Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nie obyło się bez incydentów

Redakcja

Źródło:

03.09.2008 01:42

(akt. 19.12.2018 22:49)

Stołeczni policjanci zatrzymali około 300 osób, które obrzuciły funkcjonariuszy kamieniami przed meczem Legii z Polonią. Zatrzymani to kibice Legii, ale i innych drużyn, którzy - konwojowani przez policję - szli w stronę stadionu Polonii. Wszystko zaczęło się ok. godz. 19.30 w okolicach stadionu Polonii Warszawa przy ul. Konwiktorskiej. Według policji eskortowana przez nią grupa kibiców w pewnym momencie obrzuciła funkcjonariuszy petardami i kamieniami. W odpowiedzi mundurowi zepchnęli kilkusetosobową grupę ulicą Sanguszki na Podzamcze. Tam na błoniach przy skarpie wiślanej kordon policji w pełnym rynsztunku do rozbijania demonstracji odizolował pseudokibiców na kilka godzin.
Jeszcze około północy małymi grupami byli wywożeni przez radiowozy do komend dzielnicowych i na posterunki. Żeby rozładować korek zatrzymanych, w akcji pomagała straż miejska. - Są legitymowani, a rozpoznanym agresorom zostaną postawione zarzuty - mówił Marcin Szyndler, rzecznik komendy stołecznej. Jak wyjaśnił, podczas zatrzymania nie doszło do poważniejszych incydentów, a policjanci nie używali siły. Policja odebrała pseudokibicom petardy, race i kamienie. Znalazły się nawet bokserskie ochraniacze na zęby. - W moim ręku znajduje się ochraniacz na szczękę używany przez bokserów. Jeżeli to jest wyposażenie polskiego kibica idącego na mecz, to jestem zdziwiony i rozczarowany - mówił w TVN 24 Marcin Szyndler. Zapowiada też, że najbardziej krewcy już jutro usłyszą zarzuty. Do kolejnych dramatycznych scen doszło również na Podzamczu. Kibice relacjonują, że w pewnym momencie kilka zatrzymanych osób odpaliło race. To spowodowało szarżę policji. - Ciągnęli ich po ziemi, w ruch poszły pałki - opowiada jeden ze świadków. Nad zatrzymaną grupą unosiły się obłoki gazu łzawiącego. Niektórym pomocy musiało udzielić pogotowie ratunkowe, a trawnik pokrył się chusteczkami służącymi do ochrony przed gazem. Gaz czuło się w powietrzu jeszcze późnym wieczorem. Na miejscu zjawiły się mamy niektórych zatrzymanych. - Przyjechałam po syna, ma 15 lat. Dzwonił, że stoi w tym tłumie - rozglądała się pani Małgorzata. Od policjantów dowiedziała się, że syna będzie mogła odebrać z komendy przy ul. Wilczej. Własne wytłumaczenie burdy mają kibice ze stowarzyszenia kibiców Legii. - Klub i my nie mamy z tym nic wspólnego. Ale jeśli na mecz naszej drużyny przeznacza się 300 biletów, to nic dziwnego, że emocje rosną - mówi jego członek Wojciech Wiśniewski. Inni wspominają, że policja nie chciała wpuścić kibiców Legii na stadion, gdzie drużyny miały rozgrywać mecz w Pucharze Ekstraklasy. - A potem to już wszyscy się wymieszali i poszło samo - mówił jeden z nich. Mecz odbył się więc przy mizernym dopingu - trybuny wypełniły się zaledwie w połowie. Jak wyjaśnił rzecznik, podczas zatrzymania nie doszło do poważniejszych incydentów, a policjanci nie używali siły.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.