Nowa era sędziowania
25.10.2001 14:31
Czy blady strach padnie na sędziów piłkarskich i wszyscy arbitrzy pierwszoligowi, którzy korzystają z usług Ery, pozbędą się telefonów należących do tego operatora sieci komórkowej i przejdą do konkurencji? Tak w każdym razie prognozuje gospodarczy miesięcznik "Profit" sugerując, że sędziowie sądzą, iż mogą być podsłuchiwani.
Nie od dziś wiadomo, że wiceprezes PZPN, Zbigniew Boniek, wydał walkę skostniałym i korupcjogennym - jego zdaniem - układom w środowisku sędziowskim. A właśnie to on był głównym konstruktorem umowy sponsorskiej, którą Era podpisała z naszym piłkarskim związkiem. Od kontaktów biznesowych czy towarzyskich, do inwigilowania jakiegokolwiek środowiska daleka jednak droga. Czyżby więc poznańska prokuratura badająca sprawę korupcji w lidze polskiej wydała stosowny nakaz? Nie można wykluczyć, ale wydaje się, iż głównym sprawcą zamieszania jest jeden z licznej rzeszy "zwykłych" abonentów Ery Mirosław Kamiński, który tylko przypadkiem jest... międzynarodowym arbitrem piłkarskim (bocznym, którego od kilku lat oficjalnie tytułuje się asystentem).
Liniowego przypadki
Jego przypadki zaczęły się w maju, po meczu Śląsk - Legia Warszawa (1:1), rozegranym we Wrocławiu. Po końcowym gwizdku piłkarz stołecznej drużyny, Wojciech Kowalczyk, zarzucił Zbigniewowi Marczykowi, a przede wszystkim jego liniowym, stronnicze prowadzenie zawodów: - (...) Ten, który biegał po naszej stronie w pierwszej połowie (Kamiński - przyp. GOD), powiedział, że po przerwie nie będzie podnosił chorągiewki, bo akurat to nie my będziemy atakowali tamtą stroną. Skandal! - ocenił "Kowal" na naszych łamach. - (...) Można komuś pomagać za pieniądze, za kobiety, ale nie tak bezczelnie! To jest złodziejstwo.
Kowalczyk nie ucierpiał za mocne słowa, Marczyk także cały czas był obsadzany w krajowych i międzynarodowych rozgrywkach. Za to Kamiński - już nie. Podobno do PZPN wpłynął anonim zarzucający arbitrowi liniowemu reprezentującemu Związek Piłki Nożnej w Opolu niedozwolone kontakty... telefoniczne z przedstawicielami klubów, przede wszystkim Śląskiem. - Od 14 lat jeżdżę na pierwszą ligę, ale coś podobnego jeszcze mi się nie przytrafiło. Od maja do połowy września, a więc do końca pierwszej tury w rundzie jesiennej nie byłem obsadzany na żadne mecze - twierdzi Kamiński. - Nie mogłem się jednak odwołać, bo nie zostałem zdyskwalifikowany, upomniany, ani nawet powiadomiony pisemnie. Tylko słyszałem, że toczy się postępowanie wyjaśniające w mojej sprawie na wniosek szefów związku, Michała Listkiewicza i Zbigniewa Bońka, a także przewodniczącego Kolegium Sędziów, pana Jerzego Gosia.
Kamiński twierdzi, że w pierwszym odruchu, inspirowany przez Ryszarda Wójcika - arbitra z regionu opolskiego o uznanej renomie - pomyślał o tym, żeby - w celu absolutnego oczyszczenia się - przedstawić w PZPN bilingi rozmów z telefonu stacjonarnego i komórkowego, które odbywał przed i po meczu Śląska z Legią. Wówczas miał od kogoś usłyszeć, iż to bezcelowe, bo związek jest już w posiadaniu tych dokumentów!
"Cisza" od czwartku
- Nie chciałem w to wierzyć, ale byłem rozgoryczony, bo ktoś, najprawdopodobniej ze środowiska, zrobił mi krzywdę - dodał Kamiński. - Uważam, że gdyby doszło do inwigilacji, byłby to skandal na światową skalę. W środowisku piłkarskim i sędziowskim mam wielu znajomych. Ze Zbyszkiem Marczykiem i Markiem Mikołajewskim jeździliśmy razem z rodzinami na wczasy. Teraz nie wolno mi już z nikim utrzymywać kontaktów. Czy to jest normalne? Uważam, że po ligowej kolejce mam prawo zadzwonić do kogo zechcę. A "cisza" powinna mnie obowiązywać, od czwartku do meczu. Dlatego, że po programie "Kontrowersje" emitowanym w Canal Plus z udziałem Wita Żelazki kontaktujemy się z kolegami traktując to jako formę szkolenia.
Kamiński został już przywrócony do sędziowania, ale oficjalnie nikt nie poznał przyczyn karencji. Nikt też oczywiście nie wspomniał o wątku "telefonicznym". - Wiem tylko tyle, że Mirek jakiś czas nie był obsadzany, ale nie znam powodu - stwierdził Marczyk. - Wcześniej jeździliśmy razem na spotkania w kraju i za granicą, ale na początku obecnego sezonu miał przerwę. Sam byłem zdziwiony jego absencją.
Arbiter liniowy zamieszkały w Ozimku nie został w żaden sposób ukarany, ani zdegradowany. Towarzyszył już po kilkumiesięcznej pauzie w zagranicznej wyprawie Wójcikowi. Wspólnie prowadzili mecz Szwecja - Azerbejdżan, a teraz został wydelegowany na spotkanie elitarnej Ligi Mistrzów. - Nigdy nie zamierzałem zmieniać operatora sieci. Niech z Ery rezygnują ewentualnie ci, którzy mają coś na sumieniu. Ja jestem czysty - stwierdził Kamiński. - Poza tym zmiana numeru telefonu byłaby dla mnie bardzo kosztowna i uciążliwa. Sędziowanie to tylko jedna z dziedzin, w której jestem aktywny. A telefonu używam przede wszystkim w pracy zawodowej i życiu prywatnym.
Kurde, lepiej uważać
Wśród sędziów piłkarskich Era cieszy się podobną popularnością jak w innych grupach zawodowych. Jedni korzystają z usług tego operatora, inni - nie. Ze ścisłej czołówki ligowych arbitrów abonentami firmy sponsorującej narodową reprezentację są między innymi Grzegorz Gilewski, Jacek Granat, Marek Mikołajewski i Krzysztof Słupik. - Nic nie słyszałem o podsłuchach prowadzonych przez PZPN, a od początku miałem telefon Ery - ujawnił Gilewski. - Nie wydaje mi się zresztą, żeby ktokolwiek w związku wpadł na podobny pomysł, bo sprawdzenie bilingu, a zwłaszcza wprowadzenie podsłuchu jest bardzo trudne. Ja w każdym razie nie zamierzam zmieniać operatora.
- Jestem zaskoczony wiadomością i nie chce mi się wierzyć, żeby to była prawda - dodał Słupik. - Korzystam z usług Ery już chyba od pięciu lat, a więc dłużej niż bawię się w sędziowanie na wysokim poziomie. Przyzwyczaiłem się do tego operatora, cenię sobie jego usługi, więc na pewno nie zmienię numeru telefonu. (ze śmiechem) Kurde, a może powinienem zacząć się bać lub przynajmniej uważać?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.