Domyślne zdjęcie Legia.Net

Na kłopoty "Szalgado"

Redakcja

Źródło:

08.11.2006 03:56

(akt. 24.12.2018 12:31)

"Hej Szalala, Legia dziś trzy punkty ma!" - śpiewają podczas meczów warszawscy kibice. W tej przyśpiewce zawarta jest cała tajemnica ostatnich zwycięstw mistrzów Polski. Statystyki nie kłamią. Obecność w składzie Legii obrońcy <b>Wojciecha Szali</b> to ostatnio gwarancja zwycięstwa. - twierdzą dziennikarze "Super Expressu", analizując poczynania warszawskiej drużyny w obecnym sezonie.
Wiemy już, dlaczego Legia, po słabym okresie, znowu złapała wiatr w żagle. - Eee tam, to zbieg okoliczności - komentuje odkrycie Szala, ze względu na swoje firmowe zagranie (łokciem w rywala, tak żeby sędzia nie widział) nazywany Łokietkiem. Coś w tym jednak jest! Legia zaczęła sezon, ogrywając w pierwszej kolejce Cracovię. Później, w spotkaniu z Szachtarem Donieck kontuzji doznał Szala, który na boisko wrócił dopiero po ponad dwóch miesiącach. W tym czasie Legia pogrążyła się w marazmie, który skończył się dopiero, gdy... do składu wrócił "Łokietek". Przynosi szczęście Znany z twardej gry obrońca po raz pierwszy zagrał w wygranym 1:0 meczu w Szczecinie z Pogonią. Od tego czasu legioniści wygrali 4 mecze z rzędu. Bilans z Szalą - 16 punktów w 6 meczach. Bez Szali - 8 punktów w 7 spotkaniach... - Tak? Naprawdę tak jest? Jestem zaskoczony. Nie sądziłem, że tak to wygląda - dziwi się Wojtek. - Ale to przypadek, nie ma się czym podniecać. Choć z drugiej strony, można by pogdybać na ten temat - dodaje po chwili z uśmiechem. - Może rzeczywiście wniosłem do gry doświadczenie i spokój, może moja obecność w składzie mobilizuje kolegów i Legii łatwiej się ze mną wygrywa - zastanawia się. Wiosną, kiedy Legia po wspaniałym finiszu zdobyła mistrzostwo Polski, Szala również przynosił drużynie szczęście. W sumie w 2006 roku warszawiacy przegrali tylko jeden ligowy mecz, gdy urodzony w Piotrkowie Trybunalskim obrońca był w składzie. To było kończące sezon spotkanie "o pietruszkę" z Wisłą, kiedy pewna już mistrzostwa Legia myślała bardziej o świętowaniu niż o grze. Może to wszystko zbieg okoliczności. Ale faktem jest, że skromny, pozostający nieco w cieniu kolegów Szala przez ostatni rok był jednym z najpewniejszych punktów warszawskiej drużyny. Piłkarz wciąż jednak pamięta czas, kiedy fani Legii naśmiewali się z niego w czasie meczów, a po kolejnych sezonach miał odejść z klubu, ustępując miejsca lepszym. - A ja ciągle tu jestem. Czekam na następnych rywali w walce o miejsce w składzie. Myślę, że podzielą los poprzedników - uśmiecha się Szala. - Już wiele razy było tak, że dziennikarze czy nawet osoby w klubie stawiały mnie na pozycji straconej, ale trzeba wierzyć w siebie i się nie poddawać. Ostatnio mówi się o zmianach w składzie Legii. Ale pozycji Szali nikt już nie podważa. - I mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej, ja nigdzie się nie wybieram - komentuje "Łokietek". Legia w sezonie 2006/07 Z Szalą - 16 punktów w 6 meczach 3:1 z Cracovią, 1:1 z Groclinem, 1:0 z Pogonią, 5:0 z Łęczną, 1:0 z Widzewem, 3:2 z Lechem Bez Szali - 8 punktów w 7 meczach 1:2 z Bełchatowem, 1:2 z ŁKS, 3:2 z Górnikiem, 1:1 z Arką, 5:0 z Wisłą P., 1:3 z Koroną, 1:1 z Wisłą K.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.