Najmłodszy debiutant o sporych umiejętnościach. Historia Hołowni
07.12.2019 20:50
Huszcza. Wieś zamieszkała przez kilkaset osób. Gmina Łomazy. Województwo lubelskie. To właśnie tam raczkował, dorastał i wychowywał się Mateusz Hołownia. Od najmłodszych lat, chłopiec sumiennie pomagał rodzinie przy gospodarstwie rolnym. Z biegiem czasu, rozpoczął przygodę z piłką. Pierwszym krokiem w tym kierunku było zapisanie się na treningi do lokalnej Niwy, która obecnie występuje w rozgrywkach A-klasy. Zajęcia? Na ogół raz lub dwa w tygodniu. Młodzieniec intensywnie pracował, aby stawać się coraz lepszym, podkręcał tempo, aby prezentować się jeszcze solidniej. „Hołek” dojrzewał pod okiem trenera Ireneusza Korszenia.
Życie pisze różne scenariusze. Parę lat później, szkoleniowiec odbierał z rąk swojego podopiecznego, pamiątkową koszulkę Legii. Miało to miejsce podczas VI Letniej Gali Piłkarskiej Bialskopodlaskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Wówczas, Hołownia również został dodatkowo nagrodzony. Gracz otrzymał medal na 30-lecie Niwy, które zbiegło się ze wspomnianym wydarzeniem. „Hołek”, za czasów klubu z Łomaz, był ustawiany na pozycjach stricte ofensywnych, przeważnie w ataku. Robił różnicę, co przekładało się na wiele bramek, dzięki którym drużyna wygrywała wiele spotkań.
TOP trampoliną do sukcesu
Po pewnym czasie zawodnik przeszedł do innego klubu. Gracz akurat przeprowadził się z rodziną do Białej Podlaskiej i zaczął reprezentować barwy miejscowego TOP-u 54, a więc ekipy, z której w przeszłości, na szersze wody wypłynęli m.in. Ariel Borysiuk czy Sebastian Szymański. Hołownia musiał przystosować się do warunków, zaaklimatyzować w nowym otoczeniu i nie miał z tym większych kłopotów, szybko się przyzwyczaił.
„Hołek” występował w TOP-ie z powodzeniem przez dwa sezony. Iskierkę talentu dostrzegli w nim trenerzy kadry województwa lubelskiego, którzy zaczęli go powoływać. Ten pozostawił po sobie dobre wrażenie, które nie przeszło bez echa. Efekt? Zainteresowanie Legii. Władze klubu z Łazienkowskiej zaproponowały mu przyjazd na testy. Hołownia pokazał się z niezłej strony, pozostawił po sobie dobre wrażenie i został w Warszawie na stałe. Przyjechał do stolicy w wieku trzynastu lat
Historyczny debiut
Przystąpił do treningów ze swoich rocznikiem. Ćwiczył pod wodzą ówczesnego szkoleniowca drużyny, Jarosława Wojciechowskiego. O zwycięstwa walczył m.in. z obecnym zawodnikiem rezerw, Aleksandrem Wańkiem czy Mateuszem Żyro, stoperem wypożyczonym obecnie, przez stołeczny klub, do pierwszoligowej Stali Mielec. Później, przebywał już na placu z piłkarzami o rok starszymi, dostawał powołania do młodzieżowych reprezentacji Polski. Pokonał kolejny szczebel w legijnej akademii i przedostał się do Centralnej Ligi Juniorów. Z biegiem czasu był próbowany na pozycji lewego defensora, na której występuje do dziś. Na początku 2014 roku został zaproszony na treningi drugiego zespołu. Szedł do przodu, czynił postępy, przez co pół roku później zawitał na zajęcia „jedynki” razem z Krystianem Bielikiem.
