Nagły sprint do Euro 2012
07.09.2007 08:56
W szalonym pośpiechu rząd i PiS próbują przepchnąć w Sejmie specustawę, która daje szansę, że zdążymy się przygotować do piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. - Nie przespaliśmy ostatnich miesięcy. Jestem przekonana, że nie będzie kompromitacji i dobrze się przygotujemy - przekonywała wczoraj w Sejmie minister sportu Elżbieta Jakubiak - czytamy w dzisiejszej Gazecie Wyborczej.
Miasta, w których odbędą się mecze mistrzostw, od kilku miesięcy zabiegają o wprowadzenie przepisów ułatwiających inwestycje. Dopiero jednak w ostatnich dniach sierpnia rząd przyjął projekt ustawy o Euro 2012. Pod presją zbliżających się szybko przedterminowych wyborów. Projekt zakłada, że realizacją inwestycji związanych z Euro 2012 zajmą się utworzone przez skarb państwa spółki celowe. Chodzi np. o budowę stadionów, centrów treningowych, baz turystycznych, hoteli oraz późniejsze zarządzanie nimi.
Inwestycje będą finansowane przez budżet państwa i samorządy. Zasilą je też pieniądze z UE. W projekcie są przepisy, które mają ułatwić inwestycje m.in. poprzez skrócenie procedur administracyjnych i uproszczenie procesu budowlanego.
- W ramach obowiązujących dziś procedur zadania związane z przygotowaniami do Euro 2012 są niewykonalne. Potrzebna jest szybka ścieżka realizacji inwestycji. Ustawa o Euro 2012 ma stanowić ścieżkę na skróty- tłumaczył pod koniec sierpnia premier Jarosław Kaczyński.
Na skróty rząd forsuje też projekt ustawy o Euro 2012 w parlamencie. Chce go uchwalić jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu, bardzo prawdopodobne, że ostatnim w tej kadencji. Nad projektem pracuje specjalna komisja powołana do rozpatrywania ustaw w ramach programu "Solidarne państwo". Nie ma w niej posłów PO i SLD, którzy uznali, że nad projektami ustaw trzeba pracować w zwykłych, specjalistycznych komisjach, gdzie inni posłowie zajmują się gospodarką, a inni np. sportem.
- Przepychanie projektu specu-stawy przez komisję solidarne państwo do tego w ekspresowym tempie zakrawa na kpiny. Gdzie opinie specjalistów? Ta ustawa zmienia ok. 20 innych. To poważna sprawa - przekonywał wczoraj w Sejmie poseł Tadeusz Jarmuziewicz (PO).
Na jego wniosek minister Jakubiak przedstawiała posłom informację o stanie przygotowań do Euro 2012. - Przespaliście ostatnie miesiące. Do tej pory nie ma nawet listy inwestycji. Firmy bukmacherskie już przyjmują zakłady, czy uda nam się przygotować mistrzostwa, czy też będzie katastrofa. To najlepszy komentarz do waszych poczynań - oskarżał Jarmuziewicz.
- Odkwietnia (wtedy wraz z Ukrainą dostaliśmy prawo organizacji mistrzostw) do dziś rząd przygotował wiele dokumentów, które mają pomóc w realizacji inwestycji związanych z Euro 2012 - broniła się minister Jakubiak. I wymieniła "analizę tego, co mamy, a czego nie". W dokumencie jest ocena stanu stadionów, dróg, dworców, lotnisk, tzw. infrastruktury towarzyszącej, organizacji ruchu i komunikacji w miastach organizatorach mistrzostw.
- To inwentaryzacja, która powinna być zrobiona już dawno - kpiła opozycja.
- Trzeba było cztery lata temu, gdy zgłaszaliśmy naszą kandydaturę do organizacji mistrzostw, napisać narodowy program rozwoju Polski do 2012 r. Teraz nie musielibyśmy zaczynać od zera - ripostowała Jakubiak.
Mówiła, że program inwestycji związanych z mistrzostwami nie jest gotowy m.in. dlatego, że miasta organizatorzy Euro 2012 nie wybrały jeszcze projektów, które będą realizowały.
- Czekają, aż będą wiedziały, ile pieniędzy dostaną od rządu - odpowiadała opozycja. Minister zapewniła, że pieniądze będą. Wyliczała, że Stadion Narodowy w Warszawie będzie kosztował 1 mld zł, a stadiony w Gdańsku, we Wrocławiu i w Poznaniu po 400 mln.
Jakubiak dodała, że w czasie środowego spotkania z przedstawicielami UEFA na Ukrainie zabiegała o włączenie do grona organizatorów meczów w czasie mistrzostw także Chorzowa i Krakowa. Na razie decyzji w tej sprawie ciągle nie ma. - UEFA nie miała zastrzeżeń do stanu naszych przygotowań do Euro 2012 - zapewniła.
Dziś Sejm ma głosować nad projektem ustawy o Euro 2012.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.