News: Niezgoda może budować?

Niezgoda może budować?

Piotr Kamieniecki, Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

18.02.2017 19:55

(akt. 13.12.2018 01:35)

Mówi się, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Jarosław Niezgoda jest jednak wyjątkiem, gdyż wypożyczony z Legii Warszawa do Ruchu Chorzów piłkarz, zawsze był gwarantem dobrej atmosfery i goli. W tym sezonie 21-latek jest najlepszym strzelcem "Niebieskich". W Ekstraklasie wychowanek Opolanina Opole Lubelskie zanotował siedem trafień w dwunastu spotkaniach. Teraz Niezgoda po raz pierwszy będzie mógł zaprezentować się przeciwko Legii, z którą chorzowianie zmierzą się w niedzielę przy Łazienkowskiej.

Puławy. Jarosław Niezgoda wysłuchuje uwag od trenera. Zakłada nogę na nogę, opiera się o kolano łokciem, bierze łyk wody. Innym razem szkoleniowiec jest już mocniej zdenerwowany. Poza Niezgody - ta sama. Opiekun Wisły zasugerował, że chciałby odpowiedzi od napastnika. Ten… bierze łyk wody. Klasyka. - Bardzo potrafiło nas to rozbawić. Śmialiśmy się z tego, jak Jarek reaguje na krytykę - wspomina występujący w Wiśle Puławy Arkadiusz Maksymiuk, jeden z lepszych kolegów obecnego gracza Ruchu. - Jego nie da się nie lubić - dodaje Robert Złotnik, który prowadził Niezgodę w juniorach, a potem w seniorach. - Jarek to mistrz podsumowywania sytuacji. Wystarczy jedno słowo i wszystko jest jasne. Trudno też się wtedy nie śmiać - opowiada szkoleniowiec prowadzący jesienią pierwszy zespół Wisły na zapleczu Ekstraklasy. 

 

Niezgoda uczył się piłki w Puławach, choć jest wychowankiem Opolanina Opole Lubelskie. Z tego klubu odszedł jednak do Wisły w wieku trzynastu lat. - W biało-niebieskich barwach atakujący dojrzewał, pokonywał kolejne szczeble i na każdym dawał o sobie znać strzelając mnóstwo goli. - W juniorach młodszych potrafiliśmy przegrywać do przerwy 0:1. Kończyło się 7:1 dla nas, a Niezgoda sam strzelał cztery gole. Pamiętam też sytuacje w CLJ, kiedy mierzyliśmy się z Koroną Kielce. Po pierwszej połowie było 1:1. Schodziliśmy do szatni, Jarek ramię w ramię ze mną. Wyszło tak, że spojrzeliśmy na siebie, a on nagle się uśmiechnął i mówi: „spokojnie”. I w drugiej odsłonie pokazał, czemu tak powiedział, choć już w pierwszej strzelił gola. W drugiej dołożył kolejnego. Ostatecznie wygraliśmy 3:1 - opowiada z uśmiechem Złotnik. Niezgoda w Centralnej Lidze Juniorów błyszczał. W sezonie 2013/2014 zaprezentował się jedenaście razy. Zdobył z kolei szesnaście bramek i został królem strzelców grupy D. Już wtedy grywał w seniorach. Błysnął chociażby strzelając dwa gole w 120 sekund w konfrontacji z Motorem Lublin. Kiedy w następnym sezonie brakowało Niezgody w zespole z CLJ, ten zajął ostatnie miejsce w grupie wschodniej i spadł poziom niżej. 

 

Niezgoda w Wiśle Puławy wyglądał lepiej z sezonu na sezon. W sumie w barwach biało-niebieskich zanotował 67 meczów, w których 24 razy trafił do siatki. - Od samego początku zapowiadał się na świetnego piłkarza. Posiada wszystkie cechy, jakie powinien mieć zawodnik występujący na „dziewiątce”. Jest nieprzewidywalny. Lubi brać ciężar gry na siebie. Często szuka wolnych przestrzeni na boisku. Dysponuje olbrzymią szybkością. Gdy teraz obserwuję go w Ekstraklasie, wydaje mi się, że jeszcze bardziej się rozwinął. W Puławach nie jesteśmy zaskoczeni jego postępami, ponieważ wiedzieliśmy, iż jeśli dostanie prawdziwą szansę, to ją wykorzysta - mówi Maksymiuk, który w Puławach występuje od 2012 roku.

