Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nie tylko wynik był dobry

Marcin Gołębiewski

Źródło:

22.10.2006 11:03

(akt. 24.12.2018 15:55)

Piłkarze Legii Warszawa, którzy pokonali wczoraj Górnik Łęczna, aż 5:0 zadowoleni byli z wyniku, ale większość z nich po zakończeniu spotkania miała uwagi do swojej gry. Niezadowolony ze swojej postawy był głównie <b>Alekasndar Vuković</b> oraz <b>Grzegorz Bronowicki</b>. Reprezentacyjny obrońca, który twierdzi, że mecz mu kompletnie nie wyszedł przyczynił się jednak do zdobycia przez Legię dwóch bramek.
To właśnie Grzegorz Bronowicki zainicjował akcję, po której padła pierwsza bramka. Celne długie podanie do Szałachowskiego, który odegrał piłkę do Janczyka otworzyło wynik spotkania. Druga bramka padła po stałym fragmencie gry. Z rzutu wolnego piłkę dośrodkowała Roger wprost na głowę Choto. Przy tej akcji także i swój udział miał Bronowicki. To po faulu na nim sędzia podyktował rzut wolny. - Jako reprezentant kraju poniżej pewnego poziomu nie powinienem schodzić - mówił wczoraj niezadowolony ze swojej postawy w meczu Bronowicki. Ta wypowiedź świadczy o wielkim profesjonalizmie piłkarza Legii. Bronowicki mógł przecież przemilczeć nieudane rajdy i dużo niecelnych podań a skupić się w swoich wypowiedziach tylko na tych dwóch akcjach, w których przyczynił się do zdobycia bramek. Tak bardzo często czyni wielu piłkarzy. Dlatego postawa Bronowickiego jest warta odnotowania. Sobotnie spotkanie z pewnością nie było wielkim widowiskiem. Legioniści zdobywali bramki z wielką łatwością a drużyna z Łęcznej była zespołem o klasę gorszym. Spotkanie ligowe przypominało wręcz mecz sparingowy. W tym sezonie jednak legioniści potrafili przegrać z jeszcze gorszym rywalem. Oprócz wyniku cieszy głównie skuteczność, której do tej pory bardzo brakowało. Bramki zdobyli wszyscy występujący w meczu napastnicy, co także jest rzadkością w obecnym sezonie. Na szczególną pochwałę zasługuje też akcja, po której padła czwarta bramka dla Legii. Bardzo przytomnie zachował się podczas niej Dawid Janczyk, który podczas wyprowadzania kontry otrzymał prostopadłe podanie od Juniora będąc na pozycji spalonej. Młody napastnik Legii zatrzymał się i nie wziął udziału w akcji, aby sędzia nie odgwizdał spalonego, dzięki czemu do piłki doszedł Kiełbowicz, który odegrał futbolówkę do wbiegającego w pole karne Juniora a ten dopełnił tylko formalności i po raz pierwszy w meczu ligowym zdobył bramkę dla Legii. Kiełbowicz, który na boisku pojawił się w 81 minucie spotkania zliczył także asystę przy piątym golu dla Legii. Prawdziwe wejście smoka, mówili po meczu koledzy z drużyny. Z kolei Junior, który mecz także zaczął na ławce rezerwowych oprócz zdobycia bramki zaliczył także strzał w poprzeczkę z rzutu wolnego. Podczas spotkania kilkakrotnie bardzo dobrze zagrał piłkę do napastników. Miejmy nadzieję, że po słabszym początku w Legii Brazylijczyk pokaże nam teraz swoje umiejętności. Jeżeli tak będzie grał w kolejnych spotkaniach Łukasz Surma może na ławce rezerwowych znaleźć się na dłużej. Podobnie jak Łukasz Fabiański. We wczorajszym spotkaniu Jan Mucha już w drugim meczu z rzędu nie puścił gola. Strata wielu bramek była najpoważniejszym mankamentem Legii w obecnym sezonie. Mucha, co prawda nie miał wiele pracy, ale wszystkie jego interwencje były bardzo pewne. Na specjalne wyróżnienie zasługuje gra Miroslava Radovicia, który po raz kolejny był jednym z najlepszych zawodników meczu. Akcja, po której padła trzecia bramka dla Legii a szczególnie ostatnie podanie do Szałachowskiego była szczególną ozdobą tego spotkania. W meczu z Górnikiem Łęczna nie tylko, więc wynik był dobry. Zawodnicy po spotkaniu mają więc pełne prawo do zadowolenia ze swojej postawy. Pozytywnych aspektów gry było naprawdę sporo. Miejmy nadzieję, że te tak samo dużo pojawi się ich się w kolejnych spotkaniach o punkty.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.