Moussa niczego nie wąchał!
07.11.2001 14:32
Trener Bogusław Kaczmarek, jeden z głównych wielbicieli talentu Moussa Yahai - który prowadził go w Sokole Tychy i GKS Katowice - potwierdza dobrą opinię o zawodniku z Nigru. Tylko raz miał podejrzenia, że na trening przyszedł na kacu i momentalnie przeprowadził z zawodnikiem rozmowę wychowawczą. Poskutkowała.
- Służby specjalne pytały mnie, czy Moussa czegoś nie wąchał. Miałem pewność, iż tego nie robił. Śmialiśmy się nawet z Markiem Kostrzewą, że tajemniczy proszek w amuletach to kał nigeryjskiego jelenia. Dobra whisky tak, narkotyki nie! - ocenił "Bobo". - Yahaya to naprawdę skromny, fajny człowiek, który dość przypadkowo trafił do Sokoła. Niewiele przesadzę twierdząc, że jego karta została sprzedana w pakiecie z owocami cytrusowymi i afrykańskimi maskami. Szybko jednak potrafił się wybić.
- Z Yahai pozostała już tylko koszulka z nazwiskiem. Słyszałem, iż tłumaczy się, że nie odpowiadają mu treningi w Legii, ale tak naprawdę przyczyna tkwi zupełnie gdzie indziej - dodał Kaczmarek. - W najwyższej formie był zawsze wówczas, gdy w Polsce przebywała jego najbliższa rodzina: żona z dziećmi. Ma wspaniałe pociechy, synka i córeczkę, które na co dzień mieszkają w Albacete. Moussa tęskni za nimi, ciałem jest tu, ale myślami w Hiszpanii. Gdy Legia wyrzuci Yahayę, z chęcią wezmę go do Groclinu i poddam resocjalizacji.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.