Doczekał się debiutu w starciu o Superpuchar Polski z Zawiszą Bydgoszcz za kadencji trenera Henninga Berga. Wtedy, oprócz niego, koszulkę z „eLką” na piersi, w pierwszej drużynie założyło sześciu innych juniorów: Robert Bartczak, Mateusz Wieteska, Bartłomiej Kalinkowski, Adam Ryczkowski, Kamil Kurowski i Łukasz Moneta. „Hołek”, do tej pory, jest najmłodszym debiutantem w historii Legii. W momencie pamiętnego występu miał 16 lat i 64 dni. Później, zawodnik regularnie występował w „dwójce” bądź CLJ. Dwukrotnie sięgnął z juniorami starszymi po mistrzostwo Polski, miał okazję sprawdzić się także w młodzieżowej Lidze Mistrzów przeciwko Borussii, Realowi i Sportingowi.
Luty. 2017 rok. Hołownia został włączony do kadry „jedynki” decyzją ówczesnego trenera, Jacka Magiery. Kilkanaście dni wcześniej, gracz udał się z zespołem na zgrupowania do Benidormu oraz La Mangi. Zawodnik podnosił swoje umiejętności, a na spotkania na ogół schodził do trzecioligowych rezerw, aby podtrzymać rytm meczowy.
Dwa wypożyczenia
Końcówka lipca. Rok 2017. „Hołek” tymczasowo trafił do pierwszej ligi. Do Ruchu Chorzów. W barwach „Niebieskich”, boczny obrońca nabrał cennego doświadczenia, ograł się na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Wystąpił w 29 starciach. Wszystkie zagrał w pełnym wymiarze czasowym. Dodatkowo, strzelił trzy gole przeciwko Wigrom, Rakowowi oraz Odrze Opole. Po dwunastu miesiącach, wrócił do stolicy. Przygotowywał się do sezonu z zespołem Deana Klafuricia, następnie wszedł na boisko z Dudelange, gdy funkcję trenera tymczasowo objął Aleksandar Vuković. Później zanotował trzy spotkania w Ekstraklasie i jedno w Pucharze Polski pod okiem Ricardo Sa Pinto.
W poprzednim, zimowym okienku transferowym został wypożyczony na półtora roku przez Śląsk. Wrocławianie szukali wówczas lewego obrońcy z powodu kontuzji Augusto oraz wykluczenia Djordje Cotry na siedem meczów. Potem, z gry na pewien czas, z powodu urazu, wypadł jeszcze Mateusz Cholewiak. „Hołek” zagrał w ośmiu starciach, zostawił po sobie niezłe wrażenie.
Od tego sezonu, 21-latek rywalizuje jednak o skład z Dino Stiglecem. Chorwat, z przeszłością w Olimpiji Lublana, zdobył bramkę w swoim debiucie z Wisłą Kraków, dobrze wprowadził się do ekipy Vitezslava Lavicki i stał się niemalże z miejsca podstawowym piłkarzem wrocławian. Hołownia wystąpił w bieżących rozgrywkach w sześciu starciach – cztery z nich zaczynał na ławce, z kolei w dwóch wystąpił od pierwszej do 90 minuty. W Pucharze Polski z Widzewem i w lidze z Pogonią Szczecin. Czterokrotnie schodził natomiast do zespołu rezerw Śląska, gdzie strzelił jednego gola. Na tę chwilę, wypożyczony legionista czeka na swoją szansę. Na moment, w którym będzie mógł znowu grać na poziomie Ekstraklasy i łapać arcyważne minuty na murawie.
- Obserwujemy poczynania Mateusza. To nasz zawodnik, wciąż młody. Nie jest to dramat piłkarza, który nie gra w drużynie tak funkcjonującej. Musi dostosować się do rywalizacji. Niezależnie czy występuje tutaj, czy we Wrocławiu. Stiglec dobrze prezentuje się aktualnie na lewej obronie i nie jest łatwo wygrać z nim miejsce o pozycję – mówił na piątkowej konferencji prasowej trener Vuković.
Spotkanie pomiędzy Śląskiem a ekipą z Łazienkowskiej odbędzie się w niedzielę o godz. 17:30. Relacja tradycyjnie na łamach Legia.Net. Hołownia w nim nie zagra - Legia zabezpieczyła swoje interesy poprzez klauzulę. Gdyby we Wrocławiu zdecydowano się na jego występ, klub musiałby przelać do stolicy odpowiednią kwotę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.