 

Szansa wykorzystania talentu pojawiła się, kiedy Niezgodą na przełomie sezonu 2015/2016 zainteresowało się kilka drużyn z Ekstraklasy. Ostatecznie utalentowany napastnik trafił na Łazienkowską, gdzie z Legią związał się kontraktem do końca czerwca 2020 roku. - Wiedziałem, że w przyszłości będzie grał na wysokim poziomie. Już jako młody zawodnik posiadał umiejętności, które mogły go doprowadzić do wyższego szczebla rozgrywek. Oczywiście, nie spodziewałem się, że z Wisły trafi od razu do Legii, ale wierzyłem w jego występy w ekstraklasie. Stało się to jednak szybciej niż zakładałem - stwierdza Maciej Machalski, który z Niezgodą grał tylko rok, ale do dziś utrzymuje z nim kontakt. Obaj zawodnicy trzymali się ze sobą, kiedy Niezgoda był już w Legii, a Machalski występował w Zniczu Pruszków. 

 

Niezgoda od razu pojechał na zgrupowanie z drużyną Stanisława Czerczesowa. Strzelał gole na treningach i w sparingach, ale po obozie okazało się, że obciążenia mogły być zbyt wysokie. Stąd uraz kolana, który przeszkadzał piłkarzowi w grze. Widać to było po meczach rezerw. Niezgoda w swoich pierwszych dwóch meczach pod wodzą Krzysztofa Dębka zawodził. Potem miał miesięczną przerwę, w trakcie której się leczył. Wrócił odmieniony. W siedmiu meczach zebrał potem dziesięć goli. Tydzień po tygodniu - w konfrontacjach z Pogonią Grodzisk Mazowiecki i Bronią Radom - zanotował hat-tricki. - Zawsze podziwiałem go za to, iż gra obiema nogami. Nieważne w jakiej był sytuacji, nie przekładał sobie piłki tylko od razu uderzał. Nie miało dla niego większego znaczenia, czy futbolówka znajduje się po prawej czy lewej stronie. Na boisku również nie denerwuje się, tylko wypełnia swoje zadania. Dodatkowo jest bardzo szybki, co wykorzystuje w trakcie meczów - dodaje Machalski. 

 

Szybko zaczęło być jasne, że u Czerczesowa Niezgoda nie będzie grał. Rosyjski szkoleniowiec nie był zbyt skory do stawiania na młodzież, kiedy musiał wygrywać każdy kolejny mecz w lidze Klarowało się, że napastnik odejdzie na wypożyczenie. Szybko zainteresował się Ruch Chorzów - atakującego często w meczach rezerw obserwował Tomasz Fornalik, brat Waldemara, szkoleniowca "Niebieskich". Zainteresowanie przejawiały też Wisła Płock i Korona Kielce. Zanim jednak ostatecznie stało się jasne, że 21-latek odejdzie na wypożyczenie, ten zdołał zadebiutować przy Łazienkowskiej. Stało się to w przegranym 1:3 spotkaniu z Arką Gdynia za kadencji Besnika Hasiego. Ostatecznie, wyścig o pozyskanie na rok napastnika wygrali chorzowianie, do których Niezgoda dołączył pod koniec sierpnia. Piłkarz wychowany w małej Wólce Kolczyńskiej zastępował tam Mariusza Stępińskiego, który odszedł do Nantes za ponad milion euro. Co ciekawe, jeden z czołowych polskich skautów stwierdził kiedyś, że w roczniku '95 widzi tylko dwa talenty ofensywne - Stępińskiego i właśnie Niezgodę.


Niezgoda miał mocne wejście do Ruchu. Już w drugim ligowym meczu strzelił gola. W sumie zanotował serię czterech spotkań ze zdobytą bramką. W tej rundzie Niezgoda w trzynastu spotkaniach zanotował siedem trafień. Do wszystkiego podchodził spokojnie. Jak w stolicy, gdzie mieszkał w miejscu pasującym do niego idealnie - na pograniczu Saskiej Kępy i Gocławia, gdzie o hałas było naprawdę trudno. - Bo Jarek to spokojny człowiek i ciągle to widzę podczas naszej znajomości - kwituje Machalski. - To cichy, skromny, ale uśmiechnięty facet. Ale kiedy wchodził do szatni, to ludzie go kochali. I ci starsi, i młodsi. Miał swój sposób bycia. Powiedziałbym, że specyficzny, bo nie umiem znaleźć na to słów. Ale mówię to w bardzo pozytywnym znaczeniu! To ważne, że ma wielki luz i nie czuje stresu. Nie da się go nie lubić. Nie narzuca się, ale potrafi utrzymywać kontakty z ludźmi. Jak strzelał gole, to nigdy się nie wywyższał. Z każdym potrafił mieć świetny kontakt - opisuje Niezgodę trener Złotnik.


21-letni atakujący stał się jednym z odkryć rundy. Został nawet nominowany do tego miana w plebiscycie Polskiego Związku Piłkarzy. Nie wygrał, musiał uznać wyższość Bartosza Kapustki. Reklamą Niezgody są jednak jego gole, choć entuzjazm stara się studzić Mariusz Śrutwa, który w Ekstraklasie strzelił 103 gole, a 96 z nich zanotował w barwach Ruchu. - Trudno wymienić atuty zawodnika ostatniej drużyny w tabeli, który tych goli strzela jak na lekarstwo. Póki co za dużo się mówi o tych młodych piłkarzach. Za mocno się ich chwali, a potem jakoś nie widać potwierdzenia na boisku. Mówiło się, że Niezgoda mógłby zastąpić Nikolicia i Prijovicia, ale zastanawiam się, kto mógł brać taką okoliczność pod uwagę - powiedział były napastnik Legii i Ruchu. - Ruch Chorzów jest na ostatnim miejscu w tabeli i według mnie żaden z piłkarzy Ruchu nie zasługuje na to, by pójść do klubu w zastępstwie za zawodnika, który był wiodącą postacią w danym zespole. Nie pompujmy balonu, bo to chyba nie o to chodzi - mówił Śrutwa. Napastnik w ostatnich tygodniach mocno krytykuje śląski klub za postawę w rozgrywkach, co zauważają także lokalne media.


- Ważne, że Jarek powoli, małymi krokami, dąży do swojego celu - stwierdza Machalski. - Dla Niezgody nie ma górnej granicy. Jeśli ma obok siebie zawodników, którzy potrafią szybko operować piłką, będzie czuł się tylko lepiej. Kiedy grał w seniorach Wisły, potrafił przychodzić do mnie na treningi juniorów, gdzie gra była szybsza. Strasznie lubił grać z tymi chłopakami, sprawiało mu to wiele przyjemności - wspomina Złotnik, który często po odejściu Niezgody wypytywał o niego osoby regularnie oglądające go w stolicy. 

Po jednym z meczów Ruchu, Niezgoda został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. W nagrodę otrzymał na tydzień samochód. Przez tydzień zawodnik mógł użytkować Nissana Qashqai. Wykorzystał go tak, że pojechał do domu. A przy okazji obejrzał mecz Wisły w pierwszej lidze. Sam Niezgoda po prostu lubi piłkę. Często zerka w telewizor, kiedy leci Ekstraklasa. Śledzi ligi zagraniczne, a nie gardził również meczami Legii w młodzieżowej Lidze Mistrzów. Śledził w końcu poczynania ekipy Dębka, z którym pracował, i którego cenił. 21-latek stara się też regularnie włączać odbiornik, kiedy gra FC Barcelona. Jeśli chodzi o kluby zagraniczne, to właśnie jej kibicuje najmocniej.


Każdy, z kim rozmawiamy o Niezgodzie, podkreśla, że u piłkarza trudno znaleźć oznaki gwiazdorstwa. Słyszymy tylko, że jest spokojny, pokorny i nie przepada za nocnymi wyjściami. Taki model na razie się sprawdza, bo gdzie Niezgoda gra, tam gole strzela budując swoją karierę. W niedzielę przed piłkarzem sprawdzian specjalny - mecz z Legią przy Łazienkowskiej. - Na pewno nie będzie w niedzielę pod szczególną obserwacją, bo zawsze pod nią jest. Oglądamy jego wszystkie mecze w barwach Ruchu - jak nie na żywo, to chociaż wycinki z jego kontaktami z piłką. Rozwija się, idzie do przodu i mamy nadzieję, że jak wróci do Legii, będzie prawdziwym, ekstraklasowym piłkarzem - powiedział Jacek Magiera, szkoleniowiec mistrzów Polski.


Spotkanie Ruchu - najprawdopodobniej z Niezgodą w składzie - z mistrzami Polski rozpocznie się w niedzielę o godzinie 18:00. 

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.