Jesienią straciliśmy siedem goli. Podczas pierwszego obozu w Esteponie - żadnego. W Campoamor graliśmy z silnymi zespołami. Nie widzę powodów do niepokoju. Ale w lidze grał Dickson Choto. Wiosną zabraknie go z powodu kontuzji. - Nie chodzi o Dicksona, bo ligę też zaczynaliśmy bez niego i nie traciliśmy goli. Problem może pojawić się wówczas, gdy kolejni zawodnicy doznają kontuzji lub będą pauzować za kartki. Ale wszystkie kluby mogą mieć podobne problemy. - Ponoć właściciel klubu Mariusz Walter nie był zadowolony z faktu, iż nie załatwił Pan zimą żadnego transferu. - To nieprawda. Cały czas jesteśmy w kontakcie telefonicznym i rozmawiamy na tematy transferowe. Ale wiem, że i tak będę krytykowany przez media. Dla mnie priorytetem jest jednak zatrzymanie zawodników, których mamy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.