Nie wszystko jest winą Chinyamy
13.05.2009 16:20
Po meczu w Krakowie wiele słów krytyki pod swoim adresem usłyszał najlepszy strzelec Legii <b>Takesure Chinyama</b>. Kilka osób stanęło jednak w jego obronie. - Z Chinyamy sobie żartujemy, choć tak naprawdę należy mu się szacunek za to, co zrobił wcześniej. Gdyby nie jego gole, to Legia już dawno straciłaby szanse na tytuł - uważa były reprezentant Polski, dziś ekspert Canal Plus <b>Grzegorz Mielcarski</b>.
- Denerwują mnie takie uproszczenia. Legia nie będzie mistrzem Polski przez Chinyamę? Po pierwsze, to na razie wciąż ma szansę nim zostać i to wcale nie taką małą, jak się niektórym wydaje - uważa Bogusław Kaczmarek. - Po drugie: równie dobrze można by powiedzieć, że mnie zwolnił z pracy Filip Ivanovski, pudłując w 92. min meczu z Lechią Gdańsk. Gdyby trafił do siatki, a sytuację miał znakomitą, to być może nadal prowadziłbym Polonię. Piłkarz Legii się nie popisał, ale takie rzeczy się zdarzają. Taka jest piłka nożna - dodaje Kaczmarek.
- Ja bym poszedł jeszcze dalej. Wymieńcie mi piłkarza, który przez ostatnie kilka lat strzelałby tyle bramek dla Legii. Ktoś w tym klubie ucieka od odpowiedzialności. Skoro Chinyama jest zły, to dlaczego przez ostatnie dwa lata nie sprowadzono kogoś, kto mógłby być dla niego rozsądną alternatywą - zastanawia się były król strzelców austriackiej Bundesligi Radosław Gilewicz. Są przecież w Legii piłkarze, którzy mogą mu pomóc i wyręczyć w strzelaniu bramek. Pytanie, dlaczego tego nie robią - dodaje Gilewicz.
- Cała Legia gra ostatnio słabiej i nie bardzo rozumiem dlaczego. Na przykład pomocnicy. Na początku sezonu Roger i Maciej Iwański bardzo dobrze ze sobą współpracowali. Teraz coś się pomiędzy nimi popsuło. Nie tylko oni spuścili wiosną z tonu - mówi. - Iwańskiemu trzeba zresztą poświęcić osobny akapit. Bardzo mnie zirytowało jego zachowanie w meczu z Wisłą. To machanie rękami w kierunku kolegów z zespołu, pukanie się w czoło po ich nieudanych zagraniach. Tak jakby on grał dużo lepiej - wytyka Grzegorz Mielcarski.
- Ktoś powiedział, że zachowuje się jak gwiazda. Błąd! Gwiazdy się tak nie zachowują. Real Madryt przegrał niedawno u siebie 2:6 z Barceloną. Czy ktoś widział, by Raul czy Iker Casillas zachowywali się w ten sposób w stosunku do swoich kolegów? Iwański powinien zrozumieć, że nie pomaga tym w żaden sposób drużynie. Wprost przeciwnie - kończy Mielcarski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.