Nie było tematu Prijovicia, stoper na dziś nie jest rozważany
27.01.2023 13:00
To nie znaczy jednak, że Legia nie poszukuje piłkarzy. Oglądanych jest wielu zawodników, podczas zgrupowania w Turcji dyrektor sportowy Jacek Zieliński codziennie oglądał kilku graczy podczas sparingów czy treningów. Jednym z nich był choćby Franco Mazurek z azerskiego Sabail FK. Mający polskie i argentyńskie obywatelstwo zawodnik występuje na pozycji ofensywnego pomocnika – może grać zarówno jako „dziesiątka”, jak i na skrzydle. Jest niski, dobry technicznie, mówi po polsku. To obserwacja jedna z wielu. Pod lupą było choćby kilku Niemców z klubów z niższych lig, których rekomendował trener Kosta Runjaić. To zawodnicy, którzy są bardzo dobrze zorganizowani w grze obronnej, zdyscyplinowani taktycznie i na pierwszy rzut oka nie odstawaliby od graczy w kadrze pierwszego zespołu „Wojskowych”. Skauci Legii zerkali też w stronę zawodników na pozycji numer „osiem”, lewych obrońców oraz napastników. Między innymi dlatego na testach w Belek pojawił się Lee Jin-Hyun z Korei. Pewnie w innych okolicznościach do klubu trafiłoby 2-3 piłkarzy, ale sytuacja finansowa jest trudna by nie powiedzieć słaba. Nikt w klubie tego nie ukrywa. Sternicy Legii już dwa miesiące temu powiedzieli, że aby ktoś przyszedł, najpierw ktoś musi odejść. Nic się w tym temacie nie zmieniło. Obserwacje i rozeznania są jednak czynione codziennie – choćby po to aby właściwie przygotować się do letniego okienka transferowego, które może okazać się ciekawym wyzwaniem.
Zimą były dwa priorytety transferowe wyznaczone przez trenera – środkowy obrońca i napastnik. Jednocześnie sztab szkoleniowy szukał alternatyw – na środku obrony trenowali m.in. Yuri Rbeiro (wypadł na tyle dobrze, że jest bliski podstawowego składu), Rafał Augustyniak, Ihor Charatin i Mattias Johansson. Do tego dochodzą filary w postaci Artura Jędrzejczyka i Maika Nawrockiego. Niestety na sześć tygodni wypadł Lindsay Rose, ale nawet bez niego sztab szkoleniowy jest w stanie poukładać trójosobowy blok defensywny. Dlatego nie mając środków na sprowadzenie i stopera i napastnika postawiono na atakującego.
Tym będzie Tomas Pekhart – Czech dobrze znany przy Łazienkowskiej. Pierwszy sezon miał kapitalny, zdobył tytuł króla strzelców, gole strzelał jak na zawołanie. Dużo gorzej było pod tym względem w drugim sezonie. Dlatego gdy wygasła jego umowa z klubem, otrzymał propozycję niższego kontraktu. Na to się jednak nie zgodził i odszedł do Turcji. Tam jednak nie czuł się najlepiej i już w grudniu rozwiązał kontrakt ze swoim pracodawcą. Wtedy znów pojawiła się Legia, która monitorowała jego sytuację. Był kontakt, były rozmowy, ale do podpisania umowy nie doszło – nie pozwalał na to budżet płacowy. Tomas szukał nowego pracodawcy ale wciąż pozostawał bez klubu i w styczniu powrócił temat Legii – tym razem się udało. Osiągnięto porozumienie i Pekhart ma podpisać 1,5 roczną umowę.
W międzyczasie pojawiła się na rynku inna opcja – Aleksandara Prijovicia. Poinformował o tym Paweł Gołaszewski z Piłki Nożnej nawet nie wymieniając w przy jego nazwisku Legii ale i tak temat zaczął żyć własnym życiem. Kibice mając w pamięci znakomitą postawę „Prijo” w czasach gdy zespół prowadził Stanisław Czerczesow pragnęli by ten dołączył do klubu. Było to realne latem, pół roku temu Prijović był poważnie rozważany w kontekście powrotu, ale ostatecznie do niego nie doszło – m.in. z powodów finansowych, choć nie tylko. Teraz temat nie powrócił, tematu powrotu do Legii Prijovicia nie było w klubie, istniał jedynie w mediach. Były też inne przymiarki, ale tej zimy jedynym napastnikiem jaki dołączy do Legii będzie „Pegaz”.
A co ze środkowym obrońcą? Na dziś kadra zostanie w takim stanie, w jakim jest obecnie. Jeśli przydarzyłoby się coś jeszcze, ktoś doznałby poważnego urazu, lub gdyby udało się sprzedać Charatina, wówczas klub musiałby sprowadzić kolejnego stopera. Na razie jednak uznano, że nie ma takiej potrzeby.
Znacznie więcej niż w zimowym okienku transferowym ma się dziać latem. Jeśli nowych umów z klubem nie podpiszą Filip Mladenović i Josue, to dyrektor sportowy i dział skautingu staną przed dużym wyzwaniem. Tylko jesienią ta dwójka miała na koncie 13 goli i 11 asyst. Josue dorzucił do tego jeszcze 4 asysty drugiego stopnia. Nic dziwnego, że trener Runjaić nie wyobraża sobie dziś zespołu bez nich. W klubie już od jakiegoś czasu trwają poszukiwania ewentualnych następców. Na ich efekty trzeba będzie jednak poczekać do zakończenia obecnego sezonu.
Sytuacja finansowa mocno ograniczyła ruchy transferowe, ale w klubie starają się na to spoglądać z optymizmem. Dzięki temu przy Łazienkowskiej pierwszy raz od dawna mamy do czynienia ze stabilizacją składu. W poprzednich latach ruchów transferowych było często zbyt wiele. Nawet latem do zespołu dołączyło siedmiu piłkarzy – weszli do gry z marszu, bez okresu przygotowawczego. Kto wie, może ta stabilizacja okaże się wiosną siłą Legii?! O tym przekonamy się wkrótce. Pierwszy mecz legioniści zagrają w Warszawie z Koroną Kielce już w niedzielę